: 20 paź 2007, 00:34
ehhhh no to poczytałem sobie.
Nie będę na każde pytanie odpowiadał, bo trwało by to wieczność. Postaram się skrócić moją wypowiedz maksymalnie.
Ja owszem jestem po rozwodzie, ale moja kobieta też. Jesteśmy w jednakowym wieku (mamy po 31 lat). Teraz nasze życie głównie opiera się o pracę. Pobudka - praca - powrót i lulu, ewentualnie sex ale tak jak króliczki. Kiedyś, była gra wstępna, nie koniecznie 40 min i nie koniecznie krótsza, bywało różnie ale było uczucie, teraz nie ma ani jednego ani drugiego, mimo, że ona twierdzi, że mnie kocha. Ja przez jakiś czas walczyłem o to aby urozmaicić to wszystko, nasze życie na co dzień i w łóżku ale po wielokrotnej odmowie i braku chęci zrezygnowałem. Teraz nie chcę jej opuszczać mimo, że miałbym gdzie pójść, ale nie chcę. Jesteśmy długo ze sobą i chcę by tak zostało. Jej argumenty na temat jedynej pozycji w jakiej się kochamy (czyli po bożemu) to to, że lubi to i że tak jest jej dobrze, moje zdanie i uczucia tak naprawdę się nie liczą. Wiem, być może chcę zbyt dużo, bo ja na przykład chcę wszystkiego w łóżku, od kochania się po delikatne perwersje i penetrację wszystkich dziurek i zakamarków kobiecych oraz pieszczot, a nie ma nic. Boję się - a wręcz czuję, że z dnia na dzień jest coraz gorzej i oddalamy się od siebie, a już na pewno ja. Przestaje mi zależeć na sexie z nią i na tym aby było nam dobrze a to już jest bardzo zła oznaka. Może jak ktoś mi coś doradzi to jeszcze spróbuję, bo chciałbym to ratować, ale czy jest co??? Oto jest pytanie.................
Nie będę na każde pytanie odpowiadał, bo trwało by to wieczność. Postaram się skrócić moją wypowiedz maksymalnie.
Ja owszem jestem po rozwodzie, ale moja kobieta też. Jesteśmy w jednakowym wieku (mamy po 31 lat). Teraz nasze życie głównie opiera się o pracę. Pobudka - praca - powrót i lulu, ewentualnie sex ale tak jak króliczki. Kiedyś, była gra wstępna, nie koniecznie 40 min i nie koniecznie krótsza, bywało różnie ale było uczucie, teraz nie ma ani jednego ani drugiego, mimo, że ona twierdzi, że mnie kocha. Ja przez jakiś czas walczyłem o to aby urozmaicić to wszystko, nasze życie na co dzień i w łóżku ale po wielokrotnej odmowie i braku chęci zrezygnowałem. Teraz nie chcę jej opuszczać mimo, że miałbym gdzie pójść, ale nie chcę. Jesteśmy długo ze sobą i chcę by tak zostało. Jej argumenty na temat jedynej pozycji w jakiej się kochamy (czyli po bożemu) to to, że lubi to i że tak jest jej dobrze, moje zdanie i uczucia tak naprawdę się nie liczą. Wiem, być może chcę zbyt dużo, bo ja na przykład chcę wszystkiego w łóżku, od kochania się po delikatne perwersje i penetrację wszystkich dziurek i zakamarków kobiecych oraz pieszczot, a nie ma nic. Boję się - a wręcz czuję, że z dnia na dzień jest coraz gorzej i oddalamy się od siebie, a już na pewno ja. Przestaje mi zależeć na sexie z nią i na tym aby było nam dobrze a to już jest bardzo zła oznaka. Może jak ktoś mi coś doradzi to jeszcze spróbuję, bo chciałbym to ratować, ale czy jest co??? Oto jest pytanie.................