onet.pl pisze:Ona nic nie czuła, ale zapewnia go: Kochanie, już dawno nie miałam takiego orgazmu! On też rewanżuje się kłamstwem: Jesteś pierwszą kobietą, z którą było mi tak fantastycznie! Udają, że było wyjątkowo, bo... oboje chcą wyjść z łóżka jako świetni kochankowie.
Badania psychologów i seksuologów nie pozostawiają złudzeń – zdecydowana większość sypialni to kameralne sale teatralne, w których kochankowie odgrywają prawdziwe przedstawienia. Każde z nich udaje coś innego i każde ma nadzieję, że partner jest w tej grze tylko widzem, nie aktorem.
Dziennikarki Anna Maxted i Joanna Trapp, autorki tekstu „Czy ona kłamie w seksie”, opublikowanego w 1999 roku w „Men’s Health”, zbadały poligrafem, co kobiety grają w łóżku. Z ich analiz wynika, że aż dziewięć na dziesięć kobiet udaje orgazm, a niemal wszystkie okłamują partnerów, zapewniając, że rozmiar członka nie ma dla nich żadnego znaczenia. Co piąta kobieta zmusza się do współżycia, choć nie ma na to ochoty, bo nie chce zranić partnera.
Raport Seksualność Polaków opracowany w 2002 roku przez Michała Lwa-Starowicza i Zbigniewa Lwa-Starowicza ujawnia dodatkowo, że Polki nie tylko kłamią w sprawie orgazmu, lecz również zaniżają liczbę kochanków. Wolą nie przyznawać się do współżycia przed ślubem, nie mówią również partnerom o swoich prawdziwych potrzebach i oczekiwaniach seksualnych! Około 30 procent Polek chciałoby, aby akt seksualny (a zwłaszcza gra wstępna) trwał dłużej, a 17 procent kobiet marzy o częstszych kontaktach seksualnych, ale skrzętnie ukrywają to przed mężczyznami!
Skutki tego bywają tragiczne. Jednemu z moich pacjentów dopiero podczas awantury żona wykrzyczała, że przez ostatnie dziesięć lat małżeństwa udawała orgazmy. Jej mąż był zrozpaczony tym wyznaniem – czuł się niepełnowartościowy, niesprawny i oszukany...
Co w myślach, to nie w łóżku
Udawanie w seksie łatwiej przychodzi kobietom, bowiem mężczyznom często utrudnia to fizjologia – brak podniecenia lub orgazmu wiąże się przecież z widocznym brakiem erekcji lub ejakulacji.
Kobiety chętnie i często udają orgazm. Ta tendencja może dziwić, bo nie ma fizjologicznych przeszkód, by zdecydowana większość kobiet (89 procent badanych) naprawdę osiągnęła maksymalną przyjemność podczas zbliżenia. Odgrywanie orgazmu stało się już niemal nawykiem aktywnych seksualnie Polek. To nie oznacza, że nie osiągają one wcale prawdziwej rozkoszy – nieudawane orgazmy miewają podczas zachowań autoerotycznych lub w kontaktach z innym niż stały partnerem, a niekiedy nawet z partnerką!
Dlaczego więc udają? Panie nie chcą sprawić mężczyznom przykrości. Boją się, że gdy one nie „zagrają orgazmu”, partnerzy poczują się niepełnowartościowymi mężczyznami i wpadną w kompleksy, a to będzie utrudniało dalsze współżycie. Czasem mocno działa na kobiety lęk przed uznaniem je za oziębłe. Wierzą, że udając, potwierdzają swoją seksualność i zatrzymują przy sobie mężczyznę.
Szkopuł w tym, że odgrywanie idealnej kochanki jest męczące. Trzeba się koncentrować na tym, żeby kłamstwo nie zostało wykryte, a to jeszcze bardziej ogranicza możliwość czerpania przyjemności z bliskości. I z całą pewnością źle wpływa na możliwość odczuwania jakiejkolwiek rozkoszy...
