co wybrac?
Moderator: modTeam
co wybrac?
To moj pierwszy post na jakimkolwiek forum. Ale sam nie jestem w stanie sobie powiedziec, co zrobic, licze na jakakolwiek pomoc.
Cala historia wyglada mniej wiecej tak- od wlasciwie 2 lat siedzie za granica. Wyjechalem bo musialem. W Polsce zostawilem wszystko, lacznie z dziewczyna, ktora kochalem, z ktora wiazalem jakies nadzieje na przyszlosc. Wyszlo tak, ze sie po 4 latach, 2 miesiace po wyjezdzie rozstalismy. Sam bylem tuaj ponad rok. I niedawno znow kogos poznalem... Wszystko pieknie, rozmowy, spotkanie sie, jakas iskra. Miala przyleciec ... i znow ta sama historia... Niby mamy po te dwadziescia kilka lat a na 12 h przed wylotem slysze, ze rodzice zabraniaja i nie moze przyleciec, mimo wczesniejszych zapewnien. Niby z dzieckiem uwiazanym do rodzicow sie wiazac nie chce, ale z drugiej strony nie moge jej kazac rzucic wszystkiego, co ma w Polsce...
I wielki dylemat... W polsce mialem wszystko poza pieniedzmi, mozna powiedziec ze dopoki tam bylem byl.o mi dobrze, mimo ze nie moglem sobie na wszystko pozwolic. Tutaj po 2 failu wlasciwie nie mam nic poza pieniedzmi. Dobra kasa i perspektywy.. i zero znajomych, przyjacil, nikogo bliskiego sercu... Mam przeczucie, ze ona to wlasnie ten ideal. Ciezko przezylem rozstanie z poprzednia dziewczyna i na tej bardzo mi zalezy, tym bardziej, ze wiem, ze jej zalezy na mnie.
Zostan tutaj, meczyc sie kilkanascie badz tez kilkadziesiat miesiecy, ale skonczyc studia, miec na tyle kasy, zeby po powrocie kupic mieszkanie, miec perspektywy, czy rzucic wszystko, zeby byc szczesliwym?
Wiem, ze tutaj nikogo nie poznam. Po pierwsze nie pozwala mi na to system pracy, po drugie nikogo takiego nie ma. Tam jest ktos i jesli przyjade, porozmawiam, moze byc tak, ze uda mi sie przekonac jej rodzicow, ze nie ciagne ja do piekla, tylko w miejsce gdzie mozemy skonczyc dobre studia, sporo zarobic, pomyslec o nas i o tym, co nas czeka w przyszlosci.
Co gorsza, nie odnajduje przyjemnosci w robieniu pieniedzy, w tych studiach, w tych wszystkich mozliwosciach. Moze dlatego, ze od dziecinstwa, kiedy rodzicie sie rozwiedli mialem w domu male pieklo i teraz przede wszyrkim szukam stabilizacji i uczucia.
Pakowac sie i wracac do PL, czy zostac?
HLP...
Cala historia wyglada mniej wiecej tak- od wlasciwie 2 lat siedzie za granica. Wyjechalem bo musialem. W Polsce zostawilem wszystko, lacznie z dziewczyna, ktora kochalem, z ktora wiazalem jakies nadzieje na przyszlosc. Wyszlo tak, ze sie po 4 latach, 2 miesiace po wyjezdzie rozstalismy. Sam bylem tuaj ponad rok. I niedawno znow kogos poznalem... Wszystko pieknie, rozmowy, spotkanie sie, jakas iskra. Miala przyleciec ... i znow ta sama historia... Niby mamy po te dwadziescia kilka lat a na 12 h przed wylotem slysze, ze rodzice zabraniaja i nie moze przyleciec, mimo wczesniejszych zapewnien. Niby z dzieckiem uwiazanym do rodzicow sie wiazac nie chce, ale z drugiej strony nie moge jej kazac rzucic wszystkiego, co ma w Polsce...
