Zdrada emocjonalna

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Oxy
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 01 wrz 2006, 12:51
Skąd: Polska
Płeć:

Zdrada emocjonalna

Postautor: Oxy » 07 lis 2010, 03:14

Szukałem po forum, ale nie znalazłem problemu który mnie męczy od dłuższego czasu, a chodzi o coś co nazywa się "ZDRADA EMOCJONALNA".
Ogólnie definicja jest taka że do takiej zdrady zachodzi gdy jeden z partnerów angażuje się emocjonalnie w relacje z kimś innym niż partner/partnerka.
Generalnie przyjmując tą definicję to bardzo łatwo o taką zdradę i to nawet w nie zamierzony sposób, bo przecież przyjaźń z kimkolwiek innym niż partner to już jest zdrada emocjonalna! Mało tego jeśli jest konflikt w związku i będziesz o tym rozmawiał z kimkolwiek to już może to się otrzeć o zdradę emocjonalną.

Opiszę może jak to u mnie wygląda, ale w całości z wszystkimi przyczynami (czyli będzie długo).

Z żoną jestem już 8 lat (6 lat licząc od ślubu). Bardzo zawsze kochałem moją żonę, jednak często drażniła mnie jej rezerwa w okazywaniu uczuć. Miała opory choćby trzymać mnie za rękę na spacerze, a z powiedzenie "Kocham" było dla niej praktycznie niemożliwe, choć z mojej strony słyszała to często i było to w 100% szczere. Przyzwyczaiłem się do tego podobnie jak do tego że nie widziałem zbyt często innych sposobów ukazywania uczuć.
Przez pierwsze lata naszego związku niestety bardzo dużo czasu poświęcałem pracy do tego stopnia że wracając do domu nie miałem siły na zbyt wiele. Niestety nie mogłem zbytnio liczyć na wsparcie żony, na to że pomyśli o mnie i sama zrobi zakupy, przygotuje mi kanapki do pracy, czy zrobi pranie. Owszem obiad zazwyczaj przygotowała, ale z perspektywy czasu nie wiem czy nie robiła tego bardziej z myślenia o sobie niż o mnie.

Ograniczyłem do minimum kontakty z przyjaciółmi, a nawet rodziną by w 100% poświęcać czas ukochanej, bo miałem go niewiele musząc sam zajmować się pracą i w dużym stopniu obowiązkami domowymi.
Zawsze starałem się w myślach ją usprawiedliwiać, bo przecież studiuje... Po zakończeniu studiów urodziła dziecko, więc przecież musi poświęcać czas dziecku...

Około 3 lat zrezygnowałem z pracy i otworzyłem własną firmę. Zazwyczaj pracuję w domu, więc mogłem jeszcze więcej czasu poświęcić na dom i obowiązki domowe (których nigdy nie unikałem). Wtedy to jeszcze bardziej uzmysłowiłem sobie nierównomierny podział obowiązków domowych. Kiedy dziecko poszło do przedszkola namawiałem żonę by pomogła mi prowadzić firmę, bo dotychczas nie pracowała. Niestety jednak bardzo szybko przestała się angażować, twierdząc że prostsze zajęcia są poniżej jej ambicji, a trudniejszych rzeczy jej nie chcę uczyć. Tylko że niestety, ale tych ambitniejszych rzeczy nie miałem czasu jej uczyć, bo musiałem zajmować się tymi sprawami które były poniżej jej ambicji, a dodatkowo w coraz większym stopniu obowiązkami domowymi które w coraz większym stopniu spadały na mnie. W końcu doszło do sytuacji że sam pracowałem na rodzinę i zajmowałem się większością obowiązków rodzinnych.

Ze strony żony nie otrzymywałem zbyt wiele wsparcia, mało tego... tak naprawdę była jedyną osobą która nie widziała moich starań, zawsze krytykującą, nie okazującą wobec mnie uczuć. Coraz bardziej docierało do mnie że jest ostatnią osobą na którą mogę liczyć, a pierwszą osobą która przy każdej okazji staje naprzeciw mnie traktując mnie jako wroga.

