Czy wierzycie w milosc platoniczna?:>
Moderator: modTeam
Czy wierzycie w milosc platoniczna?:>
A tak nagle przyszedl mi pomysl na ankiete. A pytanie jest proste: Czy wierzycie w milosc platoniczna, czyli taka, w ktorej domena nie jest seks, kontakt fizyczny, a jest on najwyzej malym dodatkiem do ogromnego uczucia, zaufania.
Ciekaw jestem jak odpowie Krzys i pewna forumowiczka (niestety nie pamietam imienia/ksywy), ktora to musi miec doswiadczonego bo inaczej to ani rusz
Ciekaw jestem jak odpowie Krzys i pewna forumowiczka (niestety nie pamietam imienia/ksywy), ktora to musi miec doswiadczonego bo inaczej to ani rusz
jest on najwyzej malym dodatkiem do ogromnego uczucia, zaufania
Najwyżej dodatek? Hm... żeś to ujął niefortunnie.
Poza tym miłosc platoniczna to milosc pozbawiona seksu niejako, wiec mylisz pojecia.
Stosujac sie jednak do zacytowanego zdania..
Seks dla mnie nigdy nie stał na pierwszym miejscu, ale był/jest bardzo wazny.
Nie wierze w miłość platoniczną ( we wlasciwym tego slowa znaczeniu), bo kiedy kogoś kocham to i Go pragnę. Kiedy pragnę idę do łożka Kiedy idę do łożka daje mu wyraz mojego uczucia... itd.
Kolo sie zamyka.
Pozdrawiam.
... you bleed just to know you're alive ...
Re: Czy wierzycie w milosc platoniczna?:>
exeman pisze:A tak nagle przyszedl mi pomysl na ankiete. A pytanie jest proste: Czy wierzycie w milosc platoniczna, czyli taka, w ktorej domena nie jest seks, kontakt fizyczny, a jest on najwyzej malym dodatkiem do ogromnego uczucia, zaufania.
Ciekaw jestem jak odpowie Krzys i pewna forumowiczka (niestety nie pamietam imienia/ksywy), ktora to musi miec doswiadczonego bo inaczej to ani rusz
No i cos mi tu za bzdury nagryzmolił
Jak przeczytasz sobie co to takiego miłosć platoniczna
I jak pojmniesz co to w ogóle miłosc to bedziemy rozmawiać !
ale ja ..... wierze w miłosc platoniczną , ale nie to cos cos TY wymyslił albo raczej opisał !
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Mysle, ze zwracanie uwagi co do niefortunnie dobranych slow na tym forum mija sie z celem. Kazdy wie przeciez o co chodzi.
Moj drogi, przeczytaj raz jeszcze moja wypowiedz, a moze zrozumiesz com Ci chciała powiedziec... :551:
W internecie bez znajomości netykiety ani rusz.
A to co ma byc? Tzn. adekwatnie czego?
P.S. Moze mala wskazowka: "zes to ujal niefortunnie" tj. maly dodatek do wielkiego uczucia? nie.... to se ne da... i patrz reszta postu.
... you bleed just to know you're alive ...
No powiedz Krzysku co to jest wg ciebie milosc platoniczna. To twoje "wierze" oznacza, ze wierzysz w istnienie czegos takiego, czy, ze bylbys w stanie kochac/kochasz platonicznie?
BlueEyes. Netykieta to jest taki dokument napisany dawno dawno temu, jak jeszcze fora zastepowaly grupy dyskusyjne newsnetu. Byly tam zasady typu, ze nie poprawiamy bledow ortograficznych, stylistycznych, zlych sformuowan czy tez niefortunnie dobranych slow, jesli nie zaklucaja one calkowicie przekazu.
Przypomnialy mi sie wlasnie posty z wielu for, na ktorych to mlodzi uzytkownicy chcac zaszpanowac wiedza poprawiali bledy i wysmiewali sie z autorow czesto madrych i intrygujacych pytan, nie znajac w ogole odpowiedzi.
BlueEyes. Netykieta to jest taki dokument napisany dawno dawno temu, jak jeszcze fora zastepowaly grupy dyskusyjne newsnetu. Byly tam zasady typu, ze nie poprawiamy bledow ortograficznych, stylistycznych, zlych sformuowan czy tez niefortunnie dobranych slow, jesli nie zaklucaja one calkowicie przekazu.
Przypomnialy mi sie wlasnie posty z wielu for, na ktorych to mlodzi uzytkownicy chcac zaszpanowac wiedza poprawiali bledy i wysmiewali sie z autorow czesto madrych i intrygujacych pytan, nie znajac w ogole odpowiedzi.
Moim zdaniem milosc platoniczna jest wtedy.. gdy jakas osoba "wzdycha" do obiektu swojego uwielbienia (stan ten moze trwac tygodniami.. a nawet miesiacami.. czy latami), lecz nie ma smialosci podejsc i tak o sobie rozpoczac rozmowe..
Milosc platoniczna kojarzy mi sie rowniez z tym (choc moge sie tu mylic!), gdy ktos "zakochal sie" w jakims piosenkarzu, aktorce itp .. Przeciez z gory wiadomo ze nigdy nic z tej "milosci" nie bedzie.. i taka osoba sama skazuje siebie na cierpienie.
Milosc platoniczna kojarzy mi sie rowniez z tym (choc moge sie tu mylic!), gdy ktos "zakochal sie" w jakims piosenkarzu, aktorce itp .. Przeciez z gory wiadomo ze nigdy nic z tej "milosci" nie bedzie.. i taka osoba sama skazuje siebie na cierpienie.
BlueEyes. Netykieta to jest taki dokument napisany dawno dawno temu, jak jeszcze fora zastepowaly grupy dyskusyjne newsnetu. Byly tam zasady typu, ze nie poprawiamy bledow ortograficznych, stylistycznych, zlych sformuowan czy tez niefortunnie dobranych slow, jesli nie zaklucaja one calkowicie przekazu.
Przypomnialy mi sie wlasnie posty z wielu for, na ktorych to mlodzi uzytkownicy chcac zaszpanowac wiedza poprawiali bledy i wysmiewali sie z autorow czesto madrych i intrygujacych pytan, nie znajac w ogole odpowiedzi.
Exeman piszesz bez sensu!
Tzn. adekwatnie czego?
Rozumiesz chyba przekaz tego zdania?
PRZECZYTAJ RAZ JESZCZE MOJE POSTY.
I chłopcze... Z internetem to ja obcuję juz od ponad 10 lat (co powinno powiedziec juz wszystko) ... I nie tylko... Twoje tlumaczenie mnie po prostu rozsmieszylo.
Bylbys dluzej na Forum... to bys wiedzial.
Prosze o jedno: pomysl nim cos napiszesz.
Finito... ode mnie.
Jak ktos ma siłę niechze mu co nieco wyjasni nawet w moim imieniu...
Miłego wieczoru.
P.S. Bledy merytoryczne sie poprawia... a Ty jeden popelniles... Slownik w ruch i patrz pod haslo "milosc platoniczna".
... you bleed just to know you're alive ...
Miłość platoniczna wg mnie wystepuje wtedy gdy czlowiek zakochuje sie w czlowieku bez wzajemnosci.Obiekt westchnien z regul nigdy nie wie ze nim jest lub po prostu nie odwzajemnia takich uczuc!Nie wierze w takie uczucie poniewaz predzej czy pozniej kazdy znajduje swoja druga połówke albo usidla obiekt milosci platonicznej(wtedy to juz inny rodzaj milosci)
Szukajac w słowniku pod haslem "platoniczny" mozna znalezc: oparty jedynie na przeżyciach duchowych, uczuciach wyższych, bez elementów cielesnych, pożądania zmysłowego.(i pewnie o to chodzilo exemanowi)
Szukajac w słowniku pod haslem "platoniczny" mozna znalezc: oparty jedynie na przeżyciach duchowych, uczuciach wyższych, bez elementów cielesnych, pożądania zmysłowego.(i pewnie o to chodzilo exemanowi)
KoChAc I ByC KoChAnYm To NaJwIęKsZe SzCzĘśCiE Na ZiEmI...)
Ja podobnie jak Ashley rozumiem miłość platoniczną jako miłość do pewnej osoby do której mimo wszystko boimy się podejść. Miłość platoniczna myślę, że jest i wtedy kiedy jako 13, 14 latki wydaje nam się że zakochujemy się w znanym piosenkarzu, aktorze czy to nawet przystojnym nauczycielu.
A czy wierze w taką miłość? Zależy co rozumiemy przez to pytanie. na pewno wierze, że istnieje taka ale nie sądze by to było coś bardzo dobrego ani bardzo złego. Myślę, że taka miłość zdarza się prawie wszystkim w pewnym okresie życia.
A czy wierze w taką miłość? Zależy co rozumiemy przez to pytanie. na pewno wierze, że istnieje taka ale nie sądze by to było coś bardzo dobrego ani bardzo złego. Myślę, że taka miłość zdarza się prawie wszystkim w pewnym okresie życia.
"Wczuj się w smutek usychającej gałązki, gasnącej gwiazdy i konającego zwierzęcia,
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
lecz przede wszystkim odczuj ból i smutek człowieka"
Osobiście zacząłbym od tego, że jak już niektórzy nie omieszkali wspomnieć umieszczona na początku definicja "miłości platonicznej" delikatnie mówiąc kuleje.
Zresztą to pojęcie jest często rozumiane zupełnie inaczej niż rozumiał je sam Platon, który żył w zupełnie innych niż nasze realiach i podobnie jak większość współczesnych mu greckich filozofów rozlokowanych głównie na jońskich wybrzeżach czyli w miejscu zderzenia kultur opiewał i gorąco polecał miłość męsko - męską bynajmniej nie platoniczną. Kobieta w Grecji tych czasów, zwłaszcza gdy chodzi o Ateńczyków a nimi byli przecież głównie Grecy kolonizujący perskie wybrzeże miała nadzwyczaj niską pozycję, zdecydowanie niższą niż w średniowiecznej Europie czy w krajach islamu w których stosunki damsko - męskie wyznaczał niejako i gdzieniegdzie nadal wyznacza Koran. W starożytnych Atenach czy ich koloniach o których tu mowa kobieta nie miała w zasadzie żadnych praw i właściwie nie była wypuszczana z domu, stosunkową wolnością cieszyły się hetery (prostytutki) które pan mąż mógł w owych czasach sprowadzać sobie do domu przeganiając żonę do innego pokoju jeśli miał na to ochotę. Jeśli więc jakaś pani podziwia starożytne czasy początków filozofii to niestety muszę z przykrością powiedzieć, że raczej nie spodobałoby jej się tam. Wracając do ówczesnego homoseksualizmu greków - był on bardzo rozpowszechniony, wielu mężczyzn obok zon miało całkowicie oficjalnie kochanków. Biorąc to wszystko pod uwagę określenie "Miłość platoniczna" wzorowane na filozofii człowieka który mówi zarazem "Ach, jak dobrze jest gdy młodzieńcy zaczynają od miłowania chłopców" a jednocześnie w czasach i miejscu, w których powszechnie uważano, że kobiety są pozbawione uczuć i nie nadają się do miłości a jedynie do rodzenia dzieci brzmi dla dzisiejszego odbiorcy troszkę dziwnie, jesli o tym wie, dlatego też serwuje mu się dużo bardziej lekkostrawną "Miłość platoniczną" jako uczucie czyste, pozbawione elementu seksualnego i pożądania w ogóle i tak to pojęcie współczesny człowiek powinien rozumieć jak sądzę. :570:
Zresztą to pojęcie jest często rozumiane zupełnie inaczej niż rozumiał je sam Platon, który żył w zupełnie innych niż nasze realiach i podobnie jak większość współczesnych mu greckich filozofów rozlokowanych głównie na jońskich wybrzeżach czyli w miejscu zderzenia kultur opiewał i gorąco polecał miłość męsko - męską bynajmniej nie platoniczną. Kobieta w Grecji tych czasów, zwłaszcza gdy chodzi o Ateńczyków a nimi byli przecież głównie Grecy kolonizujący perskie wybrzeże miała nadzwyczaj niską pozycję, zdecydowanie niższą niż w średniowiecznej Europie czy w krajach islamu w których stosunki damsko - męskie wyznaczał niejako i gdzieniegdzie nadal wyznacza Koran. W starożytnych Atenach czy ich koloniach o których tu mowa kobieta nie miała w zasadzie żadnych praw i właściwie nie była wypuszczana z domu, stosunkową wolnością cieszyły się hetery (prostytutki) które pan mąż mógł w owych czasach sprowadzać sobie do domu przeganiając żonę do innego pokoju jeśli miał na to ochotę. Jeśli więc jakaś pani podziwia starożytne czasy początków filozofii to niestety muszę z przykrością powiedzieć, że raczej nie spodobałoby jej się tam. Wracając do ówczesnego homoseksualizmu greków - był on bardzo rozpowszechniony, wielu mężczyzn obok zon miało całkowicie oficjalnie kochanków. Biorąc to wszystko pod uwagę określenie "Miłość platoniczna" wzorowane na filozofii człowieka który mówi zarazem "Ach, jak dobrze jest gdy młodzieńcy zaczynają od miłowania chłopców" a jednocześnie w czasach i miejscu, w których powszechnie uważano, że kobiety są pozbawione uczuć i nie nadają się do miłości a jedynie do rodzenia dzieci brzmi dla dzisiejszego odbiorcy troszkę dziwnie, jesli o tym wie, dlatego też serwuje mu się dużo bardziej lekkostrawną "Miłość platoniczną" jako uczucie czyste, pozbawione elementu seksualnego i pożądania w ogóle i tak to pojęcie współczesny człowiek powinien rozumieć jak sądzę. :570:
Pozdrawiam wszystkich.
-
- Uzależniony
- Posty: 330
- Rejestracja: 12 sty 2004, 01:02
- Skąd: Trójmiasto
- Płeć:
Dla mnie miłość platoniczna to miłość w "jednym kierunku", kochanie kogoś, gdy ta osoba o tym nie wie i nigdy się nie dowie. Np: wzdychanie do aktorów piosenkatzy, piosenkarek, do jakiś ludzi na ulicy, do kogoś kto nam się bardzo podoba a zarazem nie ma się odwagi, lub nawet szans móc mu tego powiedzieć. Nie wiem co ma oznaczać, czy wierzę w taką miłość. COś takiego istnieje, ale nie ma to sensu, bo co to za miłość w jednym kierunku???
BEZSENS I STRATA CZASU !! ----> tak bym to podsumował.
BEZSENS I STRATA CZASU !! ----> tak bym to podsumował.
Hmm... Miłość platoniczna. Obawiam się, że towarzyszy mi w życiu od czasu do czasu. Ostatnio zaczynam chyba coś takiego odczuwać do pewnej kobiety. O żadnym pociągu seksualnym nie ma mowy, więc proszę bez komentarzy! Ale coś mnie ciągnie do niej, coś intryguje, chcę się zbliżyć, chcę żeby to trwało i się zacieśniało.
I powtarzam: zero w tym erotyzmu!
Swoją drogą dziwni są ludzie, nie?
