Co sądzicie??

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 01 gru 2009, 21:49

Nemezis pisze:A ja wcale nie potrzebuję często słyszeć od faceta, ze kocha, tęskni. Nie musi być nawet przylepny (no chyba, że seksu chce).

Mój facet nie może byc bardziej miłosno-przylepny niż ja, nie może mi wiecznie mówić, ze kocha. Ale na pewne formy czułości jestem łasa

Nemezis pisze:Wolę widzieć, że mężczyźnie zależy, patrzeć jak się stara dla mnie.

Zdecydowanie te forme okazania miłości lubie najbardziej, co nie znaczy, że odpowiednim słowem pogardzę. To slowa maja uzupełniac czyny, nie na odwrót

Nemezis pisze:Jestem uczulona na często-kochających.

Ja też , dla mnie to taki mdłe i często sztuczne

Nemezis pisze:Koteccek, im bardziej zaczniesz doceniać wszelkie jego starania, tym chętniej będzie Ci okazywał uczucia też w ten inny sposób :)

Każdy potrzebuje docenienia i uznania. Nikt nie lubi czuc, ze nigdy nie zadowoli, nigdy nie osiagnie mistrzowskiego stanu doskonałości, że nie ważne czy nic nie zrobi czy cos to będzie źle.


Leśny Dziadek pisze:można, przelewem na konto, np <diabel>

W Twoim świecie zapewne

pracocholik pisze:I wszystko jest dobrze, jeśli partnerzy są przynajmniej w miarę podobni pod tym względem.

A tu tak nie jest i nie jest dobrze
Awatar użytkownika
Nemezis
Weteran
Weteran
Posty: 928
Rejestracja: 22 maja 2007, 00:40
Skąd: Dziki Wschód
Płeć:

Postautor: Nemezis » 01 gru 2009, 21:56

Dzindzer pisze:To slowa maja uzupełniac czyny, nie na odwrót

Oczywiście :)
Chociaż brak takich słów nie byłby dla mnie wcale dotkliwy, gdybym naprawdę czuła się kochana. Może to dlatego, że mój tata wcale nie potrafi okazywać uczuć i tego nie robi - czy to względem mamy, czy dzieci... Ale kto chce widzieć jego uczucia - dojrzy. Bez problemu.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 01 gru 2009, 22:23

Nemezis pisze:Chociaż brak takich słów nie byłby dla mnie wcale dotkliwy, gdybym naprawdę czuła się kochana.

Dla mnie by był, nie tylko tego kocham cie, ja lubie słowa, lubie ton głosu faceta który szczerze mówi o uczuciu do mnie, lubię mieć głowe na jego szyi czuć te wibracje, czuć inne bicie serca. No dobra nieco jestem chyba ckliwa. Ale nadmiar tego odebrał by wyjatkowośc takim chwilom i wyznaniom, proszenie sie o nie, lub wymuszanie tego ode mnie również
Koteccek

Postautor: Koteccek » 07 gru 2009, 00:15

Ekhm...:). Nie chcę zapeszać, bo od pojawienia się tego mojego topiku minęło zaledwie parę dni, ale zaczęłam postępować tak jak co niektórzy z Was mi radzili- bez presji, bez zmuszania itp. Nawet ja pierwsza zaczęłam pisać mu słodkie słówka (jakoś się przełamałam, bo w końcu nie muszę wciąż czekać na to aż wyjdzie to od niego i uważać, że tak być powinno). No i...jest ciut lepiej, a przynajmniej widzę lekką poprawę (jak narazie). Nawet on troszkę miał pretensje do mnie (chociaż nie, pretensjami tego nazwać nie można jednak <niewiem>), gdy napisałam mu, że go LUBIĘ. Stwierdził, że jeszcze niedawno mówiłam mu, że go KOCHAM, a tu tylko LUBIĘ. Coś tam odpisałam i wtedy to się stało...napisał (w czym jednak muszę przyznać, że miał rację), że "to, że nie mówi, że mnie kocha nie oznacza wcale, że tak nie jest, bo prawda jest taka, że mnie kocha i to bardzo, że co noc chciałby mieć mnie obok itp" <aniolek>. Po tych jego słowach zrozumiałam, że nie liczą się tylko słowa, ale i czyny. Od momentu, kiedy to ja zaczęłam w końcu okazywać mu pierwsza uczucia coś się zmieniło na lepsze, nie wiem czy na stałe, bo to różnie u nas bywa 8) , ale mam nadzieję, że tym razem tak. Pierwszy zaczął wspominać o zaręczynach, o ślubie, o naszym wspólnym życiu. Nie wiem, może wcześniej to on nie był pewny tego, co ja do niego czuję i był trochę "ostrożny". Dzięki wszystkim za rady <przytul> <przytul> <przytul>
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 07 gru 2009, 02:04