Po ośmiu latach wspólnego życia i po kolejnej kłótni byłem już totalnie załamany i zniechęcony do naszego związku. Chciałem to w końcu zakończyć raz na zawsze. Postanowiłem że wyprowadzę się i złożę pozew rozwodowy. Byłem bardzo przygnębiony i potrzebowałem rozmowy z kimś komu mógł bym się zwierzyć. Kontakty z przyjaciółmi pourywały mi się przez lata małżeństwa, bez zastanowienia poprosiłem koleżankę z firmy dla której świadczyłem usługi o spotkanie i ku mojemu zdziwieniu mimo już późnej godziny spotkała się ze mną by porozmawiać o moich problemach i nie tylko. Namawiała mnie do walki o mój związek, bym tego nie robił bym myślał chociaż by o dobru dziecka.
Wtedy zrobiłem coś czego nie powinienem był robić, bo powiedziałem żonie że nawet nie interesuje ją gdzie byłem, a ja spotkałem się z koleżanką z którą spędziłem czas na rozmowach. Żona okazała się bardzo zazdrosna i nie rozumiała czemu muszę rozmawiać z kimś "o moich problemach" (bo przy każdej kłótni okazywało się że to ja jestem winien wszelkim problemom i sam powinienem wszystko naprawiać). Wtedy to zobaczyłem jak moja żona płacze widząc że wszystko naprawdę może się skończyć. i wtedy chyba pierwszy raz poczułem że żonie na mnie zależy.
Motywowany namowami koleżanki postanowiłem starać się dać z siebie wszystko by ratować małżeństwo. Było wiele wspólnych wyjazdów które miały umocnić nasz związek, a jednocześnie starałem się jak najbardziej okazywać żonie swoje uczucia. Żona była zadowolona z takiego obrotu spraw, ale jednocześnie nie odwzajemniała moich starań. trwało to przez kilka miesięcy. I pewnie szybko bym się poddał gdyby nie to że co jakiś czas widywałem się też z koleżanką która motywowała mnie zawsze do walki o utrzymania małżeństwa.
Z czasem moje małżeństwo coraz bardziej wykańczało mnie psychicznie, a koleżanka była coraz większym wsparciem i nie była już tylko koleżanką, ale przyjacielem. W tym czasie koleżanka poznała swojego chłopaka w którym bardzo się zakochała. Bardzo mnie cieszyło jej szczęście, a dodatkowo myślałem że żona przestanie być o nią zazdrosna. Poznałem nawet jej chłopaka który wie że się z nią przyjaźni i nie widzi w tym problemu.
Niestety, ale żonę to nie przekonało i teraz głównym problemem stała się przyjaciółka. Było więc coraz więcej kłótni i oddalaliśmy się od siebie. Kiedy starałem się ograniczać kontakty z przyjaciółką sytuacja się nie poprawiała, bo zawsze było coś nie tak. Coraz bardziej traciłem wiarę w związek i kiedy przychodziły kolejne kryzysy kiedy chciałem to zakończyć, jedyną osobą która motywowała mnie do starań, była przyjaciółka którą żona obarczała teraz o nasze problemy twierdząc że zdradzam ją emocjonalnie.

Będąc już w desperacji i wiedząc że to nic i tak nie pomoże, postanowiłem zerwać całkowicie kontakty z przyjaciółką oraz zakończyć współpracę z firmą w której przyjaciółka pracuje. Już teraz widzę że żona nie docenia tych starań i nadal będą kłótnie i problemy.

Jeśli przez tyle lat kogoś nie interesują potrzeby partnera to czy ma prawo powiedzieć że jest zdradzany emocjonalnie?

Czy ma prawo żądać zerwania przyjaźni tylko dlatego że ktoś inny okazuje się dla mnie większym wsparciem niż żona która POWINNA nim być, a nigdy tego nie robi.
Awatar użytkownika
shaman
Weteran
Weteran
Posty: 2261
Rejestracja: 16 cze 2005, 15:30
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: shaman » 07 lis 2010, 03:46

Oxy pisze:Przyzwyczaiłem się do tego podobnie jak do tego że nie widziałem zbyt często innych sposobów ukazywania uczuć.
Po co się do tego przyzwyczajać, kiedy pragnie się czegoś odwrotnego?

