Przyjaźń z była...
Moderator: modTeam
bo mialem już kilkanaście związków... z ządną dziewczyną mi tak nie było, z żadną przyjaciółą mi się tak nie gadało... (a mam 3 prawdzie przyjaciółki)
czy jej nie pociągam...? ciezko powiedzieć, kiedyś w liście do autora samotności w sieci napisała (zanim się związaliśmy związkiem ale mieliśmy już bliższe kontakty):
"Mam 17lat, niestety z przyczyn technicznych nie mam stałego łącza, ale dość
często korzystam z internetu i to w nim poznałam kilku ludzi, lecz z jednym
utrzymuję bliższy kontakt. Znam go od roku. Wysyłam do niego 240 sms
miesięcznie, spotykam się co jakiś czas ( mieszka ok. 70 km ode mnie
niestety:( , mogę szczerze powiedzieć, że jest moim przyjacielem (...) i to jest prawda, mnie często jednak brakuje dotyku, rozmowy, spojrzenia w oczy mojego przyjaciela... nie mam chłopaka, nigdy nie miałam, choć wszyscy się temu dziwią, tka wyszło... Mój "wirualny Jakub" choć to nie je st tak wielkie uczucie! Nie jest ideałem np. pod względem wyglądu, ale dobrze się przy nim czuję, chciałabym byśmy tworzyli związek, ale odległość troszkę w tym przeszkadza oraz on nie chce stracić przyjaciółki "mnie". Boimy się być razem, oboje nie wierzymy w miłość....nie chcemy się potem ranić... (...)nie mogę wytrzymać dnia bez rozmowy z moim Kwiatkiem, bez wysłania do niego ok. 7sms dziennie, bez poszczenia kilkuset sygnałów, piszemy również listy, takie normalne, nie wierzę w miłość, ale to co mnie z nim łączy jest piękne. Nie wielu może pochwalić się takim przyjacielem."
Czyli wg Ciebie, pisząc ze chciała by być ze mną jak by nie dizeliła nas odległość jest prawdą czy nie chce mnie stracić jako przyjaciela i daje mi złudne nadzieje na przyszłość? Chociaż jej zachowanie mnie bardzo zastanawia... tak samo jak i ja nie śpi nocami, jest przybita i rozżalona... moze dać jej trochę czasu aby się pozbierała?
czy jej nie pociągam...? ciezko powiedzieć, kiedyś w liście do autora samotności w sieci napisała (zanim się związaliśmy związkiem ale mieliśmy już bliższe kontakty):
"Mam 17lat, niestety z przyczyn technicznych nie mam stałego łącza, ale dość
często korzystam z internetu i to w nim poznałam kilku ludzi, lecz z jednym
utrzymuję bliższy kontakt. Znam go od roku. Wysyłam do niego 240 sms
miesięcznie, spotykam się co jakiś czas ( mieszka ok. 70 km ode mnie
niestety:( , mogę szczerze powiedzieć, że jest moim przyjacielem (...) i to jest prawda, mnie często jednak brakuje dotyku, rozmowy, spojrzenia w oczy mojego przyjaciela... nie mam chłopaka, nigdy nie miałam, choć wszyscy się temu dziwią, tka wyszło... Mój "wirualny Jakub" choć to nie je st tak wielkie uczucie! Nie jest ideałem np. pod względem wyglądu, ale dobrze się przy nim czuję, chciałabym byśmy tworzyli związek, ale odległość troszkę w tym przeszkadza oraz on nie chce stracić przyjaciółki "mnie". Boimy się być razem, oboje nie wierzymy w miłość....nie chcemy się potem ranić... (...)nie mogę wytrzymać dnia bez rozmowy z moim Kwiatkiem, bez wysłania do niego ok. 7sms dziennie, bez poszczenia kilkuset sygnałów, piszemy również listy, takie normalne, nie wierzę w miłość, ale to co mnie z nim łączy jest piękne. Nie wielu może pochwalić się takim przyjacielem."