Koteccek pisze:Mam dość dziwny problem

Nie masz dziwnego problemu.
Koteccek pisze:Nasz związek jest w ogóle jakiś specyficzny

Każdy związek jest specyficzny.
Koteccek pisze:wciąż mi powtarza, że jakbym zgodziła się na sam ślub to dla niego mógłby odbyć się nawet i jutro. I o to też często się sprzeczamy

A o co się nie sprzeczacie i których rzeczy jes więcej?
Koteccek pisze:Ale boję się też, że jeśli bedę traktowana tak jak przedstawiłam wyżej jako narzeczona a potem żona, to długo mogę nie wytrzymać.

Będziesz skomleć i biegać koło niego jeszcze więcej. [:D]

A na koniec uwaga chociaz jednego prawdziwego faceta:
(coby jakiś akcent był na koniec mdłego nic nie wnsoszącego wodolejstwa, tudzież offtopowych zwierzeń dzindzer o sktukach jej bezstresowego wychowania)

Koleś robi wszystko dobrze (pewnie nieświadomie - tacy właśnie mają największe powodzenie - ja zaś takie zabiegi muszę robić już celowo, musiałem się ich wyuczyć), tzn. utrzymuje panienę w niepewności i dlatego ona tu przyleciała tak przeżywać.

Uwagi żeby go zostawić świadczą jak zwykle o chęci zwrócenia uwagi na zajebistość użytkownika, który takowe uwagi daje, a które są oderwane od ich rzeczywistości.

Oto klucz panowie, którzy narzekają na brak sukcesów.

Frank.
Ostatnio zmieniony 07 gru 2009, 12:25 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 1 raz.
zachar
Początkujący
Początkujący
Posty: 3
Rejestracja: 09 wrz 2009, 12:30
Skąd: małopolska
Płeć:

Postautor: zachar » 07 gru 2009, 15:26

Widzisz jednak jakieś postępy są. Trafiłaś na taki typ faceta dla którego nie licza sie słowa ale czyny i jeśli nadal chcesz z nim być to musisz mu o pewnych rzeczach mówić i sprawić że staną sie one jego nawykiem. Dobrą stroną jest to że mówisz mu co sie Tobie w nim nie podoba i co chciała byś w nim zmienić. Jeżeli jemu na prawdę zależy na Tobie tak jak to mówi to z pewnością będzie chciał sie zmienić. Zrobiłaś juz pierwszy krok w tym kierunku zauważyłaś poprawę teraz musisz to docenić, powiedzieć mu jak ważne to było dla ciebie i że chciała byś słyszeć to częściej z jego ust, że w tedy czujesz że tak naprawdę jesteś przez niego kochana, tego brakowało Ci przez te dwa lata. Ale rób to niezbyt często i nie zaraz po tym jak to dostaniesz. Niech Twe słowa podziękowania i docenienia nie będą natychmiastowa zapłatą za jego starania. Sądzę ze w ten sposób otworzysz go na swoje potrzeby i cos uda Ci sie zdziałać. No i jeżeli facet zaczyna coś mówić o ślubie to coś to musi znaczyć. Powodzenia, do świąt nie daleko.
*O*N*A*

Re: Co sądzicie??

Postautor: *O*N*A* » 22 gru 2009, 14:38

Koteccek pisze: Nie ukrywam, że chciałabym juz wyjśc za mąż, mieć dzieci... On o tym wie i chce tego samego, ale jest jeden mankament- ja chcę wesela, a on nie, albo chce jedynie małe przyjęcie. I tu jest pies pogrzebany bo zależy mi na nim i juz sama nie wiem co robić, na co się zgodzić, co postanowić. Mój G. wciąż mi powtarza, że jakbym zgodziła się na sam ślub to dla niego mógłby odbyć się nawet i jutro.