I powtarzam: zero w tym erotyzmu!
Swoją drogą dziwni są ludzie, nie?
Cholera, właśnie nie wiem. Nie mam żadnych skonkretyzowanych oczekiwań. Chcę być obok niej, słuchać jej, patrzeć na nią, jeździć z nią samochodem. Chcę być najbliżej jak się da. Jednoczesnie czuję się przy niej skrępowana, mam najnormalniejszą w życiu tremę.Mysiorek pisze:Zacieśniało w jakim sensie?
Czego oczekujesz/
W piątek pocałowała mnie w policzek. Bardzo to miłe, jak kolejny krok do zacieśniania kontaktów.
Historia się powtarza. Już tak miewałam. Silne coś, bez seksu, lekki podtekst erotyczny chyba w tym jest, ale nie do końca. Wtedy chodziło o wykładowcę, teraz o kobietę. Wychodzi na to, że jeśli to miłość platoniczna, to Platon miał rację - płeć nie ma znaczenia. Tzn. dla niego miała - możliwa była tylko między mężczyznami, ale uogólniając - nie ma.
Myślę o niej przynajmniej kilka razy w ciągu godziny, właściwie bez przerwy. I nie mogę się jutra doczekać.
Myślę, że tak. W miłości platonicznej musi być jednak element erotyzmu (wbrew temu, co napisałam wcześniej, ale wiesz, że musiałam zastrzec, żeby nie było). Inaczej czym by się różniła od przyjaźni lub zwykłej życzliwości? Myślę, że miłość platoniczna to miłość z podtekstem erotycznym, który jest z góry skazany na nieskonsumowanie. Ale cały magnetyzm tego zostaje, te wszystkie odczucia z tym związane. Nie ma się jedynie ochoty tego skonsumować, bo... coś wyparuje i się skończy, a do tego pobrudzi to, co jest, zohydzi. Więc tak sobie trwa, zawieszone w próżni. Zacieśnia się wszystko dookoła, tylko to jedno tabu pozostaje.Mysiorek pisze:Na pewno można to podciągnąć pod platoniczną?
Tak sobie myślę..., że każdą miłość, uczucia można podciągnąć pod "platonizm" dopóki się nie przekroczy tej granicy.
Skąd wiemy, że ona pozostanie platoniczną? Realizm ją wyprze, zdepcze? Głowa nie pozwoli?
Hmm... śliski temat, bo z tą konsumpcją jest różnie. Nie musi jej być, żeby była.
Spadam se
Skąd wiemy, że ona pozostanie platoniczną? Realizm ją wyprze, zdepcze? Głowa nie pozwoli?
Hmm... śliski temat, bo z tą konsumpcją jest różnie. Nie musi jej być, żeby była.
Spadam se
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Przeżywam ostatnio (hm, kilka miesięcy już) coś takiego i zastanawiam się co z tym zrobić.
Najprawdopodobniej będę dążył do jej (obiektu uczuć) poznania, bo na razie widuję ją tylko na szkolnych korytarzach (smarkacz jeszcze jestem ;] ).. Nie wiem o niej niemal nic, nigdy nie rozmawialiśmy..
Najprawdopodobniej będę dążył do jej (obiektu uczuć) poznania, bo na razie widuję ją tylko na szkolnych korytarzach (smarkacz jeszcze jestem ;] ).. Nie wiem o niej niemal nic, nigdy nie rozmawialiśmy..
Zamieniając jeden rodzajnik mógłbym się pod tym podpisać. Ewentualnie dodałbym tylko zimny pot, szybsze bicie serca...Nie mam żadnych skonkretyzowanych oczekiwań. Chcę być obok niej, słuchać jej, patrzeć na nią, jeździć z nią samochodem. Chcę być najbliżej jak się da. Jednoczesnie czuję się przy niej skrępowana, mam najnormalniejszą w życiu tremę.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 377 gości