Oxy pisze:Czy ma prawo żądać zerwania przyjaźni tylko dlatego że
W moim świecie niewiele mozna żądać ode mnie, a już na pewno nie można wymagać jakiegokolwiek ograniczania przyjaźni wbrew mnie. To samolubstwo i brak szacunku w najgorszym wydaniu, nie toleruję tego w żadnym stopniu, dla mnie to zaprzeczenie miłości, zaprzeczenie akceptacji mojej osoby.

W swojej sytuacji kieruj się dobrem dziecka.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 07 lis 2010, 09:51

bo przecież przyjaźń z kimkolwiek innym niż partner to już jest zdrada emocjonalna!

Boli Cie głowa ?
Dawno takiej bzdury nie słyszałam.
To może kochając mamusie też zdradzasz <chory>


W końcu doszło do sytuacji że sam pracowałem na rodzinę i zajmowałem się większością obowiązków rodzinnych.

No ale po co ona miała cokolwiek roić skoro nie wymagałeś tego ?
Było nie dawać kasy bo skoro ona nie ma żadnego wkładu w to małżeństwo to Ty też tak będziesz. A jak ona nie pracowała to takim wkładem powinna być opieka nad dzieckiem i wykonywanie większości prac domowych.

Oxy pisze:Wtedy zrobiłem coś czego nie powinienem był robić, bo powiedziałem żonie że nawet nie interesuje ją gdzie byłem, a ja spotkałem się z koleżanką z którą spędziłem czas na rozmowach.

Spotkanie się z koleżanką i rozmowy to nie sprawa do ukrywania


Oxy pisze:Wtedy to zobaczyłem jak moja żona płacze widząc że wszystko naprawdę może się skończyć. i wtedy chyba pierwszy raz poczułem że żonie na mnie zależy.

To nie koniecznie oznaka ze żonie zależny. Beczy bo ktoś obiektywny może mieć wpływ na Ciebie będzie wiedział jaka ona jest, może obcy otworzyć. Więcej w tym strachu niż miłości


Oxy pisze:Jeśli przez tyle lat kogoś nie interesują potrzeby partnera to czy ma prawo powiedzieć że jest zdradzany emocjonalnie?

Powiedzieć to sobie mozna wszystko.

Oxy pisze:Czy ma prawo żądać zerwania przyjaźni tylko dlatego że ktoś inny okazuje się dla mnie większym wsparciem niż żona która POWINNA nim być, a nigdy tego nie robi.

Nie ma prawa, Ty nie powinieneś ulegać.


Chcesz ratować związek bierzesz żonę i idziecie do poradni małżeńskiej. Jak ona powie nie to mówisz, że poradnia to ostatnia szansa jaką dajesz temu związkowi jak nie ma tej szansy to składasz pozew o rozwód.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 07 lis 2010, 12:58

A ja nie rozumiem po co sie starałes o coś , z czego nic kompletnie nie miałeś !!
Poradia ? chcecie zmieniac tak diametralnie czlowieka ? ja w to nie wierze - tu trzeba lat . Po drugie co z tego, ze powie kocham - skoro powie to bo bedzie wiedziała, ze musi !
Zonie nie zalezy na Cibie ... Ona po prostu poczuła , ze jest cos inaczej niz ona ma wypobrazenie ...
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 07 lis 2010, 17:08

Oxy pisze:Bardzo zawsze kochałem moją żonę, jednak często drażniła mnie jej rezerwa w okazywaniu uczuć