Wreszcie znalazłam topik, który opisuje podobny problem do mojego:). Jestem z partnerem prawie 2 i pół roku. Chcielibyśmy się pobrać, coraz częściej o tym myślimy, ale właśnie ja też chcę wesela, a on jedynie ślub, albo małe przyjęcie. Jak tylko napominam o weselu to on trochę się denerwuje i juz sprzeczka gotowa. Już nie wiem co mam robić, coraz bardziej jestem za samym ślubem, ale przecież to zdarza się raz w życiu i chciałabym aby razem ze mną moim szczęściem cieszyli się też najbliżsi, przyjaciele... Nie wiem dlaczego uparł się na sam ślub :(. Na dodatek dla niego nie ma różnicy czy ślub cywilny czy kościelny, a dla mnie to jest wielka różnica. Doradźcie co byście zrobili na moim miejscu i co w ogóle o tym sądzicie? <help> Z góry dzięki za rady <piwko>
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 22 gru 2009, 14:44

*O*N*A* pisze:Doradźcie co byście zrobili na moim miejscu
Dowiedziałabym się dlaczego
*O*N*A* pisze:uparł się na sam ślub
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 22 gru 2009, 15:11

księżycówka pisze:
*O*N*A* pisze:Doradźcie co byście zrobili na moim miejscu
Dowiedziałabym się dlaczego
*O*N*A* pisze:uparł się na sam ślub


Pytałam. I powiedział, że u niego w miejscowości ludzie nie urządzają takich hucznych wesel, że to strata pieniędzy, bo tyle miesięcy przygotowań na jedną noc przyjemności i zabawy. Fakt, u nas wesela trwają 3 dni, ale to zależy od tego jak kto woli. Ja bym wolała tylko przez noc, a i na to za bardzo zgodzić się nie chce. Choć już trochę go udobruchałam, bo raz mówi tak a raz inaczej, że na wesela trza poczekać trochę itp. itd.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 22 gru 2009, 15:49

Chyba nie tylko o to chodzi. Może on sam nie lubi takich uroczystości? Źle się na nich czuje? Ma inną wizję tego dnia? Ślub nie jest tylko realizowaniem wizji panny młodej w gruncie rzeczy. Może poszukajcie jakiegoś kompromisu?

Np niech będzie skoromniejsze wesele, ale niech będzie?

Dla mnie wesele to też jest głupota osobiście więc go rozumiem, ale gdyby ukochanej osobie tak zależało to bym trochę odpuściła z tym :)
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 22 gru 2009, 16:26

księżycówka pisze:Może poszukajcie jakiegoś kompromisu?

Czasami to bywa trudne. Ale jak sie chce to nie jest tak źle.

księżycówka pisze:Np niech będzie skoromniejsze wesele, ale niech będzie?

Też bym była za ta opcją.

księżycówka pisze:Dla mnie wesele to też jest głupota osobiście więc go rozumiem, ale gdyby ukochanej osobie tak zależało to bym trochę odpuściła z tym :)

Ja tez go rozumiem, tez nie cenię wasel. Gdybym brała slub a mój facet marzyłby o weselu to bym ustapiła, ale tylko jesli wesele byłoby głównie na jego głowie
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 22 gru 2009, 16:37

księżycówka pisze: Chyba nie tylko o to chodzi. Może on sam nie lubi takich uroczystości? Źle się na nich czuje?


Szczerze to tak. Nie lubi chodzić na wesela. Jak miałam wesela w swojej rodzinie czy u przyjaciół to wręcz zmuszał się do tego aby ze mną pójść (bo samej to tak nie bardzo jak ma się partnera), ale poszedł [:D]

księżycówka pisze:Dla mnie wesele to też jest głupota osobiście więc go rozumiem, ale gdyby ukochanej osobie tak zależało to bym trochę odpuściła z tym :)


Powoli przemyślam sprawę, aby nie robić tego wesela, bo to wydatek oszczędności całego praktycznie życia na dzień czy dwa zabawy. Tylko u mnie ja za bardzo do gadania nic nie mam. Gdy powiedziałam rodzicom, że nie chcę wesela to myślałam, że mnie zlinczują [:D]. Fakt- ja jeszcze nie mam pracy, dopiero szukam, nie mam jeszcze własnych zarobków (jedynie takie dorywcze prace się trafią) i za swoje zrobić bym nie mogła. Niby zwyczaj, że wesele robią rodzice, ok, ale njgorsze jest to, że jak powiedziałam o tym, że nie chce wesela, to usłyszałam od rodziców, przytoczę "Nie twoje pieniądze to nie masz nic do gadanie. My chcemy zrobić ci wesele i bez dyskusji". I to jest najgorsze. Ja o niczym w tej sprawie zdecydować nie mogę, nawet jak postanowimy we dwoje co chcemy i jak... Po prostu sama jestem w kropce, bo zarówno kocham rodziców i kocham swojego partnera, a poglądy na to mają zupełnie różne <angry>. Jestem "między młotem a kowadłem". [/code]
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 22 gru 2009, 16:45

*O*N*A* pisze:Tylko u mnie ja za bardzo do gadania nic nie mam.
To Twój i jego ślub nie rodziców. Jak możesz myśleć o dorosłości skoro zachowujesz się wobec nich jak nastolatka? Powiedz, że nie i już. Jakoś to przeżyją.
Ja na takie coś:
*O*N*A* pisze:"Nie twoje pieniądze to nie masz nic do gadanie. My chcemy zrobić ci wesele i bez dyskusji"
bym odpowiedziała "Ok, to róbcie. Tylko ciekawie będzie musiało wyglądać wesele bez Państwa młodych, bo my się pojawiać nie zamierzamy." i tyle.
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 22 gru 2009, 16:45

Dzindzer pisze: Gdybym brała slub a mój facet marzyłby o weselu to bym ustapiła, ale tylko jesli wesele byłoby głównie na jego głowie


Ja kiedyś marzyłam o weselu i to bardzo, ale coraz bardziej zależy mi na samym ślubie niż na tym weselu, no ale jeśli o to chodzi to za ciekawie ja nie mam jak już wyżej wspomniałam. Napisałaś, że byś ustąpiła jakby partnerowi zależało na weselu.To tak samo mój mógłby ustapić mi ;);)
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 22 gru 2009, 16:48

*O*N*A* pisze:byś ustąpiła jakby partnerowi zależało na weselu.To tak samo mój mógłby ustapić mi
Dlatego rozwiązaniem jest tu kompromis. Oboje trochę ustąpcie ;)
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 22 gru 2009, 16:55

księżycówka pisze: To Twój i jego ślub nie rodziców. Jak możesz myśleć o dorosłości skoro zachowujesz się wobec nich jak nastolatka?


Narazie nic nie mogę zrobić. Znajdę pracę, to zamieszkamy razem i będzie inaczej. To chyba będzie najlepsze rozwiązanie, bo wtedy nikt nam nie będzie się wpierniczał w nasze życie. Są różni rodzice. Moi niestety lubią się wtrącać. Wiele razy zwracaliśmy im uwagę, że nie powinni, że to nasze życie, ale niestety to nie dociera. Chyba troszkę odbiegliśmy od tematu <regulamin> [:D]

[ Dodano: 2009-12-22, 16:56 ]
księżycówka pisze: Dlatego rozwiązaniem jest tu kompromis. Oboje trochę ustąpcie ;)


Chyba nic innego w tym wypadku zrobić się nie da ;)
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 23 gru 2009, 02:47

*O*N*A* pisze:Ja o niczym w tej sprawie zdecydować nie mogę, nawet jak postanowimy we dwoje co chcemy i jak... Po prostu sama jestem w kropce, bo zarówno kocham rodziców i kocham swojego partnera, a poglądy na to mają zupełnie różne . Jestem "między młotem a kowadłem".


W ogóle bym tu ślubu nie brał. Za wcześnie dla was.
Najpierw dorośnij, zarób, zrozum parę kwestii.
Dopiero klarują ci się jakiekolwiek poglądy ("coraz mniej chcesz wesela").
Alternatywnie zawsze może powielać model wiejski, gdzie młodzi nie mają wiele do gadania.
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 23 gru 2009, 10:00

FrankFarmer pisze: W ogóle bym tu ślubu nie brał. Za wcześnie dla was.


Za wcześnie? Ja mam 24 lata, on niedługo 28 (fakt, młodzi jeszcze jesteśmy). A co mają powiedzieć osoby, które pobierają się w wieku 20-22 lat, nie z przymusu a z wyboru ? A ślub u nich był zaplanowany już 2 lata wcześniej (znam mnóstwo takich przypadków). I też jeszcze nie zarabiają na siebie, uczą się, studiują... Bo my chcemy już i to bardzo, no ale jeszcze wyżej wspomniana kwestia sporna trochę pozostaje :/.

[ Dodano: 2009-12-23, 10:12 ]
A wiadomo, że jeśli już oboje zgodzimy się na to wesele, to na to dodatkowo trzeba jeszcze dłużej czekać...
Ostatnio zmieniony 23 gru 2009, 10:10 przez *O*N*A*, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 23 gru 2009, 10:24

*O*N*A* pisze:Za wcześnie?
W moim odczuciu też. Co z tego, że ktoś ma ślub jak dorosły nawet nie jest i żyje na garnuszku rodziców? Dla mnie to idiotyzm, ale rozumiem, że różni ludzie są.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 23 gru 2009, 11:49

*O*N*A* pisze:Za wcześnie? Ja mam 24 lata, on niedługo 28

No tylko że mi nie o wiek tu chodzi.
Ślub? Bez mieszkania razem wcześniej? Bez własnych dochodów? Z brakiem poglądów na własne marzenia? Z nieświadomością o czym i po co kto decyduje?
Może jeszcz też bez seksu? <zakrecony>

Może to wszystko skończyć się nieudanym ślubem/weselem bo już widać, że czyichś oczekiwań on na pewno nie spełni, ale gorsze jest jeszcze, że jak zamieszkacie razem to dopiero się zacznie. I wtedy nawet wspomnienia ślubne tego nie uratują.

*O*N*A* pisze:A co mają powiedzieć osoby, które pobierają się w wieku 20-22 lat, nie z przymusu a z wyboru

Wierze, że znasz dużo takich. Tutaj się piszę o możliwie optymalnym rozwiązaniu, a nie tak jak jest prawie wszedzie - czyli lipa, kłotnie, wóda i już 20% rozwodów młodych par.
No oczywiscie są też i tacy, co wiedzą co i po co decydują i już pomieszkali razem i z rodzicami mają załatwione sprawy. Nie o wiek w tym przypadku chodzi.
Ostatnio zmieniony 23 gru 2009, 11:54 przez FrankFarmer, łącznie zmieniany 3 razy.
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 23 gru 2009, 13:06

FrankFarmer pisze: Ślub? Bez mieszkania razem wcześniej?


Chcielibyśmy razem wcześniej zamieszkać, to też dla nas ważne, ale i na ślubie nam zależy. Poza tym moi rodzice mają staroświeckie poglądy i dla nich zamieszkanie razem bez ślubu to grzech, ciekawe czy nawet nie śmiertelny [:D]. A jeszcze jakby się dziecko bez ślubu trafiło to już nie wiem co by było. Jego rodzice są inni, bardzo tolerancyjni jeśli o te sprawy chodzi. "Róbcie co chcecie" mówią i w ogóle się nie wtrącają. Zaakceptowali by nawet nasz nagły ślub bez obecności żadnych stron, tylko ja, On i ksiądz.


FrankFarmer pisze: Bez własnych dochodów?


Dochody by były, ale narazie tylko z jego strony, bo on pracuje.


FrankFarmer pisze: Może jeszcz też bez seksu? <zakrecony>


Z tym to nie przesadzajmy :> <diabel>. Kota w worku nie kupuję <evilbat>
Ostatnio zmieniony 23 gru 2009, 13:06 przez *O*N*A*, łącznie zmieniany 1 raz.
FrankFarmer

Postautor: FrankFarmer » 23 gru 2009, 13:21

Wiec ja bym nie brał ślubu do czasu, az sie wyklarują poglądy: albo jemu, albo tobie, albo twoim rodzicom - tu juz musisz pomyslec co dla ciebie najwazniejsze, bo tego nawet nie wiesz.
Może za 3 mies wymyslisz, że zdanie twoich rodziców jest święte i wtedy trzeba poszukać innego kandydata?
Koteccek

Postautor: Koteccek » 23 gru 2009, 13:27

Ja mam podobny problem niestety, ale radzę sobie z tym już.
Ostatnio zmieniony 23 gru 2009, 13:28 przez Koteccek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 23 gru 2009, 13:27

Co sie tak tymi rodzicami zasłaniasz ??Chcesz mieszkać z facetem to mieszkaj. Ich poglady ich sprawa, Twoje to Twoja sprawa.


I ja tez sceptycznie na ten slub patrzę
Koteccek

Postautor: Koteccek » 23 gru 2009, 13:31

FrankFarmer pisze: zdanie twoich rodziców jest święte i wtedy trzeba poszukać innego kandydata?


Pod tym względem to chyba nikt z nas tutaj rodziców nie słucha i słuchał nie będzie bo to nasze życie, a nie ich.
*O*N*A*

Postautor: *O*N*A* » 23 gru 2009, 13:37

Koteccek pisze:Ja mam podobny problem niestety, ale radzę sobie z tym już.


Jak? Bo ja już naprawdę nie mam siły i nie wiem co z tym fantem zrobić.
Koteccek

Postautor: Koteccek » 23 gru 2009, 13:42

*O*N*A* pisze: Jak?


Normalnie. Postawiliśmy sprawę jasno, że im częściej będą się wtrącać w nasze życie, tym bardziej nasz ślub będzie się odwlekał. Powiedzieliśmy im to wprost. Od tej pory jest trochę inaczej. Nawet na wspólne zamieszkanie już nie narzekają, nie mają nic przeciwko. I wkrótce może nam już się uda razem zamieszkać. Chociaż te pół roku, aby móc się lepiej poznać. Dopiero gdy zamieszka się razem wychodzą "na wierzch" wszystkie wady i zalety partnera (partnerki), dobre i złe nawyki...

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 304 gości