Czy dam radę Ją do siebie przekonać?

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 11 sie 2008, 10:48

Wszechświat jest taki zabawny... przy czytaniu moja playlista zaserwowała Garbage - When I Grow Up

Po co facet wiąże się z dużo młodszą kobietą? By moć zaostać tym, który spieprzy jej życie.
A dla mnie 8 lat to dużo właśnie.

Impulsywne działanie Ci zostało z dawnych lat. Co zrobiłbym na Twoim miejscu? Zacząłbym szybciutko dorastać. Rób Ty co chcesz, bylebyś pamiętał, że co (i jak) zrobisz poświadczy o tym, czyś facet, czy dupek.

Ach, jeszcze tip: od starszych powinien płynąć przykład, nie odwrotnie.
Awatar użytkownika
Martinoo
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 290
Rejestracja: 18 lis 2006, 15:10
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Martinoo » 11 sie 2008, 12:41

shaman pisze:Rób Ty co chcesz, bylebyś pamiętał, że co (i jak) zrobisz poświadczy o tym, czyś facet, czy dupek.


Taaa dążenie do stania sie na zbiorowym stereotypem ludzi którzy w busach wyglądają jak drużyna żałobników <aniolek>
Gdy w Rycerzu gaśnie duch, trza wykonać sexy ruch!
Birute
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 07 sie 2008, 10:41
Skąd: obywatel świata
Płeć:

Postautor: Birute » 11 sie 2008, 16:56

Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Zycie pisze jednak swoje scenariusze i takim też mnie uraczyło. Sprawa się rozwiązała i jak to zazwyczaj u mnie bywa na moją niekorzyść (albo korzyść kto to wie?)
Otóż wczoraj wieczorem zadzwonił telefon, jakie było moje zdziwienie kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem Jej imię?? (dodam że w żadnym stopniu nie sprowokowałem tej konwersacji)
Co się okazało, dzwoniła z Litwy żeby porozmawiać ze mną w równie (jak się później okazało)ważnej dla Niej jak i dla mnie sprawie. Powiedziała mi że kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy dosłownie ją zamurowało, już po tym pierwszym spotkaniu nie mogła przestać o mnie myśleć. Ujęła to tak że nigdy wcześniej Jej sie nie zdarzyło zakochać się od pierwszego wejrzenia ... do momentu kiedy się poznaliśmy. Ja powiedziałem że czuję do Niej to samo tylko nie chciałem Jej tego mówić bo nie miałem pewności co do Jej intencji. Powiedziała mi że widziała po mnie że nie jest mi obojętna ale przed wyznaniem wszystkiego blokował Ją fakt że jestem żonaty, gdyby tak nie było .... Potem nastąpił wybuch płaczu (sam też ledwie się powstrzymałem od łez) i najgorsze czego nikt nie mógł przewidzieć: Powiedziała że nie wraca na wyspy ani teraz ani nigdy, z powodu ktorego nie chciała mi wyjawić (żebym nie miał kolejnych zmartwień) musi zostać w rodzinnym kraju, powiedziała że sama myśl że już mnie więcej nie zobaczy powoduje u niej panikę, powiedziała też że żałuje że nie spotkaliśmy się w innym miejscu i innym czasie bo mogłoby być dla nas o wiele łatwiej. Rozmawialiśmy tak dobre dwie godziny a na koniec usłyszałem tylko : Kocham Cię! Nigdy Cię nie zapomnę! Żegnaj!
Teraz już wiem co miała na myśli mówiąc że "ona tak nie może" wiedziała że już nie wróci!!!
;( ;(
Dlaczego tak musi być że kiedy pomiędzy dwiema osobami wytworzy się to coś, ta chemia zawsze musi sie coś wydarzyć (w moim przypadku to już pewnie reguła) co przekreśla ten związek już na starcie?? Czemu życie jest takie niesprawiedliwe?? Dlaczego to zawsze JA kopa od niego dostaje?? Tyle rzeczy chciałem Jej powiedzieć, w tyle miejsc zabrać .... a teraz gdy do Niej dzwonię słyszę tylko nagranie informujące że numer jest niedostępny ;(
;( ;( Nie wiem jak się po tym podniosę, czy dam radę ale wiem jedno: W życiu najważniejsze są uczucia, bez nich jest tylko pustka. Wiem także że okazję trzeba łapać kiedy się nadarza, jeśli tego nie zrobisz może się okazać że zostajesz na lodzie. Moja okazja już przeminęła, zniknęła z mojego życia a razem z nią osoba po której zostało mi tylko kilka fotografii i jeden krotki film na telefonie - to wszystko!
Życzę Wam wszystkim abyście nie musieli nigdy przeżywać tego co Ja teraz czuję i żebyście umieli rozpoznać na czas kiedy prawdziwa miłość puka do Waszego serca.
To tyle ode mnie Pozdrawiam
Stormy