Czyli wg Ciebie, pisząc ze chciała by być ze mną jak by nie dizeliła nas odległość jest prawdą czy nie chce mnie stracić jako przyjaciela i daje mi złudne nadzieje na przyszłość? Chociaż jej zachowanie mnie bardzo zastanawia... tak samo jak i ja nie śpi nocami, jest przybita i rozżalona... moze dać jej trochę czasu aby się pozbierała?
Wg mnie piszac ze jakby nie dzielila was odleglosc to by z Toba byla to wlasnie zludne nadzieje. Dobrze jej z Toba, ale dla mnie to dziwne ze pisze: nie jest moim idealem pod wzgledem wygladu ale brakuje mi go. Mysle ze jakby trafila na tego niby ideala to by wolala ideala. Jak dla mnie to ona troche dziwinie to wszystko pisze. I wydaje mi sie ze jestes jej taka gwaranacja ze zawsze przy niej bedziesz. Jakby nie znalazla chlopaka to ma zapezbieczenie na przyszlosc. Moze i by chciala poznac innego ale sam mowisz ze jest niesmiala. Nie neguje tego ze ta przyjazn dla niej duzo znaczy i ze nie mialanigdy takiego przyjaciela, ale mysle ze ona czuje ze jednak jesli chodzi o zwiazek to nie jest "to". Takie moje zdanie.
dzięki za szczerość... ale jak już napisałem ten tekst był napisany ponad 7 miechów temu, gdy ją ostatnio zapytałem, czy jej się podobam jako facet, powiedziała, że tak... ale moze to były tylko słowa nic nie znaczące. Tylko że jeszcze nie dawno powiedziała mi, że gdyby nie jej wiek (18 lat) to chciala by ze mną wziąść ślub i jak by wiedziała że niebawem nastapi koniec świata mieć ze mnądziecko... ale sam juz nie wiem jak mam na to patzreć... moze dać jej czas, aby zobaczyła że jej brak mej osoby, gdy np będzie siedzieć w soboty w domu zamiast być ze mną (bo całe soboty spędzaliśmy razem, po 11 godzin)
Żadna na świecie kobieta nie zdoła się oprzeć człowiekowi, którego prawdziwie kocha.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
...
"No czego nie rozumiesz. Kocha sie jak brata. Tyle sie z Toba przyjazni ze znacie sie na wylot, i nie pociagasz jej jako facet. Chce z Toba utrzymywac kontakt, pogadac, dobrze spedzic czas, ale to wszystko."
No właśnie, kolejny paradoks młodego wieku. Mężczyźni dla kobiet dzielą się na dwie grupy. Przyjaciół z którymi da się pogadać o wszystkim, wypłakać i którzy zrozumieją. Ta druga grupa to ich mężczyźni. Różnice są bardzo duże bo przyjaciele z reguły nie pociągają, nie mają tej iskierki by być kochankami. To spostrzeżenie sam poczyniłem w młodym wieku. Teraz się ono bardzo zdewaluowało. Zawsze zaczynałem od przyjaźni i kobieta po jakimś czasie była moja . Dla mnie to logiczne by kochanek był przyjacielem. Tyle że te kobiety w większości miały ponad 25 lat. Teraz jestem z kobietą o te parę lat młodszą więc czasem daje się odczuć że jak gdyby ten dawny stereotyp jeszcze trochę istnieje. Tyle że niewiele kobiet już bawi przyjaźń bez niczego więcej i ciężko znaleźć psiapsiółe tak tylko do pogadania, poza tym taka przyjaźń może być niebezpieczna i może wywołać jakiś ból. Dla tego też mam Was (forum) .
Dla tych forumowiczek które mogły by się pogniewać za powyższą wypowiedź pragnę nadmienić że popełniam błędy zarówno w rozumowaniu jak i w wysławianiu swoich spostrzeżeń. Nie pragnę niczego generalizować i też nie chcę Byście postrzegały mnie jako człowieka niedorosłego. Ale kto tak twierdzi ... może mieć w niektórych przypadkach rację.
No właśnie, kolejny paradoks młodego wieku. Mężczyźni dla kobiet dzielą się na dwie grupy. Przyjaciół z którymi da się pogadać o wszystkim, wypłakać i którzy zrozumieją. Ta druga grupa to ich mężczyźni. Różnice są bardzo duże bo przyjaciele z reguły nie pociągają, nie mają tej iskierki by być kochankami. To spostrzeżenie sam poczyniłem w młodym wieku. Teraz się ono bardzo zdewaluowało. Zawsze zaczynałem od przyjaźni i kobieta po jakimś czasie była moja . Dla mnie to logiczne by kochanek był przyjacielem. Tyle że te kobiety w większości miały ponad 25 lat. Teraz jestem z kobietą o te parę lat młodszą więc czasem daje się odczuć że jak gdyby ten dawny stereotyp jeszcze trochę istnieje. Tyle że niewiele kobiet już bawi przyjaźń bez niczego więcej i ciężko znaleźć psiapsiółe tak tylko do pogadania, poza tym taka przyjaźń może być niebezpieczna i może wywołać jakiś ból. Dla tego też mam Was (forum) .
Dla tych forumowiczek które mogły by się pogniewać za powyższą wypowiedź pragnę nadmienić że popełniam błędy zarówno w rozumowaniu jak i w wysławianiu swoich spostrzeżeń. Nie pragnę niczego generalizować i też nie chcę Byście postrzegały mnie jako człowieka niedorosłego. Ale kto tak twierdzi ... może mieć w niektórych przypadkach rację.
Widzę żę mamy podobne poddejścei do życia... ja też wolę najpierw się zaprzyjaźnić bo wg mnie takie związki są trwalsze... no ale jednak chyba nie do końca... czyli wg Ciebie młode kobiety nie szukają w partnerze przyjaciela ale kochanka na wspólną zabawę, aby się wyszaleć i to wszystko, a dopiero starsze próbują stworzyć przyjaźń w związku?
Żadna na świecie kobieta nie zdoła się oprzeć człowiekowi, którego prawdziwie kocha.
Brateczek Ty się nie łudź, że Dziewczyna darzy Cię wielkim uczuciem i razem ze sobą, szcześliwi na wieki, będziecie...
Pięknie brzmi, ale skoro Kobietka TERAZ, zaraz, bo z Tobą i przy Tobie być nie chce a dopiero za rok jakiś, Bóg raczy wiedzieć z jakich przyczyn... to w ogóle nie chce! Tylko wygodną asekurantką jest. Albo w głowie jeszcze "nie to" siedzi...
Przykro mi, ale kiedy człowiek w głowie poukładane ma miast czubkiem nosa to sercem się kieruje... Ale tylko wtedy. Tutaj tego nie widzę, na razie.
Pozdrawiam serdecznie.
Pięknie brzmi, ale skoro Kobietka TERAZ, zaraz, bo z Tobą i przy Tobie być nie chce a dopiero za rok jakiś, Bóg raczy wiedzieć z jakich przyczyn... to w ogóle nie chce! Tylko wygodną asekurantką jest. Albo w głowie jeszcze "nie to" siedzi...
Przykro mi, ale kiedy człowiek w głowie poukładane ma miast czubkiem nosa to sercem się kieruje... Ale tylko wtedy. Tutaj tego nie widzę, na razie.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiem słowo jak krem
krem na zmarszczki w mojej głowie.
krem na zmarszczki w mojej głowie.
masz racje. na razie poprosiłem o urwanie znajomości, chce się z tym wszystkim pogodzić i spróbować zrozumieć, bo jej argumentacja w dalszym ciągu jest dlam nie dziwna... moze za jakiś czas ujrzy co naprawde do mnie czułą i wróci a jak nie to trudno, nie pierwsza nie ostatnia... co ma być to po prostu będzie, a ja muszę się z tym wszystkim pogodzić... niestety...
Żadna na świecie kobieta nie zdoła się oprzeć człowiekowi, którego prawdziwie kocha.
no tak, ale człowiekowi zakochanemu, który w 1 chwili traci i miłość i najlepszego przyjaciela czasem trudno jest to wpoić, ale ona sama mi dzisiaj pomogła, po prostu stwierdziłem, że mnie okłamyje i nie jestze mną do końca szczera, więc jak mogę się przyjaźnić z kimś, kto mnie robi w chu*a? przyjaźń to zauanie i szczerość a bez tego tak samo jak w związku nie da się osiągnąć sukcesu... dzięki wszystkim za pomoc... jak by co to napiszę za jakiś czas jak ta sprawa się zakończyła... ale nie wróżę na dzień dzisiejszy temu HAPPY ENDU...
