czegos brak...
: 24 maja 2006, 21:46
Wiecie co...
Nie potrafie pogodzic sie z tym, ze zwiazek po pewnym czasie staje sie mieszanka milosci, przyzwyczajenia, przewidywalnosci i stabilizacji.
I zdalam sobie sprawe, ze problemy w zwiazku sa spowodowane w duzym stopniu nie przez niego ( bo widze, ze sie on sie stara a ja sie czesto czepiam) a przeze mnie.
Marze o biciu serca, o czekaniu z ustesknieniem na sms czy telefon, o wielkich emocjach, ale tego z biegiem czasu coraz mniej.
Wiem, ze kocham i ze jestem kochana , wiem ze znajduje oparcie i zaufanie. Ale brakuje mi od pewnego czasu tej iskry, tego CZEGOS. I wyjazdy, rozmowy, przerwy nic nie pomaga.
Cos sie wypala, a moze taka jest kolej rzeczy.... ?
Wytlumaczy mi ktos ?
Nie potrafie pogodzic sie z tym, ze zwiazek po pewnym czasie staje sie mieszanka milosci, przyzwyczajenia, przewidywalnosci i stabilizacji.
I zdalam sobie sprawe, ze problemy w zwiazku sa spowodowane w duzym stopniu nie przez niego ( bo widze, ze sie on sie stara a ja sie czesto czepiam) a przeze mnie.
Marze o biciu serca, o czekaniu z ustesknieniem na sms czy telefon, o wielkich emocjach, ale tego z biegiem czasu coraz mniej.
Wiem, ze kocham i ze jestem kochana , wiem ze znajduje oparcie i zaufanie. Ale brakuje mi od pewnego czasu tej iskry, tego CZEGOS. I wyjazdy, rozmowy, przerwy nic nie pomaga.
Cos sie wypala, a moze taka jest kolej rzeczy.... ?
Wytlumaczy mi ktos ?