Postautor: Stormy » 11 sie 2008, 17:44

Birute pisze:Czemu życie jest takie niesprawiedliwe?? Dlaczego to zawsze JA kopa od niego dostaje??

mi tam jakos ciebie nie szkoda - zona cie zdradzala, a ty byles gotow zrobic to samo. zalosne. dorosly zonaty facet zakochujacy sie od pierwszego wejrzenia - kryzys wieku sredniego zaczyna sie coraz wczesniej chyba ;/
Birute
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 07 sie 2008, 10:41
Skąd: obywatel świata
Płeć:

Postautor: Birute » 12 sie 2008, 16:05

Moje małżeństwo to była pomyłka ( na całe szczęście już się skończyło) Podjąłem decyzję o rozwodzie mimo tego że zostanę sam a żona wcale nie probowała mnie od niej odwodzić wręcz przeciwnie. Niech sobie żyje swoim życiem a ja swoim. Co do tego zakochania od pierwszego wejrzenia to to jak silne jest to uczucie zdałem sobie sprawę dopiero teraz kiedy jest już za późno. To nie żaden kryzys wieku średniego (nie wiem skąd to wywnioskowałaś?!? ) To po prostu próba znalezienia swojego miejsca i odpowiedniej dla siebie osoby - czy to źle??
Stormy pisze:zona cie zdradzala, a ty byles gotow zrobic to samo. zalosne.
Kolejna bzdura! Wcale nie miałem takiego zamiaru, szczerze mówiąc chciałem wybadać swoje szanse u tej drugiej i potem wybrać między nią a żoną i nie pisz mi że jestem żałosny bo sama młoda jesteś niewiele przeżyłaś a ja w twoim wieku miałem już taki bagaż doświadczeń że niejeden 40latek by się nie powstydził. Zauważyłem po prostu lekką iskierkę nadziei na coś lepszego niż dotychczas a kiedy zgasła zostałem zmuszony wrócić do swojego szarego zje....go życia. Zauważ że gdybym miał z kim o swoich problemach porozmawiać to nie pisałbym tych wszystkich rzeczy na ogólnodostępnym forum. Samotnym można być nawet w związku a samotność potrafi doskwierać, kilka lat w pudle mnie tego nauczyło. Zaraz mnie pewnie od kryminałów zjedziesz ehh....
agata
Weteran
Weteran
Posty: 1636
Rejestracja: 12 lut 2004, 14:31
Skąd: wielkopolska
Płeć:

Postautor: agata » 12 sie 2008, 16:12

Birute pisze: To po prostu próba znalezienia swojego miejsca i odpowiedniej dla siebie osoby - czy to źle??
jak dla mnie ...dziś rozwód to już nie jest temat tabu,....ludzie sie rozwodzą a potem znów sie z kimś wiążą...zycie....
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 12 sie 2008, 16:20

Birute pisze:Zaraz mnie pewnie od kryminałów zjedziesz ehh....

Pewnie nie, ale ja Cię zjadę od... szczeniaków. Oj tak.

Birute pisze:nie pisz mi że jestem żałosny bo sama młoda jesteś niewiele przeżyłaś a ja w twoim wieku miałem już taki bagaż doświadczeń że niejeden 40latek by się nie powstydził.