I wielki dylemat... W polsce mialem wszystko poza pieniedzmi, mozna powiedziec ze dopoki tam bylem byl.o mi dobrze, mimo ze nie moglem sobie na wszystko pozwolic. Tutaj po 2 failu wlasciwie nie mam nic poza pieniedzmi. Dobra kasa i perspektywy.. i zero znajomych, przyjacil, nikogo bliskiego sercu... Mam przeczucie, ze ona to wlasnie ten ideal. Ciezko przezylem rozstanie z poprzednia dziewczyna i na tej bardzo mi zalezy, tym bardziej, ze wiem, ze jej zalezy na mnie.
Zostan tutaj, meczyc sie kilkanascie badz tez kilkadziesiat miesiecy, ale skonczyc studia, miec na tyle kasy, zeby po powrocie kupic mieszkanie, miec perspektywy, czy rzucic wszystko, zeby byc szczesliwym?
Wiem, ze tutaj nikogo nie poznam. Po pierwsze nie pozwala mi na to system pracy, po drugie nikogo takiego nie ma. Tam jest ktos i jesli przyjade, porozmawiam, moze byc tak, ze uda mi sie przekonac jej rodzicow, ze nie ciagne ja do piekla, tylko w miejsce gdzie mozemy skonczyc dobre studia, sporo zarobic, pomyslec o nas i o tym, co nas czeka w przyszlosci.
Co gorsza, nie odnajduje przyjemnosci w robieniu pieniedzy, w tych studiach, w tych wszystkich mozliwosciach. Moze dlatego, ze od dziecinstwa, kiedy rodzicie sie rozwiedli mialem w domu male pieklo i teraz przede wszyrkim szukam stabilizacji i uczucia.
Pakowac sie i wracac do PL, czy zostac?
HLP...
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
księżycówka pisze:I która miała przylecieć?
Ta nowa.
księżycówka pisze:A nie możesz choć na jakiś czas przylecieć, porozmawiać? Zobaczyć jak sprawy stają w kraju i podjąć decyzję?
To jest całkiem rozsądne wyjście. Może jakbyś przyleciał i przekonał jej rodziców to wrócicie już razem.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Soulist pisze:Problem jest tego typu, ze jej rodzicie nie chca slyszec nawet o jednodniowym wyjezdzie ....
Bo? Co ona ma do stracenie na miejscu? Ma pracę/studia, coś co jej koliduje z wyjazdem? Jakiś powód sprzeciwu rodziców być musi.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Soulist pisze:Jakby moje zycie bylo wazne, to nie ogladalbym sie na innych.
Jeśli Twoje życie i Ty sam nie jesteś dla siebie ważny, to współczuję.
Dzindzer pisze:Taka sama jak to, ze tryb pracy uniemożliwia poznawanie ludzi
Zwłaszcza, że jakoś tę dziewczynę poznał, mimo pracy...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Soulist pisze:Sam bylem tuaj ponad rok.
czyli gdzie?
Soulist pisze:Wszystko pieknie, rozmowy, spotkanie sie, jakas iskra.
Spotkanie czy plany spotkania? Widzieliście się w ogóle? Gdzie?
Soulist pisze:Wiem, ze tutaj nikogo nie poznam.
czyli gdzie? coś sie nie zgadza
Po dedukcji wnioskuję, że obie poznałes w Polsce i chciałeś wywieźć (chociaż z opisu może wynikać, że drugą poznałeś przez net i chcesz ściągnąć), sytuację widzę tak, że:
1) Polacy w Polsce nie są narodem podróżującym i nierozsądkiem jest robienie odważnych planów, w których kogoś się chce przeprowadzić daleko.
2) Przedziwne, że sam z rodzicami tego nie załatwiałeś i zdziwiony, że oni jej nie pozwolili lecieć nie wiadomo z kim i gdzie.
3) Nemezis - drugi raz znalazł "to" - da sie - a znajdzie i trzeci
4) Przy takim trybie życia rozsądek nakazuje branie pod uwagę i akceptację różnych wariantów: że z tobą nie pojedzie, że poczeka, że zerwie. Gdzie masz rozsądek?
Ostatnio zmieniony 02 wrz 2009, 02:00 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 2 razy.
