Maverick pisze:No wlasnie nie zawsze mzoe... To nie jest prezerwatywa z terminem waznosci na 4 lata naprzod. Co do problemu to dalbym nacisk na slowo "jakis" problem. Wyrzuty sumienia oczywiscie sa, jak jest po wszystkim to czlowiek zauwaza ze to znowu nic takiego super nie bylo, a nawet ze z wlasna dziewczyna jest lepiej ale... to sie zauwaza po, a nie przed.
Tak ale na 90% jak się spodoba z koleżanką, to się będzie chciało spróbować jeszcze raz i wiele razy. I tak z niewinnego małego skoku robi się romans. To jedno.
Drugie to pytanie skąd w ogóle myśli o cipkach innych kobiet, skoro ta ukochanej dostarcza nieziemskich rozkoszy? Nie wiem, może po prostu takim się jest? A skoro tak to ok - ale niech ta druga osoba wie, że nawet z braku problemów jest się skłonnym do takich numerów. A może ona też taka jest? Wtedy się człowiek dogaduje. ;P ;P ;P
No ale zakazany owoc smakuje lepiej...
Maverick pisze:Gdyby sie skonczylo na etapie przed to by czlowiek przez wiekszosc zycia myslal jakby to bylo i zalowal. Byc moze nawet zrobil to pozniej z inna, w mniej dogodnym momencie - jak beda dzieci i rodzina.
Tak tak, dopuszczaj myśli, że "na pewno i tak się to zrobi". Ja bym raczej starał się myśleć, że nie zdradzę - a czy faktycznie dotrzymam słowa - to już od siły woli i charakteru zależy. Czy dla chwili przyjemności jestem w stanie poświęcić relację, którą się budowało lata.
No ale łatwiej mysleć "zdrada to nic takiego"
Maverick pisze:Czasem nie trzeba tego tracic, czasem wystarczy poznac co innego.
Owszem, ale często bywa tak, że ta druga osoba się o tym jednak w jakiś sposób dowiaduje. I wtedy se patrz jak jej źle. No bo oczywistym jest, że nie spodziewała się tego. I kij z tym, że była kłodą, nie wiem, zajmowała się dzieckiem. Jak Ci takie coś nie pasuje to poszukaj se takiej, która będzie taka jaką chcesz mieć - DOPASOWANĄ.
Maverick pisze:No i najwazniejsza z waznych rzeczy - zdrade zostawia sie dla siebie i swojego sumienia, nie zrzuca sie jej ciezaru na osobe zdradzona. Problemy dzielic na dwoje tak, ale nie takie
Z tym trzeba sobie radzic samemu. wiec to od wielkosci charakteru zalezy czy sobie czlowiek z tym poradzi, czy sie wysypie.
Jeśli jest to jakiś tam incydent po pijaku i z tego powodu jest piekło w głowie, no to jeszcze jestem w stanie zrozumieć - nie ma sensu dzielić tego z ukochaną osobą. Natomiast jeśli są to częstsze przypadki, mniej lub bardziej sporadyczne ale jednak się zdarzają w liczbie mnogiej, to może coś jest nie tak?
A wysypać, to się często wysypuje fakt zdrady. W jakis tam sposób ale się wysypuje. ;P
No chyba ze jest to "zdrada doskonała".
Maverick pisze:Zdumiewa mnie fakt iz osoby ktore nei chca ranic rania z premedytacja. Prawda czasem jest jak miecz. Dopoki schowana (jak miecz w pochwie) - nie rani. A zerwanie zeby sobie popukac z cala pewnoscia ta dziewczyne zrani jesli go kocha. Nikt mi nie powie ze tak nie bedzie. A gdyby puknal kolezanke na boku chowajac to w tajemnicy przed dziewczyna - oszukalby ja, oklamal, ale dopoki by o tym nie wiedziala - nie zranil.
A mnie zdumiewa fakt, że szukacie sobie naprawdę błahych powodów do zdrady. Bo nie dała dupy kiedy chciałem, bo koleżanka fajna, bo coś tam, coś tam i coś tam. I najczęsciej bywa tak, że jak się raz zdradzi, to się na tym razie nie poprzestanie. I zawsze znajdzie się jakiś powód.
Mijka pisze:A bo Ty od razu o dymaniu, a ja - o fascynacji. Nawet jak jesteś w związku, kochasz, nie chcesz zmieniać partnera, coś takiego jak fascynacja kimś innym, się zdarza.
Zdarza się ale nie przechodzi się często do "dymania" ;P
Żyję tym co czuję, z życia biorę to, co mi smakuje.
Szukam i znajduję. Nie dołuję, kiedy mi brakuje.
Lubię, siebie lubię, co chcę robię i co myślę mówię.
Prostą idę drogą i niczego już nie boję się.