Jak kulą w płot.

A doświadczyć czegoś i nie wyciągnąć wniosków, to raczej przeegzystować niż przeżyć.

Birute pisze:Stormy napisał/a:
zona cie zdradzala, a ty byles gotow zrobic to samo. zalosne.

Kolejna bzdura! Wcale nie miałem takiego zamiaru, szczerze mówiąc chciałem wybadać swoje szanse u tej drugiej i potem wybrać między nią a żoną

Gdyby żona zrobiła coś takiego za Twoimi plecami, to też nie byłaby gotowość do zdrady?

I po kiego "badałeś szanse" (jakby szanse mogły być chore), skoro i tak odchodzisz od żony?
Stormy

Postautor: Stormy » 12 sie 2008, 16:41

To badanie szans to zwykle asekuranctwo
Birute pisze:Zauważyłem po prostu lekką iskierkę nadziei na coś lepszego niż dotychczas a kiedy zgasła zostałem zmuszony wrócić do swojego szarego zje....go życia

nikt ci nie kaze do niego wracac. nie kochacie sie z zona, to sie rozejdzcie, ukladajcie zycie na nowo, woz albo przewoz - bez badania szans, bo to po prostu "bezpieczne podejscie" - z nową nie wypali to zawsze moge wrocic do domu, do zonki, bede mial z kim pogadac, chocby o niedoszlej kochance.

iskierka nadziei - w porzadku, ale chwyciles sie tego jak tonący brzytwy, jakby poznanie kogos i odejscie do niej bylo jedynym wyjsciem. wyjasnij mi po co tkwisz w zwiazku ktory ci w zaden sposob nie lezy? tylko z obawy przed samotnoscia? jesli ci zalezyna tej dziewczynie, jesli to cos wiecej niz zauroczenie, chemia, jesli za jakis czas bedziesz czul to samo, jesli jestes jej pewnien - rozwiedz sie, uwolnij siebie i zone, daj jej ulozyc sobie zycie i jedz do tej dziewczyny na litwe.

ale domyslam sie ze tego nie zrobisz, to zbyt ryzykowne, a co za tym idzie - to co tak pieknie opisales to zwykla chemia. bardziej liczy sie wygodne, spokojne i bezpieczne zycie, na ktore bedziesz narzekal kolejne 10 lat.
shaman pisze:Birute napisał/a:
nie pisz mi że jestem żałosny bo sama młoda jesteś niewiele przeżyłaś a ja w twoim wieku miałem już taki bagaż doświadczeń że niejeden 40latek by się nie powstydził.

Jak kulą w płot.

poczulam sie staro bordowy Shamanie :P
Birute
Początkujący
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: 07 sie 2008, 10:41
Skąd: obywatel świata
Płeć:

Postautor: Birute » 13 sie 2008, 15:53

shaman pisze:A doświadczyć czegoś i nie wyciągnąć wniosków, to raczej przeegzystować niż przeżyć.


Z moich doświadczeń umiem wyciągać wnioski (taki tępy nie jestem) tylko że we większości nie dotyczyły one tej 'materii' i między innymi dla tego zdecydowałem się tu napisać.

shaman pisze:I po kiego "badałeś szanse" (jakby szanse mogły być chore), skoro i tak odchodzisz od żony?


Stormy pisze:nie kochacie sie z zona, to sie rozejdzcie, ukladajcie zycie na nowo, woz albo przewoz - bez badania szans, bo to po prostu "bezpieczne podejscie" - z nową nie wypali to zawsze moge wrocic do domu, do zonki, bede mial z kim pogadac, chocby o niedoszlej kochance.


Rozwód rozważałem już na długo wcześniej zanim ją poznałem, działo się to całkiem niezależnie. Co do 'badania szans' to po prostu nie mogłem uwierzyć że ktoś taki może się mną zainteresować, teraz już wiem że to prawda.