Juz prostuje . Zjedna bylem najpierw 3 lata w Polsce, pozniej wyjechalem. Ta poznalem, spotkalismy sie, ale odleglosc sprawila ze widywac sie, poki co, moglismy raz na 2-3 miesiace. Tryb pracy mi uniemozliwia ... Wolny mam jeden dzien w tyg i to wtorek, 12 h pracy w nocy ... przez 12 h siedze na necie .. i tak sie poznalismy. Przez glupia gre.. Ale wyszlo. Spotkalismy sie, spedzalismy po 20 h na dobe...Pozniej niby tylko wirtualnie, ale jednak. A spotkanie .. 2 tyg mojego urlopu. I tylko tyle. Ale wystarczylo.
Kwestia jest inna ... jezeli ja sciagnwe tutaj moge jej zagwarantowac studia, dobra prace, spokojna przyszlosc. jesli wszystko rzuce bede z nia ... ale w Polsce musialbym zaczynac od poczatku, pracowac 5 lat na to co tutaj robie w rok.
Rzucac wszystko i z nia byc bez gwarancji na przyszlosc, z meczeniem sie przez ten syf w Polsce, czy zostac tutaj?Miec wszystko, ale nie miec jej ?
Kwestia jest inna ... jezeli ja sciagnwe tutaj moge jej zagwarantowac studia, dobra prace, spokojna przyszlosc. jesli wszystko rzuce bede z nia ... ale w Polsce musialbym zaczynac od poczatku, pracowac 5 lat na to co tutaj robie w rok.
Rzucac wszystko i z nia byc bez gwarancji na przyszlosc, z meczeniem sie przez ten syf w Polsce, czy zostac tutaj?Miec wszystko, ale nie miec jej ?
Dzindzer pisze:Taka sama jak to, ze tryb pracy uniemożliwia poznawanie ludzi
Nie zgodzę się, ja do UK pojechałam do pracy i poza nią nie miałam absolutnie żadnej możliwości poznawania kogoś, bo fizycznie nie znalazłabym na to czasu pracując po 12-16h z jednym dniem wolnym w tygodniu. Zresztą nie po to się tam jedzie, żeby partnera sobie szukać.
Soulist pisze:Rzucac wszystko i z nia byc bez gwarancji na przyszlosc, z meczeniem sie przez ten syf w Polsce, czy zostac tutaj?Miec wszystko, ale nie miec jej ?
Wg mnie źle stawiasz pytanie. Widzisz tylko białe albo czarne, a trzeba dążyć do kompromisów, żebyście oboje zbyt wiele nie stracili przez tą decyzje.
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Mijka tylko, że Ty miałas inna pracę. Założę sie, że jakbyś była tam tyle czasu i miała czas by 12 godzin na necie siedzieć to byś miała czas na poznawanie innych ludzi, nie koniecznie partnera, ale innych ludzi
Ja bym nie rzucała. Postarała się do niej jechać. postarała się by ona mogła przyjeżdżać do Ciebie.
Piszesz, że zapewnisz prace, szkołę, tylko jakie ona ma na to gwarancje
Ja bym nie rzucała. Postarała się do niej jechać. postarała się by ona mogła przyjeżdżać do Ciebie.
Piszesz, że zapewnisz prace, szkołę, tylko jakie ona ma na to gwarancje
Dzindzer pisze:Założę sie, że jakbyś była tam tyle czasu i miała czas by 12 godzin na necie siedzieć to byś miała czas na poznawanie innych ludzi
Pewnie, przecież tam też nawiązałam jakieś znajomości, tylko, że inaczej buduje się relacje z obcokrajocwcami, potrzeba na to więcej czasu.
Dzindzer pisze:Piszesz, że zapewnisz prace, szkołę, tylko jakie ona ma na to gwarancje
A przede wszystkim zapytaj, czy ona w ogóle chce tej szkoły, pracy, które możesz jej zaproponować
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Mijka pisze:Pewnie, przecież tam też nawiązałam jakieś znajomości, tylko, że inaczej buduje się relacje z obcokrajocwcami, potrzeba
na to więcej czasu.
