Dzindzer pisze:Miltonia pisze:A kobiety godzac sie na wolny zwiazek, sa prawie zawsze na pozycji przegranje i w jakis sposob robia sobie krzywde.
a mogła bys mi napisac z czym ja sobie krzywde robie jak nie chce slubu. Jakos nie wydaje mi sie, bym była na jakiejś straconej pozycji. Zaciekawiło mnie to
To taka generalizacja oczywiscie, nie znam Twojego przypadku i nie wypowiadam sie o nim akurat, ale tak ogolnie.
Tak juz z perspektywy czasu uwazam, ze kobiecie zle robi dluzsze mieszkanie razem bez slubu, a nawet zareczyn. Postrzeganie spoleczne tego nie jest specjalnie pozytywne. I choc znajomi sie nie krzywia, to rodzina juz zwykle tak, szczegolnie rodzice dziewczyny. I maja racje. Bo to kobieta ponosi konsekwencje rozpadu takiego zwiazku. Przez czesc osob jest postrzegana jako wybrakowany towar, ktory sie nie sprawdzil (obojetne jakie byly przyczyny rostania). A do tego wiele osob mysli sobie, ze cos musi byc z nia nie tak, skoro facet z nia mieszka, a nie chce sie wiazac na zawsze.
Malzenstwo to deklaracja, dla nas i dla swiata, ze ta druga osobe traktuje sie powaznie, ze nie szuka sie nieczego wiecej itd. Ja do tej pory widze, rowniez wsrod mlodych ludzi (na forum tez to widac) poslugiwanie sie innymi kryteriami w stosunku do kobiet, np to, ze nie powinna miec wielu partnerow.
Pomijam juz kwestie wygody w urzedach, bankach itd. Prawda jest taka, ze zamezna kobieta zyskuje szcunek. Naprawde. Ta, ktora tylko z facetem mieszka jest postrzegana jako gorsza, jakas wybrakowana. Jesli sa zareczeni, to juz mniejsze zlo, bo przeciez on sie zdeklarowal. A tak, to widac jej nie chce naprawde. Gdzies to w tyle glowy kobiety zostaje, bo przeciez znajomi legalizuja zwiazki, co jakis czas ktos pyta "a kiedy Wy?", tez mysli o tym, zastanawia sie jak to bedzie, tez patrzy na siebie przez pryzmat zwiazku.
A pozytek z tego jaki? Latwe rostanie? Rozwod nie jest znow taki trudny. Innych zalet nie widze.