Zdrada czy nie? (a dokladniej, przyznawac sie czy nie)
Moderator: modTeam
Zdrada czy nie? (a dokladniej, przyznawac sie czy nie)
Witam...
mam taki problem, w sumie ciezko mi go nawet okreslic, bo jeszcze wciaz jestem pod wplywem emocji.
od poczatku to bedzie tak: mam 19 lat, od trzech lat mam chlopaka, od pazdziernika mieszkamy razem (przeprowadzilismy sie) i generalnie jest super, kocham go nad wszystko
jest moim drugim chlopakiem, pierwszym mezczyzna (nie licze zadurzen, byc razem to zobowiazujace stwierdzenie
po przeprowadzce dostalam prace, gdzie poznalam mnostwo nowych ludzi... i miedzy mna a jednym chlopakiem cos zaiskrzylo. troche rozmawialismy, zartowalismy, nocne pogaduchy na gadu gadu tez byly. on wie, ze mam faceta i go kocham, ja wiem, ze on jest (poki co nieszczesliwie) zakochany w jakies dziewczynie. ale mimo to obydwoje wiedzielismy ze cos sie kroi cos nas w sobie pociagalo, i dzis spotkalismy sie, i jakos poszlo (nie mowie o sexie), ale rozmawialismy o wszystkim i o niczym, i jakos tak wyszly z tego przytulanki generalnie bylo super, i wiem, ze zrobilabym to jeszcze raz, gdybym mogla cofnac czas ale bylo minelo, mojego chlopaka kocham nad zycie i mimo wszystko mam jakies wyrzuty sumienia, chcialabym byc szczera, zeby wiedzial, ze to w zadnym stopniu mu nie zagraza (moze to przez moj znak zodiaku - ponoc wagi uwielbiaja byc adorowane), ale wiem, ze ja np wolalabym nie wiedziec o takiej przygodzie. moglabym wbrew rozsadkowi nie wybaczyc. no i co tu teraz zrobic? (zaznaczam, ze to byl pierwszy taki wypadek, ale ja juz mam taka dzika nature, ze ciagle mi ktos w oko wpada, tylko do tej pory jakos sie wstrzymywalam) Nawet nie moge tego usprawiedliwic impulsem, bo juz od dluzszego czasu wiedzialam, ze tak to sie skonczy, bylam tego pewna.
no dobra, to sie wyzalilam, ciekawe co wy na to.
(moze nie zostane uznana za zdradliwa suke
PS. co zrobic z faktem, ze czuje sie niewyzyta, i czasem zaluje, ze nie wyszalalam sie tak jak to w mlodosci byc powinno
mam taki problem, w sumie ciezko mi go nawet okreslic, bo jeszcze wciaz jestem pod wplywem emocji.
od poczatku to bedzie tak: mam 19 lat, od trzech lat mam chlopaka, od pazdziernika mieszkamy razem (przeprowadzilismy sie) i generalnie jest super, kocham go nad wszystko
jest moim drugim chlopakiem, pierwszym mezczyzna (nie licze zadurzen, byc razem to zobowiazujace stwierdzenie
po przeprowadzce dostalam prace, gdzie poznalam mnostwo nowych ludzi... i miedzy mna a jednym chlopakiem cos zaiskrzylo. troche rozmawialismy, zartowalismy, nocne pogaduchy na gadu gadu tez byly. on wie, ze mam faceta i go kocham, ja wiem, ze on jest (poki co nieszczesliwie) zakochany w jakies dziewczynie. ale mimo to obydwoje wiedzielismy ze cos sie kroi cos nas w sobie pociagalo, i dzis spotkalismy sie, i jakos poszlo (nie mowie o sexie), ale rozmawialismy o wszystkim i o niczym, i jakos tak wyszly z tego przytulanki generalnie bylo super, i wiem, ze zrobilabym to jeszcze raz, gdybym mogla cofnac czas ale bylo minelo, mojego chlopaka kocham nad zycie i mimo wszystko mam jakies wyrzuty sumienia, chcialabym byc szczera, zeby wiedzial, ze to w zadnym stopniu mu nie zagraza (moze to przez moj znak zodiaku - ponoc wagi uwielbiaja byc adorowane), ale wiem, ze ja np wolalabym nie wiedziec o takiej przygodzie. moglabym wbrew rozsadkowi nie wybaczyc. no i co tu teraz zrobic? (zaznaczam, ze to byl pierwszy taki wypadek, ale ja juz mam taka dzika nature, ze ciagle mi ktos w oko wpada, tylko do tej pory jakos sie wstrzymywalam) Nawet nie moge tego usprawiedliwic impulsem, bo juz od dluzszego czasu wiedzialam, ze tak to sie skonczy, bylam tego pewna.
no dobra, to sie wyzalilam, ciekawe co wy na to.
(moze nie zostane uznana za zdradliwa suke
PS. co zrobic z faktem, ze czuje sie niewyzyta, i czasem zaluje, ze nie wyszalalam sie tak jak to w mlodosci byc powinno
Więc tak... Jeśli nie chcesz Go stracić, to się nie przyznawaj. Nic się właściwie takiego nie stało, ale nie wiadomo jak On na to zareaguje. Być może to jednorazowa przygoda. Jeżeli jesteś pewna, że na pewno chcesz z Nim być a tamten gość to tylko epizod to bądź cicho. To, że tak Ci radzę, nie znaczy, że sama bym tak zrobiła. Dla mnie zdrada to koniec związku natychmiast, ale nie znam Waszej sytuacji. Jednak znam związek, gdzie panna naprawdę zdradziła swojego narzeczonego, a teraz wszystko jest już dobrze i są szczęśliwi. Z tym, że nigdy Mu się do tego nie przyznała.
A co do Twojego PS-Masz 20 lat i teraz właśnie jest Twoja młodość, więc szalej. Szalej ze swoim facetem, bo może kiedyś być już za późno... I wtedy naprawdę nie nadrobisz straconego czasu...
A co do Twojego PS-Masz 20 lat i teraz właśnie jest Twoja młodość, więc szalej. Szalej ze swoim facetem, bo może kiedyś być już za późno... I wtedy naprawdę nie nadrobisz straconego czasu...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Żal mi Ciebie... szukasz usprawiedliwień, w stylu "Wagi lubią być adorowane" - wybacz, adorowanie to dla mnie jak ci facet przyniesie kwiaty albo powie, że masz ładną bluzkę, ale nie jeśli "wychodzą z tego jakieś przytulanki".
Jeśli kochasz rzeczywiście swojego faceta (w sumie czemu nie), to nie mów mu o tym, chyba, że chcesz go zranić. Jak sobie wyobrażasz to, że "chcę mu powiedzieć, żeby się nie czuł zagrożony"? Ja bym się nie poczuł zagrożony - ja bym zaczął przegryzać ściany.
Nie potępiam Cię - każdy żyje jak chce - ale przynajmniej się nie oszukuj.
Jeśli kochasz rzeczywiście swojego faceta (w sumie czemu nie), to nie mów mu o tym, chyba, że chcesz go zranić. Jak sobie wyobrażasz to, że "chcę mu powiedzieć, żeby się nie czuł zagrożony"? Ja bym się nie poczuł zagrożony - ja bym zaczął przegryzać ściany.
Nie potępiam Cię - każdy żyje jak chce - ale przynajmniej się nie oszukuj.
Smith&Wesson - the original point&click interface
Hmmm ? a ja powiem inaczej , jezeli dobrze znasz swojego faceta i wiesz ze Ci tego nie wybaczy nigdy mu o tym zdazeniu nie mów , ale /// no wlasnie zawsze jest jakies ale , gdybyś trafiła na mnie a ja młody juz nie jestem i troche doswiadczony i po wielu pzremysleniach zyciowych , i gdybyś mi o tym powiedziala ze mialo cos takiego miejsce , to bym sie cieszył i bym Ci wybaczył jak i zapomnial o całej sprawie , natomiast problem by sie zrobił wtedy gdybym sie dowiedzial od osób trzecich ze cos takiego mialo miejsce , wtedy poczół bym sie oszukany , ze nie przyszłaś i nie powiedzialłas , bo to oznacza tylko tyle ze masz mnie gdzies , ze nie zrozumie i ze nie wybacze , i tak by sie stało gdybym sie o takim czyms dowiedzial nie od Ciebie , wiec masz dylemat , musisz wiedziać jaki jest Twój facet bo mysle iz takich facetów jak ja jest wiecej , wiec jednak jesli go nie znasz ! jednak nic nie mów ! :564:
Czasem lepiej niemowić o pewnych sprawach. Jeśli sobie poradzisz ze sobą to nie mów. W sumie nic strasznego się nie stało a facet może to odczytać różnie. W zasadzie sama musisz zdecydować. Sama najlepiej wiesz czym było dla Ciebie to zdarzenie, najlepiej znasz siebie i swojego chłopaka. Musisz wszystkie te rzeczy wziąć pod uwagę i zdecydować. Tylko pamiętaj, że możesz zniszczyć coś pieknego...
censored ludzie, czytam co piszecie i szlak mnie trafia. jak mozna pisac o tym zdarzeniu, ze "nic takiego sie nie stalo". Po tym opisie rozumiem, ze ten koles Ci sie podoba(nie ten Twoj ten drugi), ze masz ochote sie z nim przytulac i spotykac, ze powtorzylabys to jeszcze raz i byc moze bedziesz powtarzac. Nie wiem czy sie zauroczylas czy kreci Cie (byc moze nie swiadomie albo swiadomie) flirtowanie w ten sposob i moze zdobywanie? albo no nie wiem jak to nazwac... innego faceta. Mowisz, ze kochasz, moze kochasz, ale dlazego sie na to zgodzilas i czemu tak sie stalo? Nad tym pomysl! Wedlug mnie to powazna sprawa a nie jakies tam nie wiadomo co. To, ze poznajesz nowych ludzi nie znaczy ze mozesz zapominac o tym co masz i co Cie laczy z Twoim chlopakiem. Pierwsze pytanie jakie bym sobie zadal na jego miejscu - czy ona mnie w ogóle kocha? Nie wyszalaas sie, tzn co nie uprawials seksu z roznymi facetami? Czy jak mam to rozumiec? Nie przytulalas sie z kilkoma? Nie wiem dla mnie to troche niezrozumiale.
"Jest taka cierpienia granica, za ktora sie usmiech pogodny zaczyna...Hyhy "
hyhy e(L)o
hyhy e(L)o
zastanawiam sie co ja zrobilabym na Twoim miejscu- czysto teoretycznie bo nigdy mi sie to nie zdarzylo (nie mowie ze sie nie zdarzy- nigdy nic nie wiedomo)... wydaje mi sie ze jednak widac by bylo to wszystko po mnie... taka juz jestem ze nie potrafie niczego ukrywac, widac wszystko po mnie... mozna czytac jak z ksiazki dlatego wydaje mi sie ze jednak bym w koncu powiedziala, za bardzo bym sie z tym wszystkim meczyla duszac to w sobie... poza tym jesli to bylo by takie specyfuiczne "przytulanie sie" :027: to chyba by znaczylo ze czegos mi brakowalo w obecnym zwiazku... bo jesli wszystko bylo by ok to do tego by nie doszlo...
Co masz zrobic? nie moge dac Ci gotowej recepty... Sama musisz sie nad tym wszystkim zastanowic...
Co masz zrobic? nie moge dac Ci gotowej recepty... Sama musisz sie nad tym wszystkim zastanowic...
Non! Rien de rien... Non ! Je ne regrette rien !
ja juz mam taka dzika nature, ze ciagle mi ktos w oko wpada, tylko do tej pory jakos sie wstrzymywalam) ... od dluzszego czasu wiedzialam, ze tak to sie skonczy, bylam tego pewna.
Sorki, ale wnioskuję, że będziesz to powtarzać, będziesz mieć faceta rogacza.
Przyjmijmy, że On się nie dowie... a Ty sama ze sobą dasz sobie radę?
:564:
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Hyhy widzisz po rpstu pewnych rzeczy nie jesteś w stanie zrozumiec ;P Stało się dziewczynie , impuls , zauroczenie , chwila słabości , chwila chłodu w związku , smutne dni , partner nie poświeca dość wiele czasu - wystarczy jedno z tych aby doszło do tego do czego doszło. Niektórzy mawiaja ,że winy zdrady nie powinno się doszukiwac u osoby zdradzającej tylko u osoby zdradzanej , ale ile jest prawdy z tej teorii.......?
Re: Zdrada czy nie? (a dokladniej, przyznawac sie czy nie)
catie pisze:) Nawet nie moge tego usprawiedliwic impulsem, bo juz od dluzszego czasu wiedzialam, ze tak to sie skonczy, bylam tego pewna.
A mnie zastanawia to stwierdzenie.Wiedziałaś o tym, i pomimo tego dopuściłaś do tego.Zastanów się poważnie nad tym,czy naprawdę kochasz swojego chłopaka.Może dla Ciebie nie nadszedł jeszcze czas na to,aby być w poważnym związku?Ja w takiej sytuacji powiedziałabym Jemu o tym i niech On zdecyduje,czy zapomni i wybaczy,czy za bardzo Go to zaboli.Jeżeli doszło do tego raz i nie przyznasz się ,to drugim razem nawet nie zastanowisz się nad tym,bo przecież "udało się!".Zaczniesz brnąć dalej.Tymbardziej,że powtórzyłabyś to jeszcze raz,jak sama stwierdziłaś.I co dalej?Nie chcę Cię straszyć,ale w pewnym momencie możesz się "obudzić" i wtedy okaże się (być może),że żałujesz,a wtedy może być już za późno.Przeanalizuj dokładnie swoje wielkie "love" i sprawdź,czy czegoś nie przoczyłaś i czy może lepiej byłoby teraz najpierw "wyszaleć się" skoro tak Ci tego censored po co oszukiwać samą siebie,jak i Tego,któremu mówisz "kocham Cię".
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
A ja powiem tak. Nic nie mow, zrezygnuj ze stalego zwiazku, przespij sie jeszcze z ilomastam i jak trafisz na takiego, przy ktorym dotychczasowe zycie zblaknie, to dopiero sie zastanow czy to ten. Masz 19 lat i korzystaj z zycia teraz!!!!!
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Miltonia pisze:A ja powiem tak. Nic nie mow, zrezygnuj ze stalego zwiazku, przespij sie jeszcze z ilomastam i jak trafisz na takiego, przy ktorym dotychczasowe zycie zblaknie, to dopiero sie zastanow czy to ten. Masz 19 lat i korzystaj z zycia teraz!!!!!
:550: :550: :550: :550: :550: :550: :550: :550: :550:
KOCHAJ...i rób co chcesz!
Miltonia pisze:A ja powiem tak. Nic nie mow, zrezygnuj ze stalego zwiazku, przespij sie jeszcze z ilomastam i jak trafisz na takiego, przy ktorym dotychczasowe zycie zblaknie, to dopiero sie zastanow czy to ten. Masz 19 lat i korzystaj z zycia teraz!!!!!
Kochana Miltonia!Prosto,dosadnie i rzeczowo.
Miltoniu :564:
"Cause we all have wings, but some of us don’t know why"
Joe Cocker
Joe Cocker
A poniewaz NIC NIE TRWA WIECZNIE , I.........WSZYSTKO SIE ZMIENIA , to sielanka przy tym przy którym wszystko zblaknie , jak pisze Miltonia też sie skonczy , czy to przez ciebie czy to przez niego ! wiec ostroznie z braniem rad kogokolwiek .Jestes typem kobiety , która w pewnym sensie jest podobna do mnie , tyle zem ja facet , musisz sobie z tym sama poradzic , na dzis masz problem , który jeszcze długo trwac bedzie ! :564:
karol pisze:A poniewaz NIC NIE TRWA WIECZNIE , I.........WSZYSTKO SIE ZMIENIA , to sielanka przy tym przy którym wszystko zblaknie , jak pisze Miltonia też sie skonczy , czy to przez ciebie czy to przez niego ! wiec ostroznie z braniem rad kogokolwiek .Jestes typem kobiety , która w pewnym sensie jest podobna do mnie , tyle zem ja facet , musisz sobie z tym sama poradzic , na dzis masz problem , który jeszcze długo trwac bedzie ! :564:
Nieprawda i niekoniecznie. Tzn. sielanka sie moze skonczyc, ale milosc zostanie. A teraz to w ogole nie ma o czym mowic.
Rady sa po to, zeby ich udzielac, a nie je stosowac
"a miłość tylko jedną można wszędzie spotkać
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
przed grzechem i po grzechu zostaje ta sama"
Zaskakoczyły mnie Wasze rady, żeby nie mówiła nic partnerowi, żeby go po prostu okłamała, matko, jeśli ja bym się dowiedziała o tym po dłuzszym czasie od osób trzecich zareagowałabym gorzej niż jakby mi to powiedział jak człowiek!Ale ja już mam taki charakter, że wolę gorszą prawdę niż dobre kłamstwo.
Nie wiem jakie to były przytulanki, bo jeśli zwykłe przyjacielskie przytulenie, to faktycznie sprawe mozna olac, ale w zasadzie to psychicznie zaduzylas sie w nim..
Ja rozumiem , że można zdradzić..
Ale nie rozumiem jak można oszukać pod tym względem...
Chociaż ostatnio przyjaciółka mi powiedziała po zdradzie:
Oszalałąś!!Jak mogę powedzieć mu , że spałam z innym.?
I takie pewnie jest juz zycie..
Nie wiem jakie to były przytulanki, bo jeśli zwykłe przyjacielskie przytulenie, to faktycznie sprawe mozna olac, ale w zasadzie to psychicznie zaduzylas sie w nim..
Ja rozumiem , że można zdradzić..
Ale nie rozumiem jak można oszukać pod tym względem...
Chociaż ostatnio przyjaciółka mi powiedziała po zdradzie:
Oszalałąś!!Jak mogę powedzieć mu , że spałam z innym.?
I takie pewnie jest juz zycie..
:570: Nierozumiem nad czym tu się zastanawiać, moim zdaniem JAKAKOLWIEK forma zdrady KOŃCZY ZWIĄZEK. Jeśli byłaś w stanie go zdradzić to znaczy ze do siebie nie pasujecie i kropka. Niemożna tego zwalać na znak zodiaku, impulsy ani pierdoły o gwiazdach. Zdradziłaś - znaczy ze ci było źle i narazie. Moim zdaniem powinnaś iść do niego i mu o wszystkim powiedzieć, na 95% zerwie, ale takie życie. Jeśi ktoś zdradzi raz to już nigdy nie ma gwarancji że tego nie powtórzy. :565:
Ja gdybym była na takim miejscu po prostu zerwałabym z facetem nie przyznając Mu się do tego. I nie dlatego, że nie mam cywilnej odwagi się przyznać, ale by Go nie ranić. Tak samo jak komuś nigdy nie wybaczyłabym zdrady, tak też sobie bym tego nie wybaczyła i nie potrafiła spojrzeć spokojnie tej osobie w oczy. Poza tym nie potrafiłabym zdradzić, chyba czasami jestem zbyt lojalna, ale może to dobrze...
"Miarkuj złość.
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Po gniewu cienkim lodzie nie kręć się
Bo on za chwilę może trzasnąć"
Boberus pisze::570: Nierozumiem nad czym tu się zastanawiać, moim zdaniem JAKAKOLWIEK forma zdrady KOŃCZY ZWIĄZEK. Jeśli byłaś w stanie go zdradzić to znaczy ze do siebie nie pasujecie i kropka. Niemożna tego zwalać na znak zodiaku, impulsy ani pierdoły o gwiazdach. Zdradziłaś - znaczy ze ci było źle i narazie. Moim zdaniem powinnaś iść do niego i mu o wszystkim powiedzieć, na 95% zerwie, ale takie życie. Jeśi ktoś zdradzi raz to już nigdy nie ma gwarancji że tego nie powtórzy. :565:
No pieknie , pieknie tylko Ci sie tak kolego wydaje ! :564:
- Leanan Sidhe
- Entuzjasta
- Posty: 127
- Rejestracja: 09 sty 2004, 19:42
- Skąd: Kraków
- Płeć:
Leszczynka pisze:Ja gdybym była na takim miejscu po prostu zerwałabym z facetem nie przyznając Mu się do tego. I nie dlatego, że nie mam cywilnej odwagi się przyznać, ale by Go nie ranić
:551:
A myślisz, że samo zerwanie chłopaka by nie zabolało?
Myśle, że cała ta sprawa to jak stąpanie po cienkim lodzie. Albo-albo. Albo będzie się niepewnie po nim chodzić i nie wpadnie się do wody, albo lód pęknie i się natychmiast utopisz(he he, cóż za porównanie).
Ja nie mogłabym spokojnie spać po tym, jak (w jakikolwiek sposób) zdradziłabym swojego Ukochanego. No bo jeżeli jesteś z kimś tyle czasu, mówisz mu do ucha-Kocham Cię, a potem idziesz i uprawiasz "przytulanki" z innym, no to sooory ale to już przegięcie. Słabe to wszystko jest... :551:
- Lady_Jesika
- Uzależniony
- Posty: 464
- Rejestracja: 06 sty 2005, 19:13
- Skąd: Trójmiasto
- Płeć:
Wróć do „Miłość, uczucia, problemy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 323 gości