Wiesz przez dwa lata można się chociaż znajomych dorobić.
Mijka pisze:A przede wszystkim zapytaj, czy ona w ogóle chce tej szkoły, pracy, które możesz jej zaproponować
Od tego chyba trzeba by zacząć.
Wiesz jak z jej strony wygląda ta Wasza znajomość
Jak ona widzi ja w przyszłości
Soulist pisze:i tak sie poznalismy. Przez glupia gre..
Aha. To zmienia postac rzeczy.
Soulist pisze: spotkanie .. 2 tyg mojego urlopu. I tylko tyle. Ale wystarczylo.
... do złudzenia czewgoś na kształt krótkiego wakacyjnego romansu.
Soulist pisze:Pozniej niby tylko wirtualnie, ale jednak
To się nie liczy.
Dzindzer pisze:Wiesz jak z jej strony wygląda ta Wasza znajomość
On nie wie, ale ja już wiem:
* Z jego punktu widzenia wszystko jest łatwe, da sie zorganizować, panna jest lekiem na samotnosc. Sciągnie ją i jakoś to będzie (no przeciez spedzili tydzień razem i było fajnie).
* Niestetety z drgiej strony wygląda to kompletnie inaczej: zakładając, że nigdzie nie wyjeżdzałą, traktuje to jako chwilową abstrakcję, chwilę złudzeń i oderwania się od szarej rzeczywistości, w której jednak się dobrze czuje, gra sobie w gry - ma całą listę takich znajomych zapewne, chodzi do szkoły i poznaje gości w klubach.
Nie ma najmniejszych szans, żeby ci przyjechała i wywróciła swoje życie do góry nogami, bo znacie się 2 tygodnie. Gdybyście się spotykali w Polsce przynajmniej z rok tak jak z poprzednią to już prędzej - a jak widać dla tamtej nawet 3 lata okazało się za mało. (u mnie 1,5 było za mało )
Soulist pisze:Rzucac wszystko i z nia byc bez gwarancji na przyszlosc, z meczeniem sie przez ten syf w Polsce, czy zostac tutaj?Miec wszystko, ale nie miec jej ?
Zdecydowanie zostać, grać i poznawać dalej na necie, utrzymywać comiesieczny kontakt z nią na gg i nic więcej. I ufundować mi nagrodę po powrocie.
Beznadziejna sytuacja i jeszcze bardziej beznadziejne zapieranie się, że się kogoś kocha. Ty w tym momencie kochasz wyobrażenie o tej dziewczynie, a nie ją samą. Życie to nie romantyczna ballada - żeby kogoś pokochać trzeba z nim spędzać czas w realu, mieć wspólne sprawy na głowie. Po prostu robić coś razem. Nie wystarczą gry i rozmowy.
Dziewczynie jakby zależało, to przyjechałaby do Ciebie - chociaż na jakiś krótki okres czasu (wakacje w końcu). Dwudziestokilkulatkę rodzice zatrzymali w domku? Żart.
Dziewczynie jakby zależało, to przyjechałaby do Ciebie - chociaż na jakiś krótki okres czasu (wakacje w końcu). Dwudziestokilkulatkę rodzice zatrzymali w domku? Żart.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Mogli. Ja bym związała własne dziecko i w piwnicy zamknęła jakby wpadła na genialny pomysł wyprowadzki za granicę, rzucenia wszystkiego co ma tutaj dla gościa, któtrego ja na oczy nie widziałam, a ona zna go tydzień i poznali się przez net.Dwudziestokilkulatkę rodzice zatrzymali w domku? Żart.
Soulist, Ty masz z sobą problem. Stanowczo.
Nie umiesz nawiązywać relacji z ludźmi. Doskwiera Ci samotność. Miłością nazywasz znajomość tygodniową. Twoje życie jest puste. Masz zaburzone priorytety.
Ale myślę, że lepiej by Ci to wyjaśnili jej rodzice. Jedź do Polski, porozmawiaj z nimi.
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 350 gości