Żadna na świecie kobieta nie zdoła się oprzeć człowiekowi, którego prawdziwie kocha.
Też przez to przechodziłem i to przez szmat czasu. Ostatnio nawet okazało się, że nadal nic nie jest takie proste.
Nie zabrnąłeś z Nią jeszcze tak daleko, masz 18 lat...nie chcę, żeby to zabrzmiało protekcjonalnie, ale łatwo Ci będzie, uwierz mi. Wybierz się na studia
Nie zabrnąłeś z Nią jeszcze tak daleko, masz 18 lat...nie chcę, żeby to zabrzmiało protekcjonalnie, ale łatwo Ci będzie, uwierz mi. Wybierz się na studia
Zło w dłuższej perspektywie nie ma w ogóle mocy. Zło, które przeżywasz, ma wyłącznie za zadanie zwrócić Twoją uwagę na to, czego się jeszcze musisz nauczyć, aby móc widzieć i czcić dobro wokół siebie.
O dziwo ja przez podobne sprawy przechodzę już 3 raz, w tym 2 zostałem zdradzony. 3 razy panienka zwątpiła w uczucie do mnie. Pierwsza teraz nic do mnie nie czuje, nie mamy żadneg kontaktu, 2 przez rok czasu bardzo słabego kontaktu, sporadyczne rozmowy nadal mnie kocha bo mi to ostatnio otwarcie napisała, a ta 3... no zobaczymy, póki co sama się w tym wszystkim wg mnie gubi i nie wie co czuje ani nic... jak zdam mature to mam zamiar na te studia iść
Żadna na świecie kobieta nie zdoła się oprzeć człowiekowi, którego prawdziwie kocha.
Wg mnie wina za to ze z zadna Ci nie wychodzi jest taka ze niepotrzbnie tak powaznie wszystko traktujesz, angazujesz sie od razu, analizujesz, doszukujesz plusow, minusow, myslisz czy to by bylo prawdopodobne a to nie. Milosc to nie kalkulacje. Ciesz sie zyciem, spedzaj weekendy na imprezach, poznawaj ludzi, zyj a nie rozpamietuj co bylo.
Witam,
Jestem "świeżym" uzytkownikiem forum bo niedawno sie zarejestrowalem, ale samo forum i adres www.agnieszka.com.pl znam od chyba 4 lat.
Ale przejdźmy do rzeczy. Chciałbym podłączyć się do tematu bo moj problem wyglada inaczej, ale wydaje mi sie ze rozwiazanie moze byc podobne. Otoz moja znajomosc z dziewczyna ktora niedawno mnie zostawila zaczela sie okolo 5 lat temu. Byl to wtedy zwiazek mlodych ludzi wiec uczucia byly odmienne od obecnych. Ale od samego poczatku wspaniale nam sie razem zylo- bardzo dlugie rozmowy na kazdy temat, pelne zrozumienie- mozna by powiedziec sielanka. Zwiazek zakonczylem po 3-4 miesiacach, bo z racji wieku (14 lat) bycie z dziewczyna nie wydawalo mi sie strategicznym punktem mojego zycia- po prostu wygodniej bylo samemu. Utrzymywalismy kontakt, bylismy kumplami (chodzilismy do 1 klasy). Lecz po tym jak ja zostawilem w miare rozwoju psychofizycznego zdazalo mi sie tesknic za nia, czulem ze ciagnie mnie do niej, ale z natury nie okazywalem uczuc wiec sam nie przyznawalem sie ze cos do niej czuje. Jakies 1 i pol roku temu ona napisala do mnie smsa ze teskni za tamtymi rozmowami, spacerami. Wiec tak sie stalo ze ozywilismy nasze kontakty i po 3-4 miesiacach z mojej inicjatywy zeszlismy sie razem. Bylo tak jak wczesniej- zrozumienie, dlugie rozmowy czulosci. Lecz ja ciagle bylem niesmialy w okazywaniu uczuc i dlatego zostawila mnie po 4 miesiacach. Lecz nadal