Damy też udają
Jeszcze do niedawna (a w niektórych kręgach kulturowych nadal tak jest) wszelkie przejawy kobiecego zainteresowania seksualną sferą życia postrzegane były jako niestosowne. Przypisywano je kobietom lekkich obyczajów. Purytanizm obyczajowy ograniczał kobietom prawo do pożądania, odczuwania satysfakcji i inicjowania zbliżeń seksualnych. Damy miały oddawać się mężczyźnie w sposób spokojny i pokorny, w służbie powinności małżeńskiej i prokreacji...
Dziś tyranię absolutnej cnoty i uległości zastąpiła dyktatura orgazmu – partnerów prześladuje obsesyjna myśl, że seks bez szczytowania kobiety niewiele znaczy, a jego brak świadczy o ograniczeniach partnerki lub niedostatecznej sprawności partnera.
Czym kończą się takie gry w idealny seks? Brakiem bliskości, zaufania, wspólnego zaangażowania w sprawy związane z seksualnością, wzajemnymi oskarżeniami: „nie pasujemy do siebie w łóżku!”. Z badań amerykańskich naukowców Williama Mastersa i Virginii Johnson wynika, że przyczyną aż 45 proc. rozwodów w USA jest niedopasowanie seksualne.
Ona i tak nie osiąga zaspokojenia seksualnego, on ciągle walczy z jej zadaniowym podejściem do seksu. Oboje wyczerpują w ten sposób energię potrzebną do zaangażowania w tworzenie więzi. Nie zdejmują masek, bo nie chcą stracić zaufania partnera. Zwłaszcza kobiety nie chcą, by mężczyźni przyszywali im łatki (kobieta = aktorka) i potem posądzali o kolejne „matactwa”.
Bywa również – i w takich sytuacjach trudno o pozytywne rozwiązanie – że kobiety kłamią w kwestii antykoncepcji: zapewniają partnera, że stosują środki antykoncepcyjne nie robiąc tego. Ma to miejsce, gdy w związku nie ma zgody co do chęci posiadania dzieci lub gdy kobieta pragnie zatrzymać przy sobie mężczyznę zachodząc w ciążę i oczekując od niego wsparcia i utrzymania relacji. Takie gry – zamiast poprawić relacje między partnerami – mogą tylko zwiększyć brak zaufania, a to z kolei uniemożliwi prawdziwe i satysfakcjonujące zbliżenia.
Fantazyjny macho
Także mężczyźni w sypialni nie zawsze są szczerzy, bo chcą wkomponować się w obraz męskiego ideału partnerki. Prezentują więc swoją seksualną przeszłość jako bogatszą lub mniej ryzykowną niż była ona faktycznie. Są bowiem przekonani, że kobiety wolą partnerów doświadczonych, ale też takich, którzy nie eksperymentowali zanadto (bo może tacy w przyszłości łatwiej zdradzą?).
Często w sypialni mężczyzna pokazuje tylko twarz doktora Jekylla, skrzętnie ukrywając oblicze pana Hyde’a. Nie mówi o swoich prawdziwych potrzebach. Nie dzieli się swoimi fantazjami – np. homoseksualnymi, związanymi z dewiacjami, gwałtami bądź związkami z innymi kobietami. Gra, bo nie chce zranić partnerki, boi się rozpadu związku i uznania go za nie w pełni wartościowego.
Najczęściej mężczyźni ukrywają fantazje dotyczące różnych fetyszy, innych partnerów, obserwowania lub uczestniczenia w seksie homoseksualnym lub grupowym. Amerykański biolog i seksuolog Alfred Kinsey, twórca przełomowego dla seksuologii raportu o seksualności Amerykanów, w latach 50. ubiegłego stulecia twierdził, że fantazje erotyczne ma 84 proc. mężczyzn i 31 proc. kobiet.