Albo kocha się człowieka takim jakim on jest albo nie kocha się go wcale. Skoro drażniło Ciebie jej zachowanie, to nie kochałeś jej. Zresztą... Ona też nigdy nie kochała Ciebie. Poza tym, od dawna wiedziałeś jaka jest, więc mogłeś spodziewać się tego, co będzie w przyszłości.
Oczywiście, że możesz mieć przyjaciółkę i nie wiem, dlaczego masz z tym aż taki problem. Masz wyrzuty sumienia, bo miałeś robaczywe myśli związane z przyjaciółką? :)
Nikt nic nie musi, ale może chcieć np. właśnie z miłości, a u Was, jak widać, wszystko POWINNO być, a to nie o to chodzi. Charakterów już nie zmienicie, więc dajcie sobie szansę na normalne związki i rozwiedźcie się.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2010, 17:24 przez Mona, łącznie zmieniany 2 razy.
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"

Joe Cocker
Oxy
Początkujący
Początkujący
Posty: 8
Rejestracja: 01 wrz 2006, 12:51
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Oxy » 07 lis 2010, 17:59

Mona pisze:Oczywiście, że możesz mieć przyjaciółkę i nie wiem, dlaczego masz z tym aż taki problem.


Problem ma z tym głównie żona, chociaż ja też mam z tym problem, bo chciałbym żeby to żona była osobą której mogę o wszystkim mówić nie bojąc się kolejnej kłótni. Aby to żona była osobą na którą zawsze mogę liczyć.
Z żoną tak bardzo oddaliliśmy się od siebie że jest coraz więcej osób z którymi mam mam chyba bliższą więź niż z żoną. Jak utrzymać więź emocjonalną z kimś kto nawet Cie nie słucha? Nie raz były sytuacje że mówiłem o czymś do żony i kiedy chciałem usłyszeć jej zdanie, okazywało się że wcale nie słuchała co do niej mówiłem i wcale tego nie ukrywała odpowiadając że "nie słuchała, bo to było nudne".
Awatar użytkownika
Mona
Weteran
Weteran
Posty: 2944
Rejestracja: 16 lis 2004, 13:34
Skąd: Gdynia
Płeć:

Postautor: Mona » 07 lis 2010, 19:38

Oxy pisze:Aby to żona była osobą na którą zawsze mogę liczyć.

Nigdy nie była tą osobą i nie liczyłabym na to, że nagle będzie.
Oxy pisze:Jak utrzymać więź emocjonalną z kimś kto nawet Cie nie słucha?

No nie da się i wobec tego nie potrafię sobie wyobrazić tego, że Wy w ogóle ślub wzieliście. Pomroczność jasna?
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"



Joe Cocker
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 07 lis 2010, 19:46

Oxy, czy Ty jesteś masochistą jakimś? :|

Różnie się ludziom w życiu układa, często wiążą się z innymi, bo wydaje im się, że to miłość. Owszem mogą tacy tworzyć związek, niekoniecznie szczęśliwy i niekoniecznie muszą się w nim spełniać, ale jest jedna podstawowa zasada - partnerzy MUSZĄ się nawzajem szanować. Bez tego ani rusz. U Was szacunku nie ma za grosz. Ona nie szanuje Ciebie i Ty nie szanujesz siebie. Przychodzisz tu na forum sfrustrowany i udajesz, że w czym innym rzecz niż jest naprawdę. Gdybym ja się czuła w związku tak jak Ty i była tak traktowana, to zapewniam Cię, że już mnie by tam dawno nie było. Zostaw temat przyjaciółki w spokoju, bo na kilometr widać, że nie w tym rzecz.

Dziecko dzieckiem, ale Tobie też coś się od życia należy. Swoją drogą jeżeli przyjdzie mu dalej wzrastać w takiej atmosferze we własnym domu, to prawdopodobnie i tak skrzywi mu to psychikę, wypaczy spojrzenie na tak ważne sprawy jak miłość i partnerstwo.
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Postautor: Andrew » 07 lis 2010, 20:49

z miłoscia to jest tak , ze kocha sie za nic i mimo wszystko .
To tak jak matka kocha swoje dziecko , mimo ze same z nim kłopoty i wredne jest .
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 08 lis 2010, 01:11