utrzymywalismy kontakt i to dobry, wrecz przyjacielski. Wkrotce po mnie ona znalazla chlopaka, lecz sama przyznala ze to byla pomylka i nie chce go znac. Lecz ten chlopak spowodowal we mnie tak ogromna zazdrosc ze powiedzialem jej ze ja kocham (1 raz w zyciu to powiedzialem). Sprawy tak sie rozwinely ze zeszlismy sie znow razem i teraz bylismy razem 5 miesiecy, lecz ona znow zerwala ze mna poniewaz nie jest pewna czy jestem tym jedynym. Powiedziala mi ze odpowiadam jej jako mezczyzna, lecz nie jest pewna czy jestem tym na cale zycie. Ja ja nadal strasznie kocham, ale dogadalismy sie tak, ze zrywamy. Ona chce zebym sobie znalazl kogos zebym mial porownanie, pewnosc ze ja wlasnie kocham i sama chcialaby sie o tym samym przekonac. Oboje miedzyczasie (zanim zaczelismy 2 raz) mielismy zwiazki, ona dlugi- 1 roczny i ten niewypal, a ja krotki 3 miesieczny (babka przeprowadzila sie). Tak w zartach mowilismy ze jesli za jakis czas przekonamy sie ze znow chcemy zaczac to odrazu zareczymy sie.
I tutaj jest moj wielki problem. Czy ta kobieta chce odemnie tylko przyjazni? Bo za zadne skarby nie chce zrywac zemna kontaktu, bo po prostu mamy swietne relacje. Ale nie wiem czy mnie kocha, bo jak sama mowi jestem odpowiednim facetem, ale nie ma pewnosci. Co myslicie o tym calym ukladzie? Czy ta sytuacja wynika z charakteru kobiety, ktora sama nie wie czego chce (bo wydaje mi sie ze mnie kocha- zdaza nam sie po zerwanu calowac i przytulac)? Czy moze z kolei ja za bardzo angazuje sie i ona byla ze mna dlatego ze ja chcialem? na pewno nie ma jasnej odpowiedzi, ale prosze o rady lub swoje doświadczenia.
Jestem "świeżym" uzytkownikiem forum bo niedawno sie zarejestrowalem, ale samo forum i adres www.agnieszka.com.pl znam od chyba 4 lat.
Ale przejdźmy do rzeczy. Chciałbym podłączyć się do tematu bo moj problem wyglada inaczej, ale wydaje mi sie ze rozwiazanie moze byc podobne. Otoz moja znajomosc z dziewczyna ktora niedawno mnie zostawila zaczela sie okolo 5 lat temu. Byl to wtedy zwiazek mlodych ludzi wiec uczucia byly odmienne od obecnych. Ale od samego poczatku wspaniale nam sie razem zylo- bardzo dlugie rozmowy na kazdy temat, pelne zrozumienie- mozna by powiedziec sielanka. Zwiazek zakonczylem po 3-4 miesiacach, bo z racji wieku (14 lat) bycie z dziewczyna nie wydawalo mi sie strategicznym punktem mojego zycia- po prostu wygodniej bylo samemu. Utrzymywalismy kontakt, bylismy kumplami (chodzilismy do 1 klasy). Lecz po tym jak ja zostawilem w miare rozwoju psychofizycznego zdazalo mi sie tesknic za nia, czulem ze ciagnie mnie do niej, ale z natury nie okazywalem uczuc wiec sam nie przyznawalem sie ze cos do niej czuje. Jakies 1 i pol roku temu ona napisala do mnie smsa ze teskni za tamtymi rozmowami, spacerami. Wiec tak sie stalo ze ozywilismy nasze kontakty i po 3-4 miesiacach z mojej inicjatywy zeszlismy sie razem. Bylo tak jak wczesniej- zrozumienie, dlugie rozmowy czulosci. Lecz ja ciagle bylem niesmialy w okazywaniu uczuc i dlatego zostawila mnie po 4 miesiacach. Lecz