Psycholodzy i seksuolodzy badali też, jakie kobiety stają się obiektem fantazji mężczyzn. Okazało się, że panowie z udanych związków chętniej fantazjowali na temat swojej partnerki, natomiast ci mężczyźni, którym nie układało się w małżeństwie – w marzeniach uprawiali seks z innymi kobietami.
I chcieliby, i boją się
Kobiety też mają fantazje... Marzą o różnych formach wzbogacania życia erotycznego, stosowaniu innych pozycji seksualnych, wprowadzaniu do współżycia rozmaitych gadżetów. Zwykle brakuje im jednak odwagi, by o tym powiedzieć partnerom. Do gabinetu mojego kolegi zgłosiła się para – oboje twierdzili, że są niedopasowani seksualnie. Po rozmowie małżeńskiej seksuolog poprosił każde z nich na osobne spotkanie, każdemu polecił napisać na kartce, czego oczekiwaliby od partnera podczas zbliżeń. Okazało się, że ich potrzeby są niemal zbieżne – ani ona, ani on nie mieli jednak odwagi ich ujawnić. W gabinecie seksuologa więcej się nie pojawili...
Nic tak nie szkodzi współżyciu w związku jak nuda. Dlatego udawanie związane z realizacją fantazji seksualnych, uatrakcyjnienie bliskości bodźcami bądź wrażeniami zaczerpniętymi z fantazji – może wzmagać seksualne doznania i wpływać pozytywnie na zwiększenie intymności oraz satysfakcji ze współżycia.
Fantazja nie szkodzi
Korelacja między stosowaniem zabaw i gier seksualnych a życiem seksualnym w ogóle i kontaktami z innymi ludźmi od lat jest przedmiotem badań. Barbara Hariton stwierdziła np., że im mniej fantazjowania w sypialni, tym więcej problemów w związku. Badacze podkreślają również, że treści fantazji erotycznych wiążą się ze zróżnicowaniem kulturowym, środowiskowym, a także z wykształceniem.
Pozytywnym skutkiem fantazji i gier erotycznych jest redukcja napięcia i lęków seksualnych, wzrost tolerancji wobec różnych form kontaktów oraz zwiększenie częstotliwości współżycia. Fantazje seksualne mają też ogromną rolę w leczeniu niektórych zaburzeń seksualnych. Bywa jednak i tak, że fantazjowanie wykracza poza pewne granice. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy bodziec w nich występujący – dziecko, zwierzę, gwałt – jest nieakceptowany społecznie jako część dorosłego życia seksualnego. Wówczas można mieć tylko nadzieję, że pozostanie on w sferze marzeń. W seksie bowiem nie ma miejsca na krzywdę i działanie wbrew czyjejś woli.
Aleksandza Jodko jest psychologiem, specjalizuje się w seksuologii. Pracuje w Poradni Seksuologicznej i Patologii Współżycia oraz Szkole Podyplomowej Seksuologii SWPS.
Materiał dostępny do 14 lipca 2008 r.
http://zdrowie.onet.pl/1463034,2042,0,4 ... ,seks.html
================================================
Moglem dac linka ale z onetu z niknie a tu zostanie.
Pytanie do pan: dlaczego? Czy brak orgazmow sprawia Wam przyjemnosc? Bo chyba tylko tym mozna tlumaczyc ich udawanie. Bo gdyby kobieta o tym ze nie ma powiedziala to moznaby probowac czegos innego, bardziej sie starac, a tak... skoro jej jest podobno tak swietnie? Udawanie orgazmu jak nic gwarantuje ze go w przyszlosci nie bedzie, dlatego tego nie rozumiem.
Moze mi to wytlumaczycie...
Tak samo to skrywanie fantazji i w ogole brak otwarcia. No chyba ze ktos seksi sie przypadkowo albo bez zobowiazan, to fakt. Ale w stalych i podobno kochajacych sie zwiazkach?