wiara
Moderatorzy: ksiezycowka, modTeam
wiara
ostatnio zaczęłam się nad tym zastawiać. Mój chłopak ostatnio zarzucił mi, że jestem ateistką. No i się zaczęło , powiedziałam Mu, że wierzę w Boga, ale to nie oznacza, że akceptuję kościół, całą jego ideologię a On stwierdził, że tego nie da się rozdzielić.
Hmm...czy muszę chodzić do kościoła, żeby za coś Bogu podziękować, nie mogę tego zrobić w jakimkolwiek innym miejscu? niby Bóg jest wszędzie, dlaczego "muszę" chodzić akurat tam?
W końcu zarzucił mi, że nie chodzę do kościoła, bo tak mi wygodnie, bo mi się nie chce. I stwierdziłam, że to po części prawda.
Nie chodzi mi tylko o kościół, ale też o Jego naukę, umiem doczepić się do wszystkiego z czym się nie zgadzam.
I jak mam wierzyć w coś, do czego mam tyle wątpliwości?
Wiem powinnam przyjmować bez pytań, ale to nie leży w mojej naturze
Hmm...czy muszę chodzić do kościoła, żeby za coś Bogu podziękować, nie mogę tego zrobić w jakimkolwiek innym miejscu? niby Bóg jest wszędzie, dlaczego "muszę" chodzić akurat tam?
W końcu zarzucił mi, że nie chodzę do kościoła, bo tak mi wygodnie, bo mi się nie chce. I stwierdziłam, że to po części prawda.
Nie chodzi mi tylko o kościół, ale też o Jego naukę, umiem doczepić się do wszystkiego z czym się nie zgadzam.
I jak mam wierzyć w coś, do czego mam tyle wątpliwości?
Wiem powinnam przyjmować bez pytań, ale to nie leży w mojej naturze
Aniess pisze:No i się zaczęło , powiedziałam Mu, że wierzę w Boga, ale to nie oznacza, że akceptuję kościół, całą jego ideologię a On stwierdził, że tego nie da się rozdzielić.
Wiary od religi
Jak najbardziej się da.
Aniess pisze:Hmm...czy muszę chodzić do kościoła, żeby za coś Bogu podziękować, nie mogę tego zrobić w jakimkolwiek innym miejscu?
Według mnie możesz i w klozecie. Chyba, że uważasz się za wierząca w konkretnego boga, czyli np. katoliczkę, katolicy dziękuja w domu, w drodze, ale co niedziela również w kościele
Aniess pisze:W końcu zarzucił mi, że nie chodzę do kościoła, bo tak mi wygodnie, bo mi się nie chce. I stwierdziłam, że to po części prawda.
I masz do tego prawo, to sprawa Twojego sumienia
Aniess pisze:I jak mam wierzyć w coś, do czego mam tyle wątpliwości?
Ja niestety nie poradzę, ja jestem ateistką ( Ty nie a jak tak Ci facet wmawia to jakiś ciemny jest). Może potrzeba Ci mądrego nie oceniającego duchownego.
A może Ty potrzebujesz tylko wiary w boga, bez konkretnej religii. Tylko Ty i Twój bóg, nie definiowany żadnymi prawdami wiary, przykazaniami.
Aniess pisze:Wiem powinnam przyjmować bez pytań
Żaden myślący ksiądz się z tym nie zgodzi. Masz rozumieć to, w co wierzysz, a nie da się zrozumieć, jeśli nie pytasz.
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
ja z drugiej strony nie neguję Jego pojmowania religii, w sumie to Mu nawet zazdroszczę, że jest w stanie uwierzyć w coś tak bezgranicznie.
Ja taka nie jestem. Jak coś wg mnie jest nielogiczne, jak nie umiem czegoś racjonalnie wytłumaczyć to w to nie wierzę.
Zastanawiam się w takim razie jak nazwać to co robię? Wiem, że coś lub ktoś stworzyło ten świat i wierzę, że zrobiła to jakaś wszechmogąca istota, ale czy był to Bóg 'katolicki' tego nie wiem, równie dobrze mógł być to jakiś Allah.
A kościół i cała ideologia to wymysł ludzi.
może tak.
Chyba nie nadaje się na katolika.
Ja taka nie jestem. Jak coś wg mnie jest nielogiczne, jak nie umiem czegoś racjonalnie wytłumaczyć to w to nie wierzę.
