A ja mam wrazenie, ze ojciec skrzywdził mnie swoją miłością..Dał mi tak wiele, ze nie wiem czy kiedykolwiek ktoś inny będzie w stanie mi tyle ofiarować. Jak to teraz rzutuje na moje poczucie wartosci! - dla niego zawsze bylam najukochanszą coreczką, co nie znaczy, ze nie czułam respektu. On mnie uswiadamial, on sie ze mna bawił, on doprowadzał do porządku. Urodziałam się jak mial 40 lat, moje strasze rodzenstwo mialo tą milosc jedynie w kilku procentach. Dojrzal dopiero do ojcostwa, gdy ja przyszlam na swiat. Do tej pory ciepło mi się na sercu robi, gdy sobie przypomne, jak miesiąc temu wracałam z imprezy, zmęczona i jeszce pijana, a na biurku talerz z ciasteczkami własnej roboty z karteczką " Najukochańszej córeczce - kochający Tata". I pisze dla mnie wiersze! Moj facet nie zdobyłby się na cos takiego
Ojczulek święty nie jest - czego nie lubię? - hipokryzji, postawy "co ludzie powiedzą", braku obiektywizmu, wybuchowości, poza tym to największy przypałowiec i "gafiarz" jakiego znam
A Mama - anielska cierpliwość, chciałabym budować siebie na szkielecie jej osobowosci, podziwiam za takt, klasę i genialne zorganizowanie. Nigdy nie widziałam żeby płakała i obmawiała kogoś w naszym domu, za czyimiś plecami. Nieskończenie bezkonfliktowa.
Czego mogłaby miec wiecej? hmm spontaniczności?
Moi starsi należą do tych, do których przychodzą moi i mojego rodzeństwa znajomi - wygadac się, poradzic czy pośmiać. A ojciec zawsze upchnie im jakes cukierki (jak dzieciakom) po kieszeniach, pocałuje w głowę i powie "Ty moja coreczko" hehe jedna wielka rodzina.
Dwoje róznych ludzi, niepasujących do siebie, a potrafią dac mieszankę miłości, która od dawna procentuje.