Niespełniona miłość

Historia ta wydarzyła się w moim życiu naprawdę z góry uprzedzam osoby spodziewające się pikantnych szczegółów, że zostaną zawiedzeni i niech lepiej przejdą do innego opowiadania.

Marzenę poznałem w mojej szkole a dokładnie w mojej klasie - zdziwiłem się, bo cóż może robić dziewczyna w technikum elektrycznym. Z początku nie zwróciłem na nią uwagi. "Zauważyłem ją" dopiero na szkolnej wycieczce do Poznania. Siedzieliśmy obok siebie w przedziale i bardzo miło nam schodził czas na rozmowie. Wtedy to po raz pierwszy cos do niej poczułem jednak jestem bardzo nieśmiały i nie odważyłem się jej tego powiedzieć.

Zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi, była częstym gościem w moim domu pisaliśmy razem prace, referaty, pozwalałem jej korzystać z internetu itp. jednak nie wiedziała co czuję ukrywałem to dość dobrze - być może się domyślała ale nie dawała tego po sobie poznać.

Mieszkam w mieście na Pomorzu środkowym (nie za dużym ale kiedyś było miastem wojewódzkim), ona zaś mieszka w małej wiosce 15 km ode mnie.

Wiedziałem że nie ma nikogo na stałe jednak często chodziła na dyskoteki i opowiadała mi jak było i co robiła - było mi wtedy bardzo przykro że nigdy mnie nie zaprosiła ale nic jej nie mówiłem. Męczyłem się tak (wiem że z własnej winy) przez ponad 3 lata. Przełom nastąpił dopiero pod koniec IV klasy kiedy to była akurat u mnie i wpadł po płytę mój kolega z bloku co mieszka piętro wyżej on nic nie wiedział o moich uczuciach do niej.

Zaczęliśmy rozmawiać - ze zgrozą stwierdziłem że przypadli sobie do gustu - UMÓWIŁA SIĘ Z NIM a następnego dnia chodzili już ze sobą. Najgorsze jest to że opowiadał mi o wszystkim co robili, jak się całowali. Wtedy zdobyłem się na odwagę i w szkole na przerwie powiedziałem jej co do niej czuję jednak wtedy było już za późno. Powiedziała że woli mnie mieć jako przyjaciela niż chłopaka i że nie wyobraża sobie aby mogła być ze mną. Poczułem się jak by mi ktoś wsunął nóż w serce. Na resztę lekcji nie poszedłem wróciłem do domu i położyłem się leżałem tak chyba ze 4 godziny - miałem dość życia. Wstałem i udałem się w kierunku balkonu chciałem skoczyć ze sobą na balkonie stałem z 15 min po czym przeszedłem poza barierkę (był wtedy listopad i o tej porze po ciemku nikt nic nie widział) miałem przed sobą 9 pięter w dół pomyślałem że jeszcze tylko krok i skończy się to wszystko.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi - wróciłem do mieszkania i otworzyłem - była to moja mama (aż strach pomyśleć co by było gdyby przyszła 5 min później). Planu skończenia ze sobą już nie powtórzyłem. Chociaż czułem się bardzo źle widząc mojego kolegę i ją razem w windzie czy na ulicy. Na szczęście rozstali się po miesiącu znajomości (był to chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu). Byliśmy nadal przyjaciółmi razem zamierzaliśmy studiować w Warszawie (mam tam dość wpływową ciotkę i obiecałem załatwić jej tam dość dobrze płatną pracę i mieszkanie za darmo jak by jej się udało tam dostać). O dziwo zgodziła się pójść ze mną na studniówkę pod warunkiem że zrobię sobie włosy tak jak ONA tego chce i ubiorę taki garnitur jaki ONA chce.

Godziłem się na wszystko byle by iść z nią. Pewnego razu powiedziała mi że nie może pójść ze mną gdyż zaprosiła kogoś powiedziała też że może mi załatwić swoją koleżankę która chętnie pójdzie. Nie wierzyłem w to co mówi jednak to była prawda. O żadnej koleżance oczywiście nie było mowy po prostu nie potrafił bym iść z kim innym.

Wolała zapłacić za jakiegoś fagasa niż iść ze mną. Spytałem ją czy ten z kim idzie ma taki garnitur i jest tak uczesany jak ona chce, odpowiedziała że to nie ma dla niej znaczenia.

Teraz wchodzimy w teraźniejszość: Dziś jest 24 stycznia 2002 jutro jest studniówka - idę sam. Wcale nie chce mi się iść. Idę tam tylko ze względu na moją matkę, która zapłaciła i jest bardzo dumna z tego.

Jak potoczą się dalsze moje losy nie wiem. Mam nadzieję że dostanę się do Warszawy na studia. Obiecałem jej co prawda pracę i mieszkanie w stolicy jednak teraz może o nich zapomnieć, bez tej pracy nie będzie jej stać żeby się tam utrzymać gdyż pochodzi z dość biednej rodziny (a na stypendium nie ma co liczyć, ). Bardzo bym chciał aby była tam ze mną jednak stwierdziłem że to nie ma sensu - nawet jak by zgodziła się być ze mną to nie z miłości tylko z "przymusu" tego jednak bym nie zniósł. Dlatego też planuję wyjechać sam.

Przy najbliższej okazji powiem jej to żeby nie czekała na pracę w Warszawie. Może jak będziemy w innych miastach z czasem zapomnę o niej - choć do końca nigdy.

O tym jak się skończy moja historia postaram się napisać po maturze. Może poznam kiedyś kogoś jednak na pewno nie prędko.

Autor: KRZYSZTOF - niespelniony1@poczta.onet.pl

Pozostałe opowiadania:

Pokrewne artykuły