Stormy pisze:jesli ci zalezyna tej dziewczynie, jesli to cos wiecej niz zauroczenie, chemia, jesli za jakis czas bedziesz czul to samo, jesli jestes jej pewnien - rozwiedz sie, uwolnij siebie i zone, daj jej ulozyc sobie zycie i jedz do tej dziewczyny na litwe.


Właśnie to wprowadzam w życie.
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 14 sie 2008, 07:52

Tak to jest jak sie do zwiazku wpusci rutyne, na dodatek brak zaufania i tym podobne rzeczy. A po pewnym czasie kogos pozna to mozna myslec ze to juz niewiadomo jak wielka milosc jest, a to tylko dlatego ze jest to cos nowego, choc zadko lepszego. Milosc to nie chodzenie z glowa w chmurach tylko codzienna praca nad zwiazkiem o czym najwyrazniej zapomniales.
agata
Weteran
Weteran
Posty: 1636
Rejestracja: 12 lut 2004, 14:31
Skąd: wielkopolska
Płeć:

Postautor: agata » 14 sie 2008, 08:56

Maverick pisze:Tak to jest jak sie do zwiazku wpusci rutyne, na dodatek brak zaufania i tym podobne rzeczy. A po pewnym czasie kogos pozna to mozna myslec ze to juz niewiadomo jak wielka milosc jest, a to tylko dlatego ze jest to cos nowego, choc zadko lepszego. Milosc to nie chodzenie z glowa w chmurach tylko codzienna praca nad zwiazkiem o czym najwyrazniej zapomniales.

w stu procentach sie zgadzam....fakt zdarza sie że jedno małżenstwo nie wypali a kolejny związek jest dopiero tym naprawde udanym...ale często jest własnie tak, że problemu w związku są spowodowane rutyną.....nie da sie ukryć dopóki chodzimy sobie razem za rączki i nie mamy żadnych zmartwień typu rachunki, chore dzieci itp. wszytskie jest łatwe i piękne....niestety w życiu trzeba stawiać czoła róznych codziennym problemom i łatwo stracić to "coś" co było miedzy dwojgiem ludzi....i później dzieją sie takie historie
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 14 sie 2008, 11:02

Ale tzw. rutyna zawsze w końcu pojawia się, w każdym związku, tylko dlaczego każdy postrzega ową rutynę, jako coś złego? Wszystko zależy od tego, jak wykorzysta się stan rutyny i przyzwyczajenia i przecież to cudowne, że ma się u boku osobę, z która można porozumieć się bez słów już.
agata pisze:łatwo stracić to "coś" co było miedzy dwojgiem ludzi..

Traci się coś, ale następuje kolejny etap. Lepiej byłoby być wciąż w przedszkolu?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
agata
Weteran
Weteran
Posty: 1636
Rejestracja: 12 lut 2004, 14:31
Skąd: wielkopolska
Płeć:

Postautor: agata » 14 sie 2008, 11:05

Mona pisze:Traci się coś, ale następuje kolejny etap. Lepiej byłoby być wciąż w przedszkolu?
broń boże ja własnie o tym mówie. Wiadomo, przeciez że stan zakochania nie trwa wiecznie...grunyt to umiec ta naszą codzienna rutynę sprawić taką by sie nią cieszyć by nie doprowadzała ona do sytuacji w której znalazł sie autor topicu :)
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 14 sie 2008, 11:17

Myślę, agato, że u Nich, to nie rutyna sprawiła, iż doszło to tego, co się wydarzyło. Rutyna nie rozdzieli ludzi, którzy kochają się :)
Ostatnio zmieniony 14 sie 2008, 11:17 przez Mona, łącznie zmieniany 1 raz.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
agata
Weteran
Weteran
Posty: 1636
Rejestracja: 12 lut 2004, 14:31
Skąd: wielkopolska
Płeć:

Postautor: agata » 14 sie 2008, 11:20

Mona masz racje ale sam autor topicu pisał że brał slub z "powodu szczeniackiego poczucia obowiązku" wiec chyba nie ma mowy o miłosci

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 419 gości