Ja zacznę od oceny stylu twojej wypowiedzi:
Oxy pisze:* Szukałem po forum
* Opiszę może jak to u mnie wygląda, ale w całości
* Bardzo zawsze kochałem
* niestety bardzo
* bo miałem go niewiele musząc
* Po zakończeniu studiów urodziła dziecko, więc przecież musi
* Około 3 lat zrezygnowałem z pracy
* a dodatkowo w coraz większym stopniu obowiązkami domowymi które w coraz większym stopniu
* poprosiłem koleżankę z firmy dla której świadczyłem usługi o spotkanie
* i ku mojemu zdziwieniu mimo już
* nie odwzajemniała moich starań (frazeol.)
* Namawiała mnie do walki o mój związek, bym tego nie robił
* zobaczyłem jak moja żona płacze widząc
* nie była już tylko koleżanką, ale przyjacielem (transetka? <hahaha> )
* W tym czasie koleżanka poznała swojego chłopaka (trzy czasy w jednym zdaniu?)

Nie wiem co na to PFC (o ile jeszcze gdzieś tu jest) oraz nie żebym zabierał się za mod, ale ta niepowtarzalna mikstura błedów stylistycznych, składniowych, frazeologicznych, logicznych, wynikowych i śmiesznych zarazem, daje obraz ciebie jako kogoś niesamowicie chaotycznego, ciamajdowatego, pokręconego.
Skoro to już wiemy, to popatrzmy jak to dalej ładnie komponuje się z twoją nieciekawą rzeczywistością:

Oxy pisze:Generalnie przyjmując tą definicję to bardzo łatwo o taką zdradę i to nawet w nie zamierzony sposób

Źle rozumiesz jakąś okrojoną i niedopowiedzianą definicję. Jesteś rozgorączkowany.
Oxy pisze:Wtedy zrobiłem coś czego nie powinienem był robić, bo powiedziałem żonie że nawet nie interesuje ją gdzie byłem, a ja spotkałem się z koleżanką z którą spędziłem czas na rozmowach.

Nie powinieneś. Trzeba było o tym najpierw pomyśleć. Byłeś chaotyczny i rozgorączkowany.
Oxy pisze:Żona okazała się bardzo zazdrosna i nie rozumiała czemu muszę rozmawiać z kimś "o moich problemach"

Żona jest próżna i pusta, niewiele rozumie i postanowiłą być zazdrosna, żeby powyżywać się na swoim ciamajdzie.
Oxy pisze:Niestety jednak bardzo szybko przestała się angażować, twierdząc że prostsze zajęcia są poniżej jej ambicji, a trudniejszych rzeczy jej nie chcę uczyć

Oxy pisze:przy każdej kłótni okazywało się że to ja jestem winien wszelkim problemom

A gdzie znalazłeś taki okaz i dlaczego uznałeś że to dobra kandydatka na żonę? Dała się pocałować po pijaku?
Oxy pisze:postanowiłem starać się dać z siebie wszystko by ratować małżeństwo.

Ty ?? <hahaha>
Oxy pisze:Będąc już w desperacji i wiedząc że to nic i tak nie pomoże, postanowiłem zerwać całkowicie kontakty z przyjaciółką oraz zakończyć współpracę z firmą w której przyjaciółka pracuje. Już teraz widzę że żona nie docenia tych starań i nadal będą kłótnie i problemy.

Interpersonalnie niedojda i służbowo nieporadny.
Oxy pisze:niż żona która POWINNA być wsparciem, a nigdy tego nie robi.

Ktoś te żony wybiera, prawda? :?
Awatar użytkownika
Maverick
-#
-#
Posty: 7683
Rejestracja: 04 sty 2004, 21:49
Skąd: Eden
Płeć:

Postautor: Maverick » 08 lis 2010, 20:21

Oxy pisze:Generalnie przyjmując tą definicję
Nie wiem jak Ty, ale ja generalnie mam gdzies definicje. Zdrade emocjonalna tez zreszta mam gdzies.
Oxy pisze:Około 3 lat zrezygnowałem z pracy i otworzyłem własną firmę. Zazwyczaj pracuję w domu, więc mogłem jeszcze więcej czasu poświęcić na dom i obowiązki domowe (których nigdy nie unikałem). Wtedy to jeszcze bardziej uzmysłowiłem sobie nierównomierny podział obowiązków domowych. Kiedy dziecko poszło do przedszkola namawiałem żonę by pomogła mi prowadzić firmę, bo dotychczas nie pracowała. Niestety jednak bardzo szybko przestała się angażować, twierdząc że prostsze zajęcia są poniżej jej ambicji, a trudniejszych rzeczy jej nie chcę uczyć. Tylko że niestety, ale tych ambitniejszych rzeczy nie miałem czasu jej uczyć, bo musiałem zajmować się tymi sprawami które były poniżej jej ambicji, a dodatkowo w coraz większym stopniu obowiązkami domowymi które w coraz większym stopniu spadały na mnie. W końcu doszło do sytuacji że sam pracowałem na rodzinę i zajmowałem się większością obowiązków rodzinnych.
Co Ci powiedziec? Widzialy galy co braly polane tym ze masz zone inteligentna ktora Cie nie kocha a sam jestes glupi. Prawdopodobnie nie kochala Cie od poczatku, nie wiem czemu z Toba jest, ale nie nazwe tego miloscia. Poza tym ladnie Cie wytresowala. Dalszy scenariusz przewiduje taki ze ja zdradzisz albo ona podstawi Ci kolezanke i zasadzi rozwod z orzekaniem o Twojej winie po czym bedziesz placil alimenty na dziecko i na nia (bo ona nie pracowala itd) i bedzie w koncu mogla ze spokojem oddac sie temu co sprawi jej prawdziwa satysfakcje czyli bedzie mozgla rozkladac nogi po pijanemu (za Twoje pieniadze) na imprezach przed byle kim. Oczywiscie przejaskrawiam ale nie zdziwilbym sie gdyby podobny scenariusz mial miejsce.
Oxy pisze:Namawiała mnie do walki o mój związek, bym tego nie robił bym myślał chociaż by o dobru dziecka.
Jezeli myslisz o dobru dzieci to skoncz to jak najszybciej. Dziecko bedzie zdrowsze gdy zwiazek sie szybko rozpadnie niz gdy bedzie sie rozpadal latami, a ono bedzie to obserwowac.
Oxy pisze:Było więc coraz więcej kłótni i oddalaliśmy się od siebie.
Tzn z kogos bcego kim sie stales? Kims... bardziej obcym?
Oxy pisze:Jeśli przez tyle lat kogoś nie interesują potrzeby partnera to czy ma prawo powiedzieć że jest zdradzany emocjonalnie?

Czy ma prawo żądać zerwania przyjaźni tylko dlatego że ktoś inny okazuje się dla mnie większym wsparciem niż żona która POWINNA nim być, a nigdy tego nie robi.
Powiem Ci to wprost.
Nie zachowujesz sie jak samiec alfa. Nie zachowujesz sie jak mezczyzna. Jestes pod pantoflem. Nie odpowiada Ci to ale nie umiesz z tym nic zrobic lub tego nie widzisz.
Byc moze istnieje szansa po tylu latach zmienic nastawienie zony do Ciebie, ale nie sadze bys byl do tego zdolny. Lepiej poradz sie dobrego prawnika jakie dowody musisz zdobyc aby miec rozwod z orzekaniem o jej winie i postaraj sie te dowody zdobyc. I rozwiedz sie z baba. Ja bym postawil sprawe jasno i krotko. Jestem za duzy by sie pod pantofel zmiescic. ty jak widac dales sobie wmowic te wszystkie babskie brednie o walczeniu o zwiazek, o staraniu sie, o ustepstwach itd. i zapomniales ze przede wszystkim masz byc mezczyzna. A tymczasem jestes mulem roboczym. Celowo pisze mulem - bo to zwierzeta bezplciowe, bezplodne. Popelniles jak sadze sporo bledow z zona juz od samego poczatu i teraz zeby je naprawic musialbys poswiecic sporo czasu, zmienic sie i zdobyc bardzo duzo wiedzy z zakresu NLS/NLP a i t pewnie niewiele da bo ona juz Cie zaszufladkowala przez te wszystkie lata.

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 371 gości