nadal utrzymywalismy kontakt i to dobry, wrecz przyjacielski. Wkrotce po mnie ona znalazla chlopaka, lecz sama przyznala ze to byla pomylka i nie chce go znac. Lecz ten chlopak spowodowal we mnie tak ogromna zazdrosc ze powiedzialem jej ze ja kocham (1 raz w zyciu to powiedzialem). Sprawy tak sie rozwinely ze zeszlismy sie znow razem i teraz bylismy razem 5 miesiecy, lecz ona znow zerwala ze mna poniewaz nie jest pewna czy jestem tym jedynym. Powiedziala mi ze odpowiadam jej jako mezczyzna, lecz nie jest pewna czy jestem tym na cale zycie. Ja ja nadal strasznie kocham, ale dogadalismy sie tak, ze zrywamy. Ona chce zebym sobie znalazl kogos zebym mial porownanie, pewnosc ze ja wlasnie kocham i sama chcialaby sie o tym samym przekonac. Oboje miedzyczasie (zanim zaczelismy 2 raz) mielismy zwiazki, ona dlugi- 1 roczny i ten niewypal, a ja krotki 3 miesieczny (babka przeprowadzila sie). Tak w zartach mowilismy ze jesli za jakis czas przekonamy sie ze znow chcemy zaczac to odrazu zareczymy sie.
I tutaj jest moj wielki problem. Czy ta kobieta chce odemnie tylko przyjazni? Bo za zadne skarby nie chce zrywac zemna kontaktu, bo po prostu mamy swietne relacje. Ale nie wiem czy mnie kocha, bo jak sama mowi jestem odpowiednim facetem, ale nie ma pewnosci. Co myslicie o tym calym ukladzie? Czy ta sytuacja wynika z charakteru kobiety, ktora sama nie wie czego chce (bo wydaje mi sie ze mnie kocha- zdaza nam sie po zerwanu calowac i przytulac)? Czy moze z kolei ja za bardzo angazuje sie i ona byla ze mna dlatego ze ja chcialem? na pewno nie ma jasnej odpowiedzi, ale prosze o rady lub swoje doświadczenia.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
karmen pisze:za rok? Hmm, to nie jest najklepsze rozwiazeni, przeciez w ciagu roku moze sie wiele zmienic, ty poznasz kogos albo ona... i co ? Czy odległość jest az taka wielką przeszkodą hmm, mysle że przyjażjest możliwa... wiem to z własnego doświadczenia
Pozdrawiam.
Karmen dobre wychowanie wymaga przeczytania całej wypowiedzi
dopiero później można udzielać rad
a co do pytania, nie dziw się jej młoda jeszcze jest i duszę pewnie ma szaloną
Some things in life are like fucking for virginity - you know it's pointless but it feels so good that you just don't want to stop.
Przyjaźń oczywiście jest możliwa bo teraz jesteśmy przyjaciółmi (co mi oczywiście nie odpowiada).
To mnie właśnie dziwi. To zazwyczaj kobieta szuka stałego związku. A gdy ja jestem pewny, że chce z nią być na zawsze (jeszcze zaręczyn nie planuje, bo by w ogóle sie przestraszyla) to ona zaczyna się migać, choć nasz związek był bardzo udany. Kwiaty, miłe słówka, godziny razem wtuleni w siebie- oczywiście były punkty sporne, ale zawsze udawało nam się spokojną rozmową wyjaśnić sobie swoje obawy i lęki. I teraz okazuje się, że ona nie jest pewna, choć sama przyznała, że jestem dla niej odpowiednim facetem i w związku żyło nam się bardzo dobrze. Zerwała ze mną tylko dlatego, żebyśmy oboje mogli pod wpływem czasu przekonać się czy chcemy ze sobą być.
Pogosia pisze:
a co do pytania, nie dziw się jej młoda jeszcze jest i duszę pewnie ma szaloną
To mnie właśnie dziwi. To zazwyczaj kobieta szuka stałego związku. A gdy ja jestem pewny, że chce z nią być na zawsze (jeszcze zaręczyn nie planuje, bo by w ogóle sie przestraszyla) to ona zaczyna się migać, choć nasz związek był bardzo udany. Kwiaty, miłe słówka, godziny razem wtuleni w siebie- oczywiście były punkty sporne, ale zawsze udawało nam się spokojną rozmową wyjaśnić sobie swoje obawy i lęki. I teraz okazuje się, że ona nie jest pewna, choć sama przyznała, że jestem dla niej odpowiednim facetem i w związku żyło nam się bardzo dobrze. Zerwała ze mną tylko dlatego, żebyśmy oboje mogli pod wpływem czasu przekonać się czy chcemy ze sobą być.
Damiann pisze:Kwiaty, miłe słówka, godziny razem wtuleni w siebie- oczywiście były punkty sporne, ale zawsze udawało nam się spokojną rozmową wyjaśnić sobie swoje obawy i lęki
Przesłodziłeś po prostu
Nie wolno podawać swojego serca na talerzyku, a w szczególności w tym wieku
Some things in life are like fucking for virginity - you know it's pointless but it feels so good that you just don't want to stop.
No moze przeslodzilem, ale tylko troche. Zawsze umielismy spokojnie dochodzic do wszystkiego rozmowa i dlatego nie rozstalismy sie w krzyku i klotni tylko w spokoju (choc lez bylo i to duzo- u mnie i u niej)
Czyli radzisz zeby narazie troche ukrywac swoje uczucia? Myslalem zeby pokrecic sie wokol innej kobiety, zeby ona poprzez zazdrosc utwierdzila sie w swoich uczuciach. Co o tym myslisz/myslicie?
Czyli radzisz zeby narazie troche ukrywac swoje uczucia? Myslalem zeby pokrecic sie wokol innej kobiety, zeby ona poprzez zazdrosc utwierdzila sie w swoich uczuciach. Co o tym myslisz/myslicie?
Damiann pisze:Myslalem zeby pokrecic sie wokol innej kobiety, zeby ona poprzez zazdrosc utwierdzila sie w swoich uczuciach. Co o tym myslisz/myslicie?
Wiesz co tego czy wzbudzanie zazdrości to dobry pomysł nie byłabym taka pewna, może ją to skłonic do Ciebie ale na krótko - jak zobaczy, że znów Cię "ma" to pójdzie szukać dalej
Po prostu nie myśl tyle o niej, zajmij się czymś...nie wiem zacznij grać w szachy albo zbierać znaczki
Some things in life are like fucking for virginity - you know it's pointless but it feels so good that you just don't want to stop.
- ksiezycowka
- Weteran
- Posty: 12688
- Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
- Skąd: Wawa
- Płeć:
Damiann pisze:dlatego, żebyśmy oboje mogli pod wpływem czasu przekonać się czy chcemy ze sobą być.
I co w tym takiego niezrozumiałego? Po prostu chce nowych doświadczeń. Chce pobyć z paroma chamami i chce żeby jej źle było, bo wtedy ty będziesz księciem na białym koniu dla niej i bedzie miała pewnośc że Ty to ten jedyny. Moim zdaniem nic zrobić nie możesz teraz.
moon pisze:I co w tym takiego niezrozumiałego? Po prostu chce nowych doświadczeń. Chce pobyć z paroma chamami i chce żeby jej źle było, bo wtedy ty będziesz księciem na białym koniu dla niej i bedzie miała pewnośc że Ty to ten jedyny. Moim zdaniem nic zrobić nie możesz teraz.
Niestety dla serca, ale stety dla rozumu zaczynam przychylać się do tego co mówisz. Już pisała mi w smsie ze byla na spacerze z bylym (z ktorym zerwala 2 lata temu), ktory dal jej bukiet kwiatkow, wydawala sie ucieszona. Strasznie mnie to wku*** co pisze, ale powoli zaczynam oddzielac slepa milosc od chlodnego rachowania. Niech se szuka szczescia u innego, ale ja postaram sie ulozyc sobie zycie. A jak bedzie chciala wrocic to sama bedzie musiala wykazac sie.
P.S. Czy wy kobiety zawsze lubicie sobie tak komplikowac zycie? Czy powinienem sie przyzwyczaic na przyszlosc ze kobieta niepewna jest?
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 321 gości