Zastanawiam się w takim razie jak nazwać to co robię? Wiem, że coś lub ktoś stworzyło ten świat i wierzę, że zrobiła to jakaś wszechmogąca istota, ale czy był to Bóg 'katolicki' tego nie wiem, równie dobrze mógł być to jakiś Allah.
A kościół i cała ideologia to wymysł ludzi.
Dzindzer pisze:Może potrzeba Ci mądrego nie oceniającego duchownego
może tak.
Chyba nie nadaje się na katolika.
Aniess pisze:w sumie to Mu nawet zazdroszczę, że jest w stanie uwierzyć w coś tak bezgranicznie.
Nie ma czego zazdrościć. Za To on Tobie może zazdrościć dociekliwości i ciekawości.
Aniess pisze:Jak coś wg mnie jest nielogiczne, jak nie umiem czegoś racjonalnie wytłumaczyć to w to nie wierzę.
I tak powinno być. <browar>
Aniess pisze:Wiem, że coś lub ktoś stworzyło ten świat i wierzę, że zrobiła to jakaś wszechmogąca istota, ale czy był to Bóg 'katolicki' tego nie wiem, równie dobrze mógł być to jakiś Allah.
Allah, Budda, może jakiś Ozyrys jeszcze, jakkolwiek się tę Siłę nazwie - jest to jedna siła.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Imperator pisze:Nie ma czego zazdrościć. Za To on Tobie może zazdrościć dociekliwości i ciekawości.
Zależy jak na to spojrzeć - prościej się żyje w czarno-białym świecie bez wątpliwości [patrz na Teda ].
pan nie jest moim pasterzem
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
a niczego mi nie brak
nie przynależę i nie wierzę
i chociaż idę ciemną doliną
zła się nie ulęknę i nie klęknę.
lollirot pisze:Zależy jak na to spojrzeć - prościej się żyje w czarno-białym świecie bez wątpliwości
W takim razie ja lubię sobie utrudniać życie.
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Agnostyczką może jesteś, choć to nawet nie. Na pewno nie ateistką.
Ale do katoliczki to Ci daleko, a o to pewnie chłopakowi chodzi.
Może być trudno, jeśli różnice światopoglądowe macie mocne. Głęboko wierzącym katolikom trudno jest zaś wiązać się z ludźmi posiadającymi odmienne zestawy poglądowe - zgrzyty są zbyt duże. Tak po prostu, bez oceniania czyje poglądy najlepsze.
Ale do katoliczki to Ci daleko, a o to pewnie chłopakowi chodzi.
Może być trudno, jeśli różnice światopoglądowe macie mocne. Głęboko wierzącym katolikom trudno jest zaś wiązać się z ludźmi posiadającymi odmienne zestawy poglądowe - zgrzyty są zbyt duże. Tak po prostu, bez oceniania czyje poglądy najlepsze.
pani_minister pisze:Może być trudno, jeśli różnice światopoglądowe macie mocne. Głęboko wierzącym katolikom trudno jest zaś wiązać się z ludźmi posiadającymi odmienne zestawy poglądowe - zgrzyty są zbyt duże.
Dogadujemy się dobrze już dość długo, więc te kwestie nam nie wadzą. Bardziej chodzi o pytanie "jak będziesz wychowywała nasze dzieci?"
A pewnie tak jak wychowano mnie - czyli w duchu katolickim, wychodzę z założenia, że każdy później dochodzi do swoich wniosków jak trochę dorośnie.
Andrew pisze:nie logicznym jest nie wierzenie w cywilizacje poza ziemskie
Dla mnie ogólnie uważanie, ze takich nie ma jest nielogiczne.
Andrew pisze:, równoległe czasy itd
O tym zbyt mało wiem. Nie wykluczam
Aniess pisze:A pewnie tak jak wychowano mnie - czyli w duchu katolickim
Czyli w duchu który budzi Twoje watpliwości. A jak dzieci też je będą miały to jak im je rozwiejesz
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Aniess pisze:Dogadujemy się dobrze już dość długo, więc te kwestie nam nie wadzą.
Bo nie przeszliście jeszcze do konkretów.
W którym kościele ślub? Rozumiem, że Sakramenty przyjmiesz?
Gdzie chrzciny?
Będzie dziecko na religię chodziło?
A Twój facet to wierzący, praktykujący prawdziwy katolik, czy też tak półgębkiem trochę?
Ostatnio zmieniony 06 sty 2010, 16:24 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Dzindzer pisze:Czyli w duchu który budzi Twoje watpliwości. A jak dzieci też je będą miały to jak im je rozwiejesz
i tu się właśnie pojawia problem. Ale niech poznają katolicyzm, każdy potem dokonuje wyboru, tego w co wierzy. Może będą katolikami może nie, nie chce im czegokolwiek narzucać. Mnie nie narzucono, mnie pokazano ścieżkę, którą mogę iść, o ile chce ( a jak widać, ciężko powiedzieć, że tego chce)
pani_minister pisze:A Twój facet to wierzący, praktykujący prawdziwy katolik, czy też tak półgębkiem trochę?
Ma jak każdy wątpliwości, ale umie je przeboleć. Nie jest też tak, że religia stanowi całe jego życie, ciągle o niej mówi itp. Po prostu kilka razy w ciągu naszych rozmów, próbowaliśmy nawzajem przekonać drugą osobę o słuszności swoich racji. Oczywiście żadnej stronie się to nie udało On chodzi do kościoła. Myślę, że można Go nazwać prawdziwym katolikiem, bo utożsamia się z ta nauką, choć tak jak ja widzi w niej wiele luk, ale u Niego nie mają one takiego wpływu na Jego zapatrywanie
.Dzindzer pisze:Aniess napisał/a:
, nie chce im czegokolwiek narzucać.
A Twój facet
Powiedziałam, że nie chce im niczego narzucać, a jedynie pokazać drogę, jedną z możliwości. Myślę, że On też będzie się starał pokazać to w ten sposób, bo raczej nie będzie miał wpływu na to, że w przyszłości nasze dziecko będzie np. ateistą. Pod wpływem doświadczeń to co pokazują nam rodzice nie zawsze okazuję się tym, z czym też chcemy się utożsamiać.
I żyjecie w tzw. czystości? Czy może uważa, że jest wystarczająco dobrym katolikiem aby zrobić sobie kilka wyjątków?Aniess pisze:Myślę, że można Go nazwać prawdziwym katolikiem, bo utożsamia się z ta nauką
Ale dlaczego chcesz im pokazywać akurat tą? Aby było śmieszniej tą, którą sama nie podążasz. Dlaczego nie możesz im pokazywać różnych dróg nie zapisując do żadnej religii?Aniess pisze:nie chce im niczego narzucać, a jedynie pokazać drogę, jedną z możliwości.
Będę szczery: po prostu nie masz odwagi wychować dzieci bezwyznaniowo, bo boisz się reakcji otoczenia.
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
I żyjecie w tzw. czystości? Czy może uważa, że jest wystarczająco dobrym katolikiem aby zrobić sobie kilka wyjątków?
Katolicy to nie święci, to grzesznicy.
Ale fakt to też często ludzie dośc wybiórczo traktujący swoje religijne powinności i zakazy
Będę szczery: po prostu nie masz odwagi wychować dzieci bezwyznaniowo, bo boisz się reakcji otoczenia.
Myślę, że najbardziej to jednak reakcji katolickiego faceta.
- kot_schrodingera
- Weteran
- Posty: 2114
- Rejestracja: 21 wrz 2005, 10:18
- Skąd: z nikąd
- Płeć:
Nie mogę tez zabronić Mu, żeby wychowywał dzieci wg. swojego wyznania, swojego przekonania. Ale teraz uświadomiliście mi, że On może pokazywać im w co wierzy, a ja inne drogi, którymi mogą podążyć, bo przecież nikt nie powiedział, że istnieje jedna właściwa. Jakie olśnienie ( człowiek czasem jest ślepy, nie widzi najprostszego wyjścia )
I tu właśnie denerwuję mnie hipokryzja katolików. Deklarują, że są prawdziwymi katolikami, że przestrzegają dekalogu itp. itp. a spowiadają się i potem robią dokładnie to samo. Ba! powiedziałabym nawet, że spowiadają się już z tą wiedzą, że i tak będą to robić. Już nie mówiąc o tych, którzy chodzą do kościoła, postoją godzinę i myślą, że mają obowiązek z głowy. Ludzie przecież tu nie o to chodzi!
To po co mam tam sterczeć, i słuchać tą godzinę jak i tak się z tym nie utożsamiam? Nie mówiąc już o 'czystości' i wielu innych teoriach, z którymi się nigdy nie zgodzę.
Zaq pisze:I żyjecie w tzw. czystości? Czy może uważa, że jest wystarczająco dobrym katolikiem aby zrobić sobie kilka wyjątków?
I tu właśnie denerwuję mnie hipokryzja katolików. Deklarują, że są prawdziwymi katolikami, że przestrzegają dekalogu itp. itp. a spowiadają się i potem robią dokładnie to samo. Ba! powiedziałabym nawet, że spowiadają się już z tą wiedzą, że i tak będą to robić. Już nie mówiąc o tych, którzy chodzą do kościoła, postoją godzinę i myślą, że mają obowiązek z głowy. Ludzie przecież tu nie o to chodzi!
To po co mam tam sterczeć, i słuchać tą godzinę jak i tak się z tym nie utożsamiam? Nie mówiąc już o 'czystości' i wielu innych teoriach, z którymi się nigdy nie zgodzę.
Nie mogę tez zabronić Mu, żeby wychowywał dzieci wg. swojego wyznania, swojego przekonania.
Zdecydowanie. On też ma prawo przekazać swoją wiarę dziecią. A ta wiara nakazuje mu dla ich dobra wychować je na katolików
Aniess pisze:Ale teraz uświadomiliście mi, że On może pokazywać im w co wierzy, a ja inne drogi, którymi mogą podążyć, bo przecież nikt nie powiedział, że istnieje jedna właściwa.
W teorii cudnie i zgodnie.
Aniess pisze:Deklarują, że są prawdziwymi katolikami, że przestrzegają dekalogu itp. itp. a spowiadają się i potem robią dokładnie to samo.
Z tego co pamietam to jesli idzie się do spowiedzi z zamiarem ponownego powtarzania tergo grzechu to spowiedź jest nieważna.
To po co mam tam sterczeć, i słuchać tą godzinę jak i tak się z tym nie utożsamiam?
Jak dla mnie to po nic.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
Często? Prawie zawsze!Dzindzer pisze:Ale fakt to też często ludzie dośc wybiórczo traktujący swoje religijne powinności i zakazy
"Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsami w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż!"
Aniess pisze:Sugerujesz, że jak ktoś nie chodzi do kościoła to nie wierzy?
Pani_minister chodziło chyba o to, że jak nie chodzisz do kościoła i odrzucasz instytucję kościelną, to nie powinnaś siebie nazywać katoliczką czyli osobą wierzącą według wyznania katolickiego. Jesteś wtedy jakby poza Kościołem, bo wierzysz w to co sobie sama wymyślisz.
Ten puchar jest nasz!!! Ten puchar do Lecha należy!!! Nie damy nikomu!!! Nie damy nikomu!!!...
Anielka pisze:... że jak nie chodzisz do kościoła i odrzucasz instytucję kościelną, to nie powinnaś siebie nazywać katoliczką czyli osobą wierzącą według wyznania katolickiego. Jesteś wtedy jakby poza Kościołem, bo wierzysz w to co sobie sama wymyślisz.
Zmora katolików jest to, ze nauczeni są utożsamiania Kościoła z wiara w Boga. To tak jakby bez pomocy sług wiara nie byłaby ważna. A Bóg nie mógłby być Bogiem.
Z uzasadnieniem, ze nie chodzisz człowieku do kościoła.
A czym jest katolik a wlasciwie kim?
Np. ja nie uwarzam sie za katolika bo nie widze takiej potrzeby, nie chodze tez do kosciola ,gdyz tak jak pisala wczesniej bodajrze Aniess nie zgadzam sie z Jego niektorymi racjami.
Nie uwarzam sie za katolika ale praktycznie codzien od jakiegos czasu okolo pol roku byc moze dluzej lub krocej staram sie poswiecic 5-10-15-20 min. przed snem na modlitwe i robie to sam dla siebie nie dlatego ze mi ktos to narzucil, najwyrazniej sam tego potrzebuje i robie to dla siebie.
Wracajac do katolicyzmu to czy katolikiem mozna nazwac osobe ktora bardzo czesto uczeszcza do kosciola lecz na mszy nawet nie zaglebia sie w przemyslenia a mysli o tym co kupic jutro na obiad, czy chleb jest w domu, jak ja poprawie ekonomike na to polrocze ;; lub osoba ,ktora chodzi do kosciola pod presja innych - mowie tu glownie o ludziach ,ktorzy boja sie krytyki ze strony innych ,,katolikow'' gdyz jesli osoba niepojawi sie w kosciele to znaczy ze nie jest wierzaca.?.
Jednak podziwiam kosciol za to ze w wigilijna noc gromadzi w sobie ludzi ktorzy nie chodza po to aby zaliczyc obecnosc u innych ale ludzi ktorzy sami z siebie chca i potrzebuja tego w te 1 magiczna noc w roku.
Np. ja nie uwarzam sie za katolika bo nie widze takiej potrzeby, nie chodze tez do kosciola ,gdyz tak jak pisala wczesniej bodajrze Aniess nie zgadzam sie z Jego niektorymi racjami.
Nie uwarzam sie za katolika ale praktycznie codzien od jakiegos czasu okolo pol roku byc moze dluzej lub krocej staram sie poswiecic 5-10-15-20 min. przed snem na modlitwe i robie to sam dla siebie nie dlatego ze mi ktos to narzucil, najwyrazniej sam tego potrzebuje i robie to dla siebie.
Wracajac do katolicyzmu to czy katolikiem mozna nazwac osobe ktora bardzo czesto uczeszcza do kosciola lecz na mszy nawet nie zaglebia sie w przemyslenia a mysli o tym co kupic jutro na obiad, czy chleb jest w domu, jak ja poprawie ekonomike na to polrocze ;; lub osoba ,ktora chodzi do kosciola pod presja innych - mowie tu glownie o ludziach ,ktorzy boja sie krytyki ze strony innych ,,katolikow'' gdyz jesli osoba niepojawi sie w kosciele to znaczy ze nie jest wierzaca.?.
Jednak podziwiam kosciol za to ze w wigilijna noc gromadzi w sobie ludzi ktorzy nie chodza po to aby zaliczyc obecnosc u innych ale ludzi ktorzy sami z siebie chca i potrzebuja tego w te 1 magiczna noc w roku.
W roku pańskim 1314
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
patrioci ze Szkocji, zagłodzeni i w mniejszości, zaatakowali pola Bannockburn,
Walczyli jak waleczni poeci,
Walczyli jak Szkoci
i wywalczyli sobie wolność.
Smile8 pisze:Np. ja nie uwarzam sie za katolika bo nie widze takiej potrzeby, nie chodze tez do kosciola ,gdyz tak jak pisala wczesniej bodajrze Aniess nie zgadzam sie z Jego niektorymi racjami.
...
Podobnie jak Ty, ja tez mam cala masę zastrzeżen, a mimo to uważam się za człowieka wierzącego. Tyle tylko, ze w rozmowach z Bogiem nie potrzebuje pośredników.
Re: wiara
Aniess pisze: wierzę w Boga, ale to nie oznacza, że akceptuję kościół, całą jego ideologię a On stwierdził, że tego nie da się rozdzielić.
Hmm...czy muszę chodzić do kościoła, żeby za coś Bogu podziękować, nie mogę tego zrobić w jakimkolwiek innym miejscu? niby Bóg jest wszędzie, dlaczego "muszę" chodzić akurat tam?
Inaczej mówiąc jesteś katoliczką, ale nie praktykującą, czyli nie chodzącą do kościoła. Coś takiego też istnieje. Księża czepiają się o to, uważają takich ludzi za ateistów a nawet za deistów, ale nie mają racji, bo w końcu w Boga wierzysz. Mój brat cioteczny jest taki sam...uważa, że nie musi chodzić do kościoła, aby dziękować Bogu za "otrzymane od Niego łaski". Fakt- niedziela to dzień obowiązkowy, kiedy to trzeba być w kościele (wg księży- tym samym dać im zarobic dając na ofiarę), podziękować za miniony tydzień i pomodlić się o kolejny aby był udany. Nie na tym to polega. Bogu możemy podziękować wszędzie i w każdej chwili, zawsze możemy się do niego pomodlić. Kiedyś chodziłam do kościoła co niedziela, a od jakiegoś roku jakoś mi to przeszło.
- pani_minister
- Administrator
- Posty: 2011
- Rejestracja: 23 kwie 2006, 05:29
- Skąd: Dublin
- Płeć:
jesteś katoliczką, ale nie praktykującą, czyli nie chodzącą do kościoła. Coś takiego też istnieje
Mhm.
Wystarczy w to mocno wierzyć, a stanie się prawdą, co?
Nie, żeby byc katolikiem, trzeba jednak spełniać okreslone wymogi. Na przykład przynależność do Kościoła katolickiego, realna, a nie wydumana. Uczestniczenie w liturgii i inne takie nudne du.perele. A, no i jednak księża są tam trochę jakby konieczni. A jeden jest nawet nieomylny.
Znacie to?
Ostatnio zmieniony 07 sty 2010, 00:21 przez pani_minister, łącznie zmieniany 1 raz.
Wróć do „Wszystkie inne tematy”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 345 gości