przypomina mi sie jak kiedys moja kumpele i jej znajoma z pracy facet zaprosil do wypasionego baru... <Nie wiem jak Wy ale ja jak slysze od kogos "zapraszam Cie na..." to raczej przygotowuje sie ze to zaproszenie pociaga za soba to ze ta osoba placi (z reszta z takiego samego zalozenia wychodze zapraszajac znajomych np do kina
) > Wiec poszli do tego baru zamowili po jakims drinku posiedzieli pogadali, facet powiedzial zeby sie nie krepowaly i jeszcze cos sobie zamowily... a jak przyszlo do, placenia rachunku to facet do nich: "no to teraz zaplaccie dziewczynki, w koncu ja zapraszalem"
normalnie noz sie otwiera w kieszeni!
A wracajac do tematu- jasne ze lubie jak facet za mnie placi, ale jednak zeby nie bylo zadnych "zgrzytow" zawsze sie dorzucam, chyba ze spotykam sie z kategoryczna odmowa...
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !