Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Zagadnienia związane ze sferą uczuciową, a także z problemami dotyczącymi tematów miłosnych oraz kontaktów emocjonalnych z płcią przeciwną.

Moderator: modTeam

Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 16 sty 2006, 00:00

Mia pisze:Nie chcialabym zeby mieszkanie bylo tylko jego, tzn nie chce zbey kupowal mieszkanie a ja sie tylko wprowadze...

Nie rozumiem. Przecież to Twój facet! Co za różnica, kogo będzie stać na mieszkanie? Ważne, że będzie.
Awatar użytkownika
Mijka
Weteran
Weteran
Posty: 2895
Rejestracja: 22 sie 2005, 23:44
Skąd: Śląsk
Płeć:

Postautor: Mijka » 16 sty 2006, 00:58

mrt pisze:Nie rozumiem. Przecież to Twój facet! Co za różnica, kogo będzie stać na mieszkanie? Ważne, że będzie.



Nie wiem...wolalabym na pol..albo cos... sama nie wiem...
kokieteria to zachowanie, które ma dać drugiej osobie do zrozumienia, że spółkowanie jest możliwe, ale ta możliwość nie może być pewnością.
Awatar użytkownika
GUMIŚ
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 71
Rejestracja: 12 sty 2006, 00:53
Skąd: Kraków ;)
Płeć:

Postautor: GUMIŚ » 16 sty 2006, 13:12

Mój brat mieszkal ze swoją wybranką jakies 1.5 roku, wszystko było ok. Kochali się, byli szcześliwi, ja mu mówiłem brachu nie ta dziołcha jest dla Ciebie, nie słuchał, aż się przekonał po 1.5 roku, stracił swoje najlepsze 1.5 roku. Taki imprezowicz jak on, dał sie nawinąć takiej pannie. Masakra. No i dobrze ze zamieszkali razem bo to spowodowało ze braciak nie wytrzymał napiecia. Tj. nei wychodzenie na imprezy.
Czaicie nie mógł nmigdzie iśc, albo impreza albo ona. Takie szantaze miała.

Ja juz jestem zdecydowany zamieszkać z oją dziewczyna, ale narazie ejst to awykonalne ;(
Mielibysmy czas tylko dla siebie <banan> fajnei by było.
Pozdrawiam <browar>
Zaraz przyjedzie szef i ubijemy ten interes... Szafa gra :)
Awatar użytkownika
mrt
Weteran
Weteran
Posty: 3354
Rejestracja: 31 lip 2004, 22:44
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: mrt » 16 sty 2006, 13:34

GUMIŚ pisze:No i dobrze ze zamieszkali razem bo to spowodowało ze braciak nie wytrzymał napiecia. Tj. nei wychodzenie na imprezy.

Faktycznie wielka krzywda mu się działa...
Awatar użytkownika
runeko
Weteran
Weteran
Posty: 1457
Rejestracja: 29 gru 2005, 21:31
Skąd: Chicago
Płeć:

Postautor: runeko » 17 sty 2006, 04:39

Zamieszkalismy ze soba po slubie :] Wczesniej nocowalo sie pare razy u niego a nawet troszke pomieszkiwalo, co bylo dosc trudne bo w tym samym mieszkaniu zylo sobie razem szesciu facetow(wsio Meksykanie-mieszkali tak bo wychodzilo o wiele taniej).Nie dosc, ze mialam wyrzuty sumienia bo maz dzielil pokoj z kolega wiec musielismy go zawsze wyganiac na trzeciego do salonu to jeszcze sie tak dziwnie patrzyli. Pewnie dlatego, ze zaden z nich nie ma tu kobiety, zony zostaly w Meksyku albo nie ma czasu bo pracuje 7 dni w tygodniu. No i wywolywalam niezdrowe gapienie, czasami brawa :D
No ale tak mieszkamy sobie razem, przeczuwam, ze maz niedlugo zwariuje bo jestem ohydna balaganiara :P. Po mojej stronie lozka znajduja sie:ubrania, kolczyki, perfumy, kosmetyki, jedzenie, baterie, papierowy talerz, widelec, slownik angielsko-hiszpanski, futrzane kajdanki (:D), leki, reklamowka foliowa, jakies papiery, lubrykant (ponownie :D) moj uniform roboczy i pare klakow z mej wlasnej glowy. Ja oczywiscie narzekam na niesmiertelna deske klozetowa i okazyjne dlubanie w nosie :] Ehh...cecha wspolna mezczyzn, nieprawdaz?
Ainsi sera, groigne qui groigne.
Grumble all you like, this is how it is going to be.
Awatar użytkownika
Elspeth
Weteran
Weteran
Posty: 1525
Rejestracja: 15 lip 2004, 12:22
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: Elspeth » 17 sty 2006, 10:46

odnosnie mieszkania to jasne ze bym chciala miec wlasne, zeby pozniej ewentualnie miec swiadomosc ze w zadnym wypadku mnie z niego nikt nie wywali, ale z drugiej strony przeciez bedac z kims w zwiazku nie powino sie z gory zakladac ze cos sie nie uda i trzeba sie "zabezpieczyc". Tak czy siak jak dla mnie nie ma wtedy (po zamieszkaniu razem) rozgraniczenia "to sa moje pieniadze a to Twoje" - wszystko wtedy jest razem, obie strony pracuja na to zeby stworzyc wspolny dom. Wspolna kasa.
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 17 sty 2006, 13:31

mrt pisze:P.S. Materialistka chyba ze mnie wylazła

stawiała bym raczej na reallistke, ale moge sie mylic, a materialista czesciowo jet kazdy.

O wspólnym mieszkaniu mysleliśmy chyba po 7 miesiacach bycia razem, wczesnie pomieszkiwalismy u siebie, jakies weekendy i te sprawy. Zamieszkaliśmy po 10 miesiacach, było by wczesniej, ale sprawy finansowe nieco spowolniły wszystko. Takie wspólne mieszkanie to wielka próba, my mielismy kryzys po 2 miesiacach, kryzys zazegnalismy. zwiazek sie wzmocnił i nadal sie wzmacnia. To wwspólne mieszkanie to nauka kompromisu, szacunku, to wielki krok na przód.
masterblasterq

Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Postautor: masterblasterq » 08 maja 2007, 13:35

Co sadzicie o temacie i o mojej sytuacji? jestesmy ze soba ponad 1,5 roku, studiujemy w tym samym miescie, chcemy mieszkac w JEDNYM mieszkaniu ze znajomymi a rodzice mojego chlopaka i tak sie nie zgadzaja... ja swoich przerobilam aczkolwiek nie sa do konca zadowoleni, tesciowie mysla ze bedzie dziecko albo obijanie sie ciagle, koniec studiow itp... w sumie to mowia NIE i juz, my i tak czesto sie widujemy, nocujemy u siebie, moi jak i rodzice chlopaka wiedza ze "od czasu do czasu" spimy u siebie, lubic mnie naprawde lubia, a ja chce sie pochlastac bo myslelismy ze sie jednak zgodza... ja i moj chlopak dogadujemy sie ze soba, jak klocimy to w sumie o glupoty ale i tak od razu pokoj nastaje... ale czemu tak jest? i tak robimy co chcemy ale to bez sensu bo nie zrobiloby duzej roznicy wspolne mieszkanie, w naszym przypadku... ehhhh.........:(
Awatar użytkownika
Zaq
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 217
Rejestracja: 07 lis 2006, 22:42
Skąd: stamtąd
Płeć:

Re: Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Postautor: Zaq » 08 maja 2007, 13:44

masterblasterq pisze:to bez sensu bo nie zrobiloby duzej roznicy wspolne mieszkanie, w naszym przypadku
Nie bądź tego taka pewna. Zresztą jeżeli studiujecie, to faktycznie lepiej poczekać z wspólnym mieszkaniem do końca studiów.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
Awatar użytkownika
_normalna_
Uzależniony
Uzależniony
Posty: 362
Rejestracja: 15 paź 2006, 16:42
Skąd: Katowice Miasto
Płeć:

Postautor: _normalna_ » 08 maja 2007, 13:46

Co tu sądzić, ewentualni teściowi się nie zgodzili i takie mają prawo. Twój chłopak może przecież postąpić całkiem inaczej i zamieszkać z Tobą, jednak wszystko zależy od tego czy rzeczywiście będziecie razem, czy zarabiacie i stać Was na to aby samemu się utrzymywać. Na pewni nie jest to powód do chlastania się ;)
masterblasterq

Re: Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Postautor: masterblasterq » 08 maja 2007, 14:00

Zaq pisze:
masterblasterq pisze:to bez sensu bo nie zrobiloby duzej roznicy wspolne mieszkanie, w naszym przypadku
Nie bądź tego taka pewna. Zresztą jeżeli studiujecie, to faktycznie lepiej poczekać z wspólnym mieszkaniem do końca studiów.

pewnie tak ale my chcemy wziac slub na studiach, pod koniec, no w sumie nie jest to powod dop chlastania ale smutno mi z tego powodu, w sumie to nie da sie opisac dokladnie naszej sytuacji... a z kolei teraz duzo osob chce najpierw studia skonczyc, znaleźć prace i dopiero ślub... chyba raczej nie zrozumieja tej sytuacji osoby ktore maja powyzsze zdanie na ten temat, my chcielismy mieszkac w jednym mieszkaniu, roznych pokojach, a z kolei znam sporo par ktore mieszkaja razem... my chcemy mieszkac razem na czas studiow a nie na stale, na stale to wiadomo ze musielibysmy sami sie utrzymywac i wiadomo tez ze nie da sie pogodzic studiow dziennych z praca:/ i jeszcze jedno czemu wspolne mieszkanie powinno poczekac do skonczenia studiow? a jak na przyklad jest sobie kilka osob w mieszkaniu, 2 dziwewczyny 2 chlopakow i nagle powstaje jedna para to maja z tego powodu sie wyprowadzac zeby nie mieszkac razem? bez sensu...
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 08 maja 2007, 14:10

masterblasterq pisze:i jeszcze jedno czemu wspolne mieszkanie powinno poczekac do skonczenia studiow?

Nie do końca studiów, tylko do czasu usamodzielnienia się. Na razie mieszkasz na garnuszku rodziców, tyle, że fizycznie nie w jednym domu. Skoro nie ma takiej różnicy między tym, co na studiach, a tym, co po nich, to powiedz: zakładasz, że po obronie rodzice będą Was dalej utrzymywać? Zapewne nie. I tutaj masz podstawową różnicę. Dopóki oni finansują Ciebie i Twojego chłopaka, nie muszą Was traktować jak dorosłych, stanowiących o sobie ludzi. To, że zdaliście maturę i poszliście na studia nie czyni Was przecież automatycznie dojrzałymi i samodzielnymi.
Awatar użytkownika
Zaq
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 217
Rejestracja: 07 lis 2006, 22:42
Skąd: stamtąd
Płeć:

Re: Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Postautor: Zaq » 08 maja 2007, 14:17

masterblasterq pisze:chcemy wziac slub na studiach, pod koniec
Uważaj z tym pośpiechem. Skoro chcecie brać slub na pod koniec studiów, to czy nie dałoby się poczekać jeszcze trochę, chociażby do znalezienia pierwszej pracy? Może jestem jakiś przewrażliwiony na tym punkcie, ale ślub wydaje mi się czymś wielce nierozsądnym w czasie studiów, a jeszcze (strzeż was panie boże przed tym) jakiś bachor niechciany, to już w ogóle sytuacja robi się cholernie trudna.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
Awatar użytkownika
Andrew
Weteran
Weteran
Posty: 12396
Rejestracja: 23 lis 2003, 14:38
Skąd: z domu
Płeć:

Re: Mieszkanie przed slubem z partnerem/partnerka

Postautor: Andrew » 08 maja 2007, 14:25

Zaq pisze: jakiś bachor niechciany, to już w ogóle sytuacja robi się cholernie trudna.


trudna ?! tylko dla nieudaczników zyciowych , nie widze problemu gdy sie ma dziecko , to nie rak ani trąd .
Dla chcacego nic trudnego
poszukuje radia CEZAR - QUADRO unitry diora
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 08 maja 2007, 14:46

Andrew pisze:nie widze problemu gdy sie ma dziecko

Andrew, oni problem nawet w pracy widzą, a Ty uważasz, że dziecko to nie będzie kłopot? Pewnie u dziadków by wylądowało :D
Awatar użytkownika
SaliMali
Weteran
Weteran
Posty: 958
Rejestracja: 22 maja 2006, 21:29
Skąd: z konia
Płeć:

Postautor: SaliMali » 08 maja 2007, 14:53

Temat nie oddaje Twojego problemu, bo w temacie masz, ze mieszkanie przed slubem a to co innego niz mieszkanie w czasie studiow. Bo mieszkanie ze soba przed slubem, keidy obie osoby maja prace i same sie utrzymuja to ich wybor i wola, a dopoki placa Wam za mieszkanie rodzice to oni maja najwiecej do gadania. Skoro sie uparli to nic nie zrobicie, widocznie maja jakies obawy \i powody do martwienia sie. Na pewno nie podjeli tej decyzji na zlosc Wam, tylko chca dla Was dobrze.
"To jest tak, że gdy mam co chcę,
Wtedy więcej chcę.
Jeszcze."
Awatar użytkownika
Nola
Maniak
Maniak
Posty: 696
Rejestracja: 15 gru 2006, 21:55
Skąd: zachód
Płeć:

Postautor: Nola » 08 maja 2007, 16:17

ja jestem w podobnym wieku co Ty(nie wiem dokładnie ile masz,ale też studiuję) i jakoś godzę się z tym,że będąc na utrzymaniu rodziców,nie mogę sama o sobie decydować i muszę się liczyć z ich zdaniem.pracujesz?zarabiasz?jesteś przekonana,że poradzisz sobie bez ich pomocy?wątpię.dopóki nie jesteś w pełni samodzielna,nie ma zmiłuj-musisz się ich słuchać.

masterblasterq pisze:a i moj chlopak dogadujemy sie ze soba, jak klocimy to w sumie o glupoty ale i tak od razu pokoj nastaje... ale czemu tak jest? i tak robimy co chcemy ale to bez sensu bo nie zrobiloby duzej roznicy wspolne mieszkanie, w naszym przypadku... ehhhh.........:(


niestety,chyba się mylisz.ja bym do tego wspólnego mieszkania nie podchodziła tak entuzjastycznie i z optymizmem :> mieszkanie razem akurat dużo zmienia-żyjesz z kimś 24h na dobę,poznajesz "dogłębnie" jego wszystkie wady i nawyki.wiadomo,że miłość to nie tylko wtedy,kiedy fajnie i różowo;nie można mieć klapek na oczach,ale to chyba jeszcze za wcześnie dla Ciebie.sporo związków między niedojrzałymi jeszcze ludźmi rozpada się,kiedy przychodzi im razem zamieszkać.ostatnio właśnie słyszałam historię jednej koleżanki wynajmującej mieszkanie ze swoim facetem,że nie może już wytrzymać ciągłych kłótni,"cichych dni",itp.moja kuzynka stwierdziła też,że 2 tygodnie pomieszkiwania z rzekomą miłością życią,pozwoliły jej skutecznie się z tej miłości wyleczyć <diabel> ,a w obiekcie westchnień już nic interesującego nie była w stanie zobaczyć.to oczywiście nie znaczy,że lepiej jakby para ze sobą nie mieszkała,ale czasem jest na to po prostu za wcześnie.wszystko to są jednak moje domniemywania,bo mówię tu o doświadczeniach innych znajomych mi osób.
Awatar użytkownika
ksiezycowka
Weteran
Weteran
Posty: 12688
Rejestracja: 13 paź 2004, 13:17
Skąd: Wawa
Płeć:

Postautor: ksiezycowka » 08 maja 2007, 18:50

Nie przeonasz. Zreszta po co Ci to?ja rozumiem, ze fajnie by bylo itd. no ale bez przesady.
masterblasterq pisze:nie zrobiloby duzej roznicy wspolne mieszkanie, w naszym przypadku...
Wiec osobne tez nie robi :]
masterblasterq pisze:jeszcze jedno czemu wspolne mieszkanie powinno poczekac do skonczenia studiow?
Bo wtedy zazwy czaj idzie sie i zarabia i Cie na nie stac. Dopki jestes jeszcze dzieckiem rodzice o Tobie decyduja. I nie wazne czy masz 10 czy 25 lat. Jestes na ich utrzymaniu. Ani dorosla, ani samodzielna - wiec to oni decyduja.
Awatar użytkownika
Olivia
Weteran
Weteran
Posty: 3859
Rejestracja: 17 wrz 2004, 23:03
Skąd: Z kontenera
Płeć:

Postautor: Olivia » 09 maja 2007, 10:56

masterblasterq pisze:a ja chce sie pochlastac bo myslelismy ze sie jednak
zgodza...

Tak, zrób to. Idź się pochlastać, a to na pewno Ich przekona.

Ja nigdy nie chciałam mieszkać z facetem przed ślubem, więc ten problem mam z głowy. :D
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Awatar użytkownika
Dzindzer
Moderator
Moderator
Posty: 7882
Rejestracja: 16 lis 2005, 20:01
Skąd: Z Twoich Snów
Płeć:

Postautor: Dzindzer » 09 maja 2007, 11:14

masterblasterq dopki nie macie kasy nie mozecie robic wszystkiego tak jak chcecie.
Gdyby mu zalezalo na tym to by zarobiła kase. Ludzie na dziennych dorabiaja. Wiem, ze to trudne, ale mozliwe. Mama daje kase i mama moze nie chcec lozyc na niego wtedy kiedy sie wyniesie z domu i zamieszka z dziewczyna.
masterblasterq pisze:my chcielismy mieszkac w jednym mieszkaniu, roznych pokojach,

a tego to ja technicznie nie rozumiem. Znaczy Ty w swoim pokoju rzeczy a on w swoim. To chyba bedzie tyle z osobnego mieszkania, bo co na noc kazde do swego łózeczka. Nie wiem, ale dla mnie to onrmalne wspólne mieszkanie.
masterblasterq pisze:i wiadomo tez ze nie da sie pogodzic studiow dziennych z praca:/

a mi wiadomo, ze sie da, jak juz pisałam wyzej
masterblasterq pisze:i jeszcze jedno czemu wspolne mieszkanie powinno poczekac do skonczenia studiow?

bo sa ludzie którzy tak mysla, tak samo jak sa ludzie którzy mysla, ze juz na studiach mozna.
Olivia pisze:Ja nigdy nie chciałam mieszkać z facetem przed ślubem, więc ten problem mam z głowy. :D

ja chciałam, mieszkam wiec tez nie mam tego problemu :)
Awatar użytkownika
Pegaz
Weteran
Weteran
Posty: 2764
Rejestracja: 26 cze 2005, 16:58
Skąd: Kukuryku
Płeć:

Postautor: Pegaz » 18 maja 2007, 17:06

Zostawcie sobie mieszkanie wspólne jako prezent ślubny :P taka moja rada.. z jednej strony rodzice będą zadowoleni a i wam coś jeszcze zostanie do odkrycia ;)
Ile jest wart świat pełen grubych krat?
Awatar użytkownika
Ona_Mika
Pasjonat
Pasjonat
Posty: 181
Rejestracja: 09 gru 2005, 15:53
Skąd: Polska
Płeć:

Postautor: Ona_Mika » 26 wrz 2007, 12:46

Nola pisze:mieszkanie razem akurat dużo zmienia-żyjesz z kimś 24h na dobę,poznajesz "dogłębnie" jego wszystkie wady i nawyki.wiadomo,że miłość to nie tylko wtedy,kiedy fajnie i różowo;nie można mieć klapek na oczach,ale to chyba jeszcze za wcześnie dla Ciebie.sporo związków między niedojrzałymi jeszcze ludźmi rozpada się,kiedy przychodzi im razem zamieszkać


I właśnie dlatego chciałabym zamieszkać ze swoim partnerem przed ślubem, jesteśmy ze sobą 4 lata i bardzo chciałabym zamieszkać z nim żeby zobaczyć jak to jest mieć siebie 24 h/dobę, tak że podczas kłótni nie pójdziesz do swojego domu tylko dalej musisz z tą osobą być - a co najważniejsze nauczyć się być z nią w szczęściu jak i nieszczęściu.
Po ślubie przeważnie wszystko się zmienia, mąż traktuje żonę jak swoją służącą ( w jego mniemaniu musi ona prać sprzątać gotować i dzieci wychowywać,a również o wszystkim myśleć i wszystkiego dopilnować), a bez ślubu partner będzie bardziej się starać, bo przecież on mieszka w tym domu tak samo jak ty, a kobieta nie ma obowiązku tak mu usługiwać. Przed ślubem można chłopaka dużo nauczyć i łatwiej będzie po ślubie, wierzcie mi ślub wiele zmienia wbrew pozorom.
Lepiej jest ze sobą zamieszkać i sprawdzić się, a jak nie wyjdzie wystarczy zwykłe "do widzenia", a po ślubie są rozwody i same nieprzyjemności z tym związane.
Ja mam trochę inna sytuację niż autorka tematu, bo będę studiować zaocznie i mogę pójść do pracy (ale to nie takie łatwe w mojej miejscowości), a mój partner za miesiąc wychodzi z wojska i już po wyjściu będzie miał pracę, ale nie wiem co z tego wyjdzie.
Moja mama boi się że w ciąże zajdę, ale przecież mogę i teraz zajść to różnicy nie robi, tłumaczyłam jej trochę i zaczynam ja przekonywać choć wolałaby nie. A drugi problem to taki że w mojej miejscowości nie ma za bardzo mieszkań do wynajęcia, ciężko jest z tym.

Co do autorki tematu to spróbuj porozmawiać z rodzicami twoimi oraz twojego partnera, ja użyłam takich argumentów (pisałam o nich trochę wyżej) :
1. Lepiej jest ze sobą zamieszkać i sprawdzić się, a jak nie wyjdzie wystarczy zwykłe "do widzenia", a po ślubie są rozwody i same nieprzyjemności z tym związane.
2. Rodzice pewnie boją się ciąży i że wtedy nie wiadomo jakby było z Waszymi studiami
Jeśli to nie pomoże to dajcie sobie spokój, aż sami będziecie niezależni, ale naprawde warto mieszkać ze sobą przed ślubem, pozdrawiam
http://skocz.com/Katalog/ - klikajcie, pomóżmy potrzebującym
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 26 wrz 2007, 12:54

Ona_Mika pisze:Przed ślubem można chłopaka dużo nauczyć
<diabel>

Aż mi się kolokwializmy na usta cisną, ale się powstrzymam. Zapytam się jedynie: dorosłego chłopa chcesz wychowywać? Jeśli ciągoty treserskie masz, to może lepiej o psie pomyśleć, hmmm?
Ona_Mika pisze:a po ślubie są rozwody i same nieprzyjemności z tym związane

Bo rozstawanie się przed ślubem, to cud, miód i orzeszki, sama przyjemność i zero stresów. Rozwód akuratnie rzadko jest problemem, no, chyba, że konkretna kasa (tudzież dzieci) są do podziału.
Awatar użytkownika
Nola
Maniak
Maniak
Posty: 696
Rejestracja: 15 gru 2006, 21:55
Skąd: zachód
Płeć:

Postautor: Nola » 26 wrz 2007, 13:04

Ona_Mika pisze:a bez ślubu partner będzie bardziej się starać


niektórzy bez ślubu też się nie starają <diabel>
Ona_Mika pisze:Przed ślubem można chłopaka dużo nauczyć i łatwiej będzie po ślubie, wierzcie mi ślub wiele zmienia wbrew pozorom.


niekoniecznie będzie łatwiej. a tresowanie i odzwyczajanie faceta od wkurzających nawyków, to często walka z wiatrakami <chory> .
Ona_Mika pisze:Lepiej jest ze sobą zamieszkać i sprawdzić się, a jak nie wyjdzie wystarczy zwykłe "do widzenia", a po ślubie są rozwody i same nieprzyjemności z tym związane.


wątpię żeby rozstanie pary bez ślubu to było takie sobie zwykłe do widzenia.
Chaos is a friend of mine
Awatar użytkownika
lollirot
Weteran
Weteran
Posty: 3294
Rejestracja: 02 maja 2005, 00:52
Skąd: ...
Płeć:

Postautor: lollirot » 26 wrz 2007, 13:09

Ona_Mika pisze:Po ślubie przeważnie wszystko się zmienia, mąż traktuje żonę jak swoją służącą ( w jego mniemaniu musi ona prać sprzątać gotować i dzieci wychowywać,a również o wszystkim myśleć i wszystkiego dopilnować)

to przykre, że masz w domu taki przykład O____o
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
Awatar użytkownika
Nepalczyk
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 80
Rejestracja: 18 sie 2007, 21:23
Skąd: pol
Płeć:

Postautor: Nepalczyk » 26 wrz 2007, 13:21

pani_minister pisze:
Ona_Mika pisze:Przed ślubem można chłopaka dużo nauczyć
<diabel>

Aż mi się kolokwializmy na usta cisną, ale się powstrzymam. Zapytam się jedynie: dorosłego chłopa chcesz wychowywać? Jeśli ciągoty treserskie masz, to może lepiej o psie pomyśleć, hmmm?
Ona_Mika pisze:a po ślubie są rozwody i same nieprzyjemności z tym związane

Bo rozstawanie się przed ślubem, to cud, miód i orzeszki, sama przyjemność i zero stresów. Rozwód akuratnie rzadko jest problemem, no, chyba, że konkretna kasa (tudzież dzieci) są do podziału.


1. Koleżanka napisała że można dużo nauczyć, a nie wychować, tym bardziej nie tresować - nie wiem po co przeinaczasz na siłę sens wypowiedzi, widać że czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją mocną stroną :]

2. Akuratnie rzadko jest problemem? Chyba zapomniałaś o polskim konserwatywnym społeczeństwie, szczególnie jeśli chodzi o życie rodzinne i przywiązaniu do wartości jaką jest związek małżeński. Poza tym psychologowie biją na alarm, że po rozwodzie i jedno i drugie ma już z reguły zrytą psychikę.
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 26 wrz 2007, 13:45

1. Nie wiem, dlaczego wyszukujesz synonimy mające świadczyć o tym, że autorka wcale nie postawiła się w dominującej roli nauczycielki, WYCHOWUJĄCEJ (tak właśnie wychowującej) mężczyznę, który w innym przypadku nie dostrzeże w niej człowieka, lecz służącą. Celowość wiązania się z takim osobnikiem pominęłam już milczeniem, podobnie zresztą zgrzyt logiczny w twierdzeniu o konieczności tejże nauki przed ślubem, skoro i tak "po ślubie wszystko się zmienia". Jakoś nie zauważyłam tam także stwierdzenia, że "chłopak dużo się nauczy" (co zakładałoby aktywność i nade wszystko chęć z jego strony), jest tam natomiast przeciwne mu pasywne ustawienie partnera jako obiektu do nauczania. Czytanie ze zrozumieniem polega na wyłapywaniu także niuansów językowych i konstrukcji, które kryją się u podstaw sformułowanych tekstów, a nie tylko życzeniowym odczytywaniu i projektowaniu swych własnych intencji na nadawcę <diabel>

2. Bo polskie konserwatywne społeczeństwo tak aktywnie wspiera ludzi żyjących na kocią łapę i wspomaga ze wszech sił związki partnerskie :] Tak aktywnie, że opcja mieskzania wspólnego przed ślubem to faktycznie prostsze i mniej kłopotliwe rozwiązanie :D Rozstanie pary, która przeżyła ze sobą te 5-10-15 lat będzie tak samo traumatyczne zaś niezależnie od tego, czy mają papier, czy nie, bo to nie papier stanowi o ich najistotniejszych wzajemnych stosunkach i powiązaniach. Formalnie zaś, o ile oboje chcą się rozstać, rozwód dużo bardziej skomplikowany nie jest, niż "zwykłe" rozstanie się.
Awatar użytkownika
Nepalczyk
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 80
Rejestracja: 18 sie 2007, 21:23
Skąd: pol
Płeć:

Postautor: Nepalczyk » 26 wrz 2007, 14:01

1. Skoro już wiesz na czym polega czytanie ze zrozumieniem to kolejnym etapem powinno być zastosowanie się do tej praktyki. Widzę, jednak że próbujesz na siłę zachachmęcić tym swoim wywodem istotę popełnionego przez siebie błędu, zagrywka może i skuteczne ale, tylko na głupszych od siebie :].

2. Akurat nie chodziło mi o formalności, tylko o fakt, że człowiek który decyduję się na rozwód w pewnym sensie musi się przyznać, że popełnił ogromny błąd w życiu - zawalił jedną z najważniejszych decyzji, nie wnikam w tym momencie czy ma płakać dlatego, że zostawia, czy jest zostawiany. Dodatkowo dochodzi presja rodzinna i wiele innych czynników kulturowych, które powodują że to jest problem - bardzo poważny.
Pink Floyd - High Hopes
Awatar użytkownika
pani_minister
Administrator
Administrator
Posty: 2011
Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
Skąd: Dublin
Płeć:

Postautor: pani_minister » 26 wrz 2007, 14:24

1.
Nepalczyk pisze:popełnionego przez siebie błędu

Cudna presupozycja. Tym niemniej kontynuować wątku nie mam zamiaru :D

2. No popatrz, a mi akurat o formalności chodzi. Bo to ROZSTANIE jest problemem, a nie sceneria tegoż, o czym pisałam, a czego Twa umiejętność czytania ze zrozumieniem w swej łaskawości nie objęła. Akurat rozstanie powiązane z rozwodem może byc o tyle trudniejsze, że dotyczy zwykle par z dłuższym stażem, powiązanych w różnym stopniu a to mieszkaniami, a to dziećmi, a to wspólnymi kontami - a powszechne rozumienie rozstania pary bez ślubu żyjącej to obrazek "każde zabiera swoje zabawki i idzie bawić się z kimś innym". To nie rozwód (niekiedy przebiegający wszak szybciej, niż ślub z weselem) jest problemem w chwili, gdy człowiek poświęca kawałek życia drugiemu i nagle musi stanać w obliczu potwornego przewartościowania tej relacji (niekoniecznie uznając ją za błąd, wydaje mi się, że myślenie o swojej byłej miłości jako o "błędzie" nie najlepiej świadczy o obu stronach układu, ale to już tak nawiasem mówiąc, w dodatku zależnie od okoliczności). Rozwód jest prosty, powtórzę, poza przypadkami, gdy jedno drugiemu życie utrudnia w imię kasy lub "dobra dzieci". To rozstanie samo w sobie jest problematyczne.
Awatar użytkownika
Nepalczyk
Entuzjasta
Entuzjasta
Posty: 80
Rejestracja: 18 sie 2007, 21:23
Skąd: pol
Płeć:

Postautor: Nepalczyk » 26 wrz 2007, 15:48

1. Trudnym byłoby kontynuować wątek skoro nie masz racji :D , dobrze że chociaż potrafisz się do tego przyznać.

2. Tu już się zgodzę z Tobą, głównie dlatego że nie bardzo mam ochotę wskazywać nieprawidłowości w Twojej wypowiedzi i tym samym sprawiać Ci przykrość :D . Obawiam się, że za dużo to jednak nie przyjmiesz na swoją klatę 8)

Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 195 gości