Ograniczenie seksu do słodyczy nie jest dobrym pomysłem. Seks to krewetki, szampan, golonka i piwo, czekolada z chilli, kurczak i smażone bakłażany, surowy łosoś z cytryną, sama cytryna, krwisty stek, pizza z Pizza Hut i spalony hamburger z McDonalda. Sól i pieprz, czosnek i koperek, młode ziemniaczki i lody pistacjowe. Kiszone ogórki z miodem i ser żółty z dżemem, jadalne bratki i kalafior. Małpie móżdżki i smażone węże, mleko prosto od krowy, czysta, źródlana woda i tokaj. Arbuz ściekający sokiem po rękach i brodzie, czarne porzeczki, pleśniowe sery, sałatka z kaktusa i kiełki. Udko w panierce, naleśnik z serem, pierogi, lasagna. Ośmiornica zjadana na żywca, małża wysysana z muszli, zupa pomidorowa i kromka ze smalcem.
Tylko od Ciebie zależy, co zjesz, kiedy i w jaki sposób. Czy będziesz dawkować, czy szaleć, jakbyś na bachanaliach była, czy jeść kilka razy dziennie, czy wzorem modelek z Mediolanu raczej raz na tydzień. Możesz się opychać
I możesz wybrać dietę. Nie zakładałabym zaś autorytarnie, że rzeczy na